Przestroga przed zakupem telefonu w komisie GSM

Przestroga przed zakupem telefonu w komisie GSM

Przestroga przed zakupem telefonu w komisie GSM
Źródło zdjęć: © www.skuptelefonow.pl
Maciej Kubiak
17.05.2014 14:22, aktualizacja: 23.05.2014 11:59

Gro użytkowników smartfonów/tabletów pozyskuje nowe urządzenia przedłużając swoją umowę z operatorem komórkowym. Dostaje się wtedy ofertę z różnymi cenami i urządzeniami, których cena jest rozliczona na miesięczne raty (w abonamencie). Co jednak jeśli chcemy nabyć urządzenie na wolnym rynku, na przykład w komisie?

Tytułem wstępu

Jest to sytuacja autentyczna, która przytrafiła mi się na początku tego tygodnia. Nie doczekała się jeszcze finału, więc ten wpis będę traktował jako pamiętnik, będzie on edytowany jeśli wynikną nowe okoliczności.

Zakup

Moja narzeczona postanowiła przesiąść się na smartfona. Nie była do końca przekonana lecz leciwy Sony Ericsson W890i odmówił posłuszeństwa. Z moją pomocą wybraliśmy zarówno NAJŁADNIEJSZY (główne kryterium), jak i najlepszy pod względem parametrów smartfon. Wybór padł na Nokię Lumię 620. Moja narzeczona potrzebowała nieskomplikowanego smartfona, z dostępem do internetu, facebookiem, w miarę dobrym aparatem oraz prostym i przejrzystym UI. W grę normalnie wchodziłby jeszcze Iphone, ale niestety finanse szybko odrzuciły tę kandydaturę. Po przeszperaniu internetu trafiliśmy na odpowiedni model - nowy, z gwarancją 2 lata, nieużywany, ba, W pudełku nic nie było ruszane, wszystko w folii - jak Bóg przykazał. Sklep/komis znajdował się w naszym mieście (Poznań). Aukcja - kup teraz - odbiór osobisty. Pojechaliśmy odebrać naszą zdobycz. Pierwsze uruchomienie telefonu odbyło się przeze mnie w komisie, przy sprzedawcy, on spisał wszystko co chciał, po czym podpiął paragon do karty gwarancyjnej i wsadził do pudełka. Zakup odbył się 23.05.2013 , a gwarancja sięga do któregoś maja 2015 roku. Pięknie!

Pierwsze emocje

Po powrocie do domu okazało się, że telefon ma brand PLUSa (wcześniej nie zwróciłem na to uwagi). Nie jest to mega dokuczliwe, bo przecież nie posiada blokady simlock. Jedyne co mnie drażniło, to logotyp PLUS przy włączaniu się telefonu i kilka bzdurnych aplikacji zaimplementowanych w system. Niby nic wielkiego, ale dla mnie mega denerwujące.Po krótkiej zabawie i oczekiwaniu na aktualizację systemu (Amber) postanowiłem zmienić system z wariantu dla PLUSa na Country Variant (bez brandu). Za pomocą forum, programu i oficjalnego ROMu ze strony producenta wgrałem niebrandowany system. Nie dość, że aktualny, to jeszcze czyściutki jak łza. Moja luba nawet nie zorientowała się, że coś zmieniłem. Doczytałem, że można oddać telefon do serwisu i w ramach gwarancji NOKIA może zmienić Product Code na czysty, bez brandu i wtedy oficjalnie wszystko się odbywa. Ja jednak zrobiłem to po swojemu, co przyczyniło się, że aktualizacja do WP 8 Black pojawiła się na mojej L620 bez brandu w pierwszej kolejności - świetnie ! Na prawdę, nie mogłem powiedzieć złego słowa na ten telefon oraz na system. Aż do czasu...

Felerny dzień - 12.05.2014

Od kilku dni moja narzeczona marudzi mi, że przycisk POWER nie działa jak powinien. Sprawę dość szybko zbagatelizowałem rzucając, że ma double tap to wake i tym może odblokowywać telefon. I w sumie działało, ale po dwóch dniach przycisk kompletnie padł... Wiedziałem z czym się to wiąże. Nie mogłem ani włączyć, ani wyłączyć. Przed oddaniem do serwisu musiałem jednak powrócić do ROMu z PLUSA. Na szczęście WP to nie Android i nie trzeba naciskać szeregu kombinacji klawiszy, żeby cokolwiek zrobić. Udało się bezboleśnie powrócić na wariant z PLUSa, telefon czyściutki i sprawnie działający (oprócz cholernego przycisku POWER). Jeszcze ostatnia sprawa przed oddaniem telefonu do serwisu - zrobienie fotek wszystkich śrubek, nagranie filmu dokumentującego sprawność urządzenia i problem z przyciskiem, foto na tle serwisu informacyjnego z bieżącą datą itd. Nauczony sytuacją mojego kolegi ze studiów (którego odesłałem do komórkomanii) postanowiłem się zabezpieczyć pod każdym możliwym kątem.

Serwis Nokii

Po starannym przygotowaniu się, wcześniejszym telefonie do serwisu (oficjalny, znajdujący się przy ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu) postanowiłem się wybrać tam z narzeczoną. Po przypomnieniu się Pani z serwisu (rozmowa telefoniczna odbyła się 4 godziny wcześniej), od razu zostaliśmy obsłużeni...

Problemy zaczęły się szybciej niż podejrzewaliśmy. Po zeskanowaniu kodu kreskowego z naklejki w karcie gwarancyjnej, Pani z serwisu stwierdziła,że jest branding PLUSa, na co przytaknęliśmy. Ale to co się zdarzyło chwilę później spowodowało szybsze bicie mojego serca i pojawienie się rosy na czole. Okazało się, że paragon z komisu wklejony do gwarancji nie jest poprawny, że telefon nie podlega gwarancji i koniec. Po dłuższej rozmowie dowiedzieliśmy się, że telefon z brandem, zakupiony u operatora powinien mieć w karcie wbite dane z salonu operatora, a jako paragon powinna być dołączona kopia umowy albo inny dowód. Nawet z wymazanymi danymi (umowa o ochronie danych osobowych) markerem, ale w momencie, gdy telefon pochodzi z oficjalnego salonu a w karcie wbite są dane z komisu nic nie mogą zrobić. W sumie i sensowne to i prawdziwe, choć w życiu bym na to nie wpadł. Nawet nie zwróciłbym na to uwagi - stąd ten wpis - ku przestrodze!

Pani jednak była bardzo miła (mimo nieprzyjemnych informacji, które nam przekazała) i poleciła pójść do tego komisu i poprosić o dane od operatora na temat tego zakupu, gdyż muszą je posiadać skupując telefon. Wtedy pomyślałem sobie : "oho, na pewno mają jakiś papierek sprzed roku, w dodatku z danymi osób i na pewno go nam wydadzą"...Dodatkowo Pani w serwisie powiedziała, że to dość częsta usterka, robią to na miejscu, w przeciągu kilkunastu minut. Jednak w momencie, gdy nie ma gwarancji, koszt takiej usługi wzrasta do 80zł... No nic, jedziemy do komisu, zobaczyć jak oni się zapatrują na tę sytuację... Okazuje się, że komisu nie ma! Mamy Nokię z gwarancją, która gwarancją nie jest, mamy dowody zakupu z komisu, którego nie ma... Na szczęście wisiała mała kartka, już wyblakła z informacją, że komis został przeniesiony kilkadziesiąt metrów dalej - uff. Poszliśmy, przedstawiamy facetowi sytuację, ten niewzruszony wziął telefon, gwarancję i sporządził protokół gwarancyjny. Nawet nie był zdziwiony naszymi przygodami z serwisem w Poznaniu.

Summa summarum telefon został przyjęty bez jakiegokolwiek ale, będzie wysłany do serwisu Nokii do Warszawy, gwarancja jednak jest, ale honoruje ją Warszawa, a Poznań (serwis znajdujący się 2 km od komisu) nie widzi jakiejkolwiek możliwości naprawy. Eliminacja usterki z kilkunastu minut wzrasta do 2 tygodni. Nie mogę jednak dojść do wniosku dlaczego tak się dzieje. Albo mój mózg jest za mały,by to pojąć, albo serwisy same nie wiedzą jak funkcjonują lub jak funkcjonować powinny. Moja narzeczona została w tej sytuacji bez telefonu zastępczego, który pełni w tym momencie także felerna Motorola Defy mojego kolegi... Po odbiorze telefonu zaktualizuję ten wpis, dokańczając historię.

@ Aktualizacja 22.05.2014

Zadzwonili do mnie z komisu, że telefon jest do odbioru. Po tygodniu czekania, wydawało mi się to nawet szybkim załatwieniem sprawy. Entuzjazm jednak szybko opadał, gdy uświadamiałem sobie, że Lumia620 była naprawiana w Regeneris - tym nieszczęsnym serwisie, który ma więcej negatywnych komentarzy niż pozytywnych. Nie zmienia to postaci rzeczy, że do naprawy była na prawdę pierdoła, ale skończyć się to mogło zalanym telefonem ;) Na szczęście jednak firma wykonała swoje zadanie w 100% perfekcyjnie i fachowo, otrzymałem wpis do gwarancji oraz notkę z pobytu telefonu w serwisie. Generalnie sprawa zakończyła się happy-endem.

Co do awarii przycisku power - wśród moich znajomych zauważyłem, że Lumie 520 i 920 też są podatne na te uszkodzenia.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)