Nieszczelności w firmie czy kontrolowane przecieki?

Nieszczelności w firmie czy kontrolowane przecieki?

Nieszczelności w firmie czy kontrolowane przecieki?
Źródło zdjęć: © macobserver.com
Łukasz Skałba
07.12.2013 18:44, aktualizacja: 07.12.2013 20:31

Oficjalnie wielkie korporacje pilnują swoich interesów, a za ewentualne przecieki zwalniają i karzą swoich pracowników. A może jest zupełnie na odwrót i kolejne "nieoficjalne" informacje to element kampanii reklamowej?

W dzisiejszych czasach premiera nowego urządzenia to nic niezwykłego – przecież wszyscy znali jego pełną specyfikację na długo przed premierą. Większość ludzi uważa, że wielkie koncerny w dobie powszechnie dostępnego mobilnego internetu, smartfonów i serwisów społecznościowych, mimo iż bardzo chcą, to nie są w stanie dochować tajemnicy i zaskoczyć nas dopiero podczas oficjalnej prezentacji. Argumentują to na przykład tym, że wystarczy, aby niesforny pracownik fabryki zrobił komórką zdjęcie jakiejś części nowego iPhone'a, opublikował je na Twitterze i afera gotowa. Ja jednak należę do mniejszości i sądzę, że te „nieoficjalne” przecieki są bardzo dokładnie zaplanowane przez specjalistów od marketingu z danej firmy. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami.

Wytłumaczę to na przykładzie firmy Apple, która często budzi kontrowersje i ostre dyskusje internautów. Jedno jest jednak pewne – ta korporacja to marketingowy majstersztyk!

To, że co roku wychodzi nowy iPhone, wiemy nie od dzisiaj. Ale co by było, gdybyśmy dowiedzieli się o nowym modelu dopiero po jego premierze? Poznalibyśmy wtedy jego specyfikację i nowy design – niektórzy zdecydowaliby się na jego zakup, inni nie. W takim przypadku sprzedaż urządzenia będzie rosła powoli, gdyż jego kampania marketingowa rozpocznie się dopiero w dniu premiery. Dlaczego więc nie wykorzystać czasu i nie zrobić szumu i zamieszania wokół produktu przed jego oficjalną premierą?

Obraz
© newlaunches.com

Pamiętacie, jak pracownik Apple zgubił egzemplarz testowy iPhone'a 4 w barze? Na pewno tak – przecież pisali o tym na każdym portalu o technologiach czy smartfonach. No właśnie! Nie dość, że jest to skuteczna reklama, to w dodatku darmowa. Cała blogosfera z wielką chęcią podchwyci każdą, nawet najmniejszą, plotkę. W tym przypadku poznaliśmy design nowego iPhone'a. Przez to, że pracownik zgubił swoją „czwórkę”, cały świat był bombardowany wiadomościami o tym zdarzeniu, a zarząd Apple cieszył się, że ich najnowszy smartfon jest popularny już przed premierą (oczywiście, oficjalnie twierdzili, że pracownik został ukarany i zwolniony).

Podobnie było z iPhonem 5S – czytnik linii papilarnych wyciekł bardzo wcześnie, jednak nikt nie wiedział do końca, w jakiej będzie formie i jak będzie działał. Wzbudzało to ciekawość, powodowało, że konsumenci myśleli o nim i, co najważniejsze, wstrzymywali się z zakupem innych high-endów, bo wiedzieli, że niedługo Apple oficjalnie zaprezentuje coś, o czym w blogosferze tak głośno od dawna. Gdyby nie te regularne wycieki, zdradzające kolejne cechy urządzenia, ludzie nie zastanawialiby się nad przyszłością, tylko kupowaliby obecne topowe smartfony. A tak zadają sobie pytanie: „Czy już kupić tego, czy poczekać do premiery iPhone'a i wtedy zdecydować?”.

Apple do tego stopnia manipuluje informacjami o swoich produktach, że duże zainteresowanie przed premierą zwiększa się jeszcze bardziej już po niej. Jako przykład podam ostatnią prezentację nowego sprzętu tej firmy. Wygląd i cała specyfikacja iPada piątej generacji była znana na długo przed oficjalną premierą, ale producent miał asa w rękawie – zaskoczył nazwą. W dzień po prezentacji nagłówki wszystkich portali krzyczały: „Nowy tablet Apple to iPad Air”. Swoją drogą, do tej pory każdy z pięciu iPadów miał inną nazwę: iPad, iPad 2, Nowy iPad, iPad z wyświetlaczem Retina, iPad Air – w końcu trzeba czymś zaskoczyć ludzi, jeśli wiedzą o samym urządzeniu praktycznie wszystko przed premierą.

Obraz
© rack.1.mshcdn.com

Dodatkowo, nazwa Air prowokuje do myślenia o analogii do MacBooków – tak więc szum medialny o ewentualnym iPadzie Pro już się powoli zaczyna.

Jak jest naprawdę nie wie praktycznie nikt. Mam świadomość tego, że moje poglądy na ten temat są dosyć radykalne i nie każdy musi się z nimi zgadzać. Prawda leży pewnie po środku – na pewno zdarzają się też prawdziwe przecieki, a to, czy zarząd Apple (lub jakiejkolwiek innej innej firmy stosującej tę taktykę) będzie z nich zadowolony czy nie, jest już kwestią dyskusyjną.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)