Motorola Droid Turbo oficjalnie. Mikołaju, proszę, sprowadź ten telefon do Polski
Flagowy smartfon Motoroli - Moto X - pod względem specyfikacji na tle konkurencji wypada co najwyżej przeciętnie, a najbardziej rozczarowująca jest jego niewielka bateria. Firma pokazała jednak, że stać ją na więcej. Znacznie więcej.
Droid Turbo to smartfon absolutnie bezkompromisowy. Ekran? 5,2-calowy AMOLED o rozdzielczości 2560 x 1440 i zagęszczeniu 565 pikseli na cal. Procesor? Snapdragon 805 z czterema rdzeniami Krait 450 o taktowaniu 2,7 GHz i grafiką Adreno 420. Pamięć operacyjna? 3 GB. Aparat? 21 Mpix z podwójną diodą doświetlającą, przysłoną o jasności f/2.0 i możliwością nagrywania filmów 4K. Wykonanie? Tu konsument ma wybór: albo nylon balistyczny, albo metalizowane włókno szklane i kevlar. Pierwszy wariant ma przy tym 11,2 mm grubości w najcieńszym miejscu, a drugi 10,6 mm. Pozostałe wymiary to 143,5 x 73,3 mm.
Co z baterią? To jest chyba najciekawsze. W środku znalazł się akumulator o pojemności 3900 mAh, przy którym 2300 mAh z Moto X może się schować. Producent zapewnia, że ogniwo spokojnie zapewni 48 godzin pracy urządzenia. Natomiast dzięki ładowarce Motorola Turbo Charger wystarczy ponoć 15 minut ładowania, by zyskać dodatkowe 8 godzin pracy.
Największą i w zasadzie jedyną znaną mi na chwilę obecną wadą tego smartfona jest jego dostępność, a właściwie - z punktu widzenia Europejczyka - brak jego dostępności. Nawet nie wszystkim Amerykanom zdobyć go będzie łatwo, gdyż Droid Turbo pojawi się wyłącznie w ofercie sieci Verizon. Szkoda, bo to bezapelacyjnie jeden z najlepiej wyposażonych i - moim zdaniem - wyglądających smartfonów na rynku.
Źródła: Motorola; Phone Arena.