Zapłacimy za przychodzące czy nie zapłacimy?
Kiedy tylko mowa jest o całkowitym zniesieniu stawek MTR, od razu pojawiają się spekulacje, w jaki sposób operatorzy spróbują sobie odbić straty z tego tytułu.
30.06.2009 | aktual.: 30.06.2009 11:10
Oczywiście, każda możliwość wyrównania przez nich zysków, pada cieniem na nasze kieszenie. Ale jest jedna, której od początku obawiamy się chyba najbardziej: opłaty za połączenia przychodzące.
Oczywiście, każda możliwość wyrównania przez nich zysków, pada cieniem na nasze kieszenie. Ale jest jedna, której od początku obawiamy się chyba najbardziej: opłaty za połączenia przychodzące.
Pani Prezes Streżyńska uparta jest jak przysłowiowy ssak z rodziny koniowatych. Skoro więc uparła się doprowadzić do stanu, w którym opłat MTR nie będzie - to w ciemno można zakładać, że faktycznie znikną.
Operatorzy jak dotąd byli przeciwni nie tylko zniesieniu, ale nawet regularnym obniżkom MTR. Z prostego powodu - to są pieniądze pryskające im z kieszeni. Dlatego od listopada zeszłego roku wręcz wprost mówili o możliwości wprowadzenia w zamian stawek za połączenia przychodzące.
Jest to jednak mało prawdopodobne. I to z co najmniej dwóch powodów.
Po pierwsze, UKE ustami prezes Streżyńskiej zapewnia:
Jeden warunek jest nie do ruszenia: nie ma mowy o obciążaniu klienta końcowego za przychodzące połączenia, a taki pomysł pojawiał się, gdy po raz pierwszy zaproponowaliśmy zniesienie stawek MTR.
Oczywiście w zapewnienia można wierzyć w różnym stopniu, jednak jest jeszcze jeden gracz, który zapewnienia podobnego typu daje.
Play.
Równie uparty jak i sama Streżyńska, a mający znacznie większe pole manewru - ma bowiem święte prawo nie wprowadzać w swoim cenniku opłat za połączenia przychodzące.
I to właśnie Play, nie UKE, jest moim zdaniem gwarantem tego, że nie obudzimy się z koniecznością zapłacenia za rozmowę przychodzącą od jakiegoś upierdliwego sprzedawcy rewelacyjnych garów za 5.000 PLN. Po prostu - jeśli na rynku będzie jedna firma, która za przychodzące nie kasuje, to klienci pozostałych sieci migiem się tam przeniosą i dalej będą gadać na starych warunkach. Dlatego Wielka Trójka się na wprowadzenie opłat nie zdecyduje.
Wygląda na to, że jeden problem mamy na razie z głowy.
Źródło: Gazeta Wyborcza