Szaleństwo pod Apple Store - londyńska premiera iPhone 4 [nasza relacja]
Apple Store znajdujące się na londyńskiej ulicy Regent Street pod numerem 235 widoczne jest z daleka. Jest to zasługą wielkiej czarnej flagi z logo białego jabłka jaka wisi nad centralnym wejściem sklepu. Dziś jednak, to nie flaga przykuwa uwagę wszystkich w okolicy, a kilkutysięczny tłum ludzi chcących kupić najmłodsze dziecko Seve Jobsa - iPhone'a 4.
24.06.2010 | aktual.: 24.06.2010 18:49
Tłum pod Apple Store gęstniał od wczesnych godzin porannych dezorganizując ruch w okolicy. Pracownicy Apple metalowymi bramkami odgrodzili kolejkę od reszty chodnika, a wynajęta ochrona od samego rana czuwa nad bezpieczeństwem. Podobnie sytuacja wygląda w samym Apple Store, z jednej strony klienci kupujący akcesoria, bawiący się sprzętem czy przeglądający internet na wszechobecnych komputerach Apple, wśród nich ja. Z drugiej zaś strony stłoczona kolejka w asyście ochrony i pracowników Apple.
To po co stoją znajduje się na pierwszej kondygnacji budynku, w rządku za głównymi ladami stoją pudełka z najnowszą wersją iPhone. Nieco dalej wydzielone stanowiska komputerowe, gdzie po dokonaniu wpłaty iPhone jest aktywowany. Ponieważ niemal każdy pracownik Apple posiada przenośny terminal do dokonywania płatności, a w sprzedaż upragnionego gadżetu zaangażowanych jest jedynie kilku. Zaś stanowisk komputerowych jest znacznie więcej niż tych jakie są wykorzystane do aktywacji telefonów wniosek jest jeden.
Na Regent Street trwa spektakl, którego scenariusz napisali spece od marketingu firmy Apple. To w ich scenariuszu tłum miał gęstnieć pokazując jak bardzo iPhone 4 jest pożądany, to zgodnie z tym scenariuszem sprzedaż ma iść niespiesznie potęgując atmosferę podniecenia. Nieważne czy to jeszcze marketing czy socjotechnika, a może kuglarstwo, ważne że działa.
Czy warto było stać kilka, a może kilkanaście godzin w upale po iPhone 4?
Pierwsze wrażenia z zabawy najnowszym gadżetem Apple w kolejnym wpisie.
