Kto chce sprzedać iPhone’a 5?
Kupię w dobrej cenie.
Od trzech lat po premierze iPhone’a pojawiają się takie same głosy: nie pokazali nic nowego, ale i tak się sprzeda. Tym razem można by w zasadzie napisać dokładnie to samo, ale trudno nie zauważyć, że sytuacja trochę się zmieniła. iPhone 5 nie został – tak jak wcześniejsze generacje smartfonów Apple'a – przeceniony po premierze nowego modelu. Zniknął. Zastąpił go 5c, który jest w zasadzie tym samym, tyle że w gorszym opakowaniu.
W 5C nie ma nic elektryzującego. Nic, co przez lata sprawiało, że sprzęt Apple'a był wyjątkowy. To niewyróżniający się na tle konkurencji produkt, tyle że z iOS, a nie z Andriodem. Porażka? Niekoniecznie. Z dwuletnią umową w Stanach będzie można kupić 5c już za 99 dolarów. Cena niewątpliwie może przyciągnąć do ekosystemu Apple'a wielu nowych użytkowników. Wcześniej zrobił to już iPad mini.
Jest jednak pewna różnica: mini jest świetnie zaprojektowanym i wyróżniającym się tabletem. 5c na tle innych urządzeń z portfolio Apple'a wygląda na ubogiego krewnego. Być może ściągnie masy, ale nie wierzę, że jego nabywcy będą otwierać pudełko z mocniej bijącym sercem. Zdaje się, że widzimy właśnie, jak budowany przez Jobsa kapitał jest rozmieniany na drobne.
Tym kapitałem był prestiż. Produkty Apple'a można było stawiać innym producentom za wzór. Niemal zawsze świetnie działały i były mistrzowsko zaprojektowane. Nabywcy płacili za urządzenia masowe, ale czuli się wyjątkowo. Niewielu firmom z branży elektroniki konsumenckiej udawało się wcześniej osiągnąć taki efekt. Bazują na nim natomiast producenci odzieży: najlepsi sprzedają świetnie skrojone rzeczy z dobrych materiałów, ale na finalną cenę wpływa przede wszystkim marka, za którą klienci pożądają, z którą chcą się identyfikować i za którą są gotowi zapłacić krocie. Co by się jednak stało, gdyby Louis Vuitton zaczął szyć torby ze sztucznej skóry i sprzedawał je za 129 zł? Na krótką metę zwiększyłby sprzedaż, ale później?
Oczywiście gwiazdą dzisiejszego show był iPhone 5S (64-bitowy układ robi wrażenie!), a nie 5c. Z wyglądem bezpośredniego następcy piątki też jednak stało się coś dziwnego. Niby dołożono tylko czytnik linii papilarnych, ale znacząco zmienił on wygląd urządzenia.
Może się czepiam, może na żywo wygląda lepiej, ale wszyscy, z którymi oglądałem prezentację Apple'a mieli podobne odczucia: iPhone 5s z czytnikiem zamiast przycisku wygląda trochę jak chińska kopia samego siebie. Wygląd nowego iOS wcale nie poprawia sytuacji.
Na tle nowych urządzeń piątka wciąż wygląda szlachetnie. Ma też niezłą specyfikację i właśnie została oficjalnie wycofana ze sprzedaży. Kto wie, być może za jakiś czas będziemy o niej mówić jak o Mercedesach z lat 80.
To co, może chce ktoś tanio sprzedać swój egzemplarz? Może okazać się dobrą inwestycją.