Cellna recenzja: Date or Ditch (Gameloft)

Czas na kolejną recenzję gry komórkowej, a ponieważ jutro Dzień Zakochanych, moje oczy padły na najnowszy tytuł Gameloftu stworzony właśnie z myślą o tym dniu.

Cellna recenzja: Date or Ditch (Gameloft)
Karolina Adamus

13.02.2009 | aktual.: 13.02.2009 15:00

Date or Ditch jest grą z założenia skierowaną do osób samotnych, szukających sympatii, ale nie oszukujmy się, różowa otoczka gry i serca na okładce nie przyciągną wielu użytkowników płci męskiej.

Date or Ditch to poradnik randkowicza w postaci milutkiej gry, która ma nas wyzbyć z kompleksów i przygotować do flirtowania. Głównym celem tego tytułu pod względem rozgrywki jest zdobycie jak największej liczby Punktów Miłości i randkowanie z jak największą liczbą osób.

Czas na kolejną recenzję gry komórkowej, a ponieważ jutro Dzień Zakochanych, moje oczy padły na najnowszy tytuł Gameloftu stworzony właśnie z myślą o tym dniu.

Date or Ditch jest grą z założenia skierowaną do osób samotnych, szukających sympatii, ale nie oszukujmy się, różowa otoczka gry i serca na okładce nie przyciągną wielu użytkowników płci męskiej.

Date or Ditch to poradnik randkowicza w postaci milutkiej gry, która ma nas wyzbyć z kompleksów i przygotować do flirtowania. Głównym celem tego tytułu pod względem rozgrywki jest zdobycie jak największej liczby Punktów Miłości i randkowanie z jak największą liczbą osób.

Już na samym początku możemy zdecydować czy chcemy, aby w dalszej rozgrywce towarzyszył nam kolor niebieski czy różowy. Pierwszy wiąże się naturalnie z wyborem postaci męskiej, drugi damskiej (osobiście mam ochotę zrobić ankietę, który z tych kolorów wybierany będzie częściej). Do wyboru mamy więc Marka albo Jenny, którzy mają pomóc nam stać się Królem lub Królową Podrywu.

Czas na zabawę! Grę rozpoczynamy towarzysząc bohaterowi, w moim przypadku Jenny, która wystawiona przez koleżankę w klubie, musi poradzić sobie z męskimi, zachłannymi spojrzeniami. Gameloft nie zostawia nas jednak na lodzie. Ani się spostrzegamy, a przybiega do nas klubowy wyjadacz z propozycją zapoznania nas z tajnikami gry (tak zwany tutorial - o ile takowy jest w ogóle potrzebny...).

Obraz

Szybko dowiadujemy się, że naszym głównym celem będzie poprowadzenie rozmowy z potencjalną [ofiarą] sympatią w taki sposób, aby uzyskać jak najwięcej Punktów Miłości. Nie jest to zbyt trudne, bo przy każdej z możliwych odpowiedzi bohater lub bohaterka robi niewinne miny lub uśmiecha się dając nam do zrozumienia, która z odpowiedzi będzie bardziej odpowiednia. Mistrz Podrywania tłumaczy nam także, że w czasie rozgrywki będziemy znajdować szczególne (tzn. świecące) przedmioty - Love Bonus, które na randce pomogą nam przechylić szalę na naszą stronę.

Obraz

Rozgrywka podzielona jest na rozdziały, po których uzyskujemy ranking i podsumowanie naszych działań. Dodatkowym elementem są quizy, dostępne także osobno w menu. Możemy za pomocą kilku pytań dowiedzieć się czy dobrze całujemy lub gdzie powinniśmy szukać partnera.

I... to wszystko. Mało skomplikowane, prawda? I na dodatek krótkie. Przejście całego scenariusza zajęło mi niecałe 1,5 godziny.

Obraz

O muzyce właściwie nie warto wspominać. Date or Ditch na pewno nie powali was na kolana.

Gry należące do kategorii symulacja życia zostały przypisane kobietom od czasu sukcesu gry The Sims. Date or Ditch zdaje się utrzymywać tą konwencję, a szkoda. Twórcy tytułu dali co prawda graczowi możliwość wybrania płci swojego bohatera, ale gra ogólnie jest zbyt grzeczna i ugłaskana, aby mogła trafić w męskie gusta. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że nikt poza nastolatkami nie jest w stanie czerpać z niej przyjemności. A i Ci po recenzji pewnie stwierdzą, że lepiej jest umówić się z Larą Croft niż wydać 11 zł na ten tytuł.

Obraz

Zalety:

  • quizy randkowe,
  • symulator flirtu.

Wady:

  • zbyt cukierkowa,
  • zbyt łatwa,
  • zbyt krótka,
  • zbyt przewidywalna.

Ocena: 3/10

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)