O tym, jak Samsung, Rosja i Chiny chcą zastąpić Androida Tizenem
Produkacja telefonów może należeć do Azjatów, ale to Amerykanie kontrolują wszystkie kluczowe systemy operacyjne. Zwłaszcza Google jest solą w oku rządów kilku państw.
10.02.2015 | aktual.: 10.02.2015 14:11
Starzy wrogowie
Są wśród nich Chiny, jest też Rosja. Na starcie trzeba zaznaczyć: w obu państwach pozycja Google jest słabsza niż w Europie. Chińczycy od lat tworzą odpowiedniki najpopularniejszych usług i chętnie z nich korzystają. Rosjanie natomiast mają Yandex, do którego należy blisko 60% rynku wyszukiwarek i który ma ekosystem usług zbliżony do google'owego.
Niemniej władze w Pekinie i Moskwie niejednokrotnie wypowiadały się krytycznie o dominującej pozycji amerykańskich firm w rynku mobilnym. Podejmowały też próby przełamania monopolu. Tworzyły nawet alternatywne systemy operacyjne. Jak się nietrudno domyślić, z marnym skutkiem. Pojawił się jednak sprzymierzeniec.
Starzy przyjaciele
Sukces Samsunga to Android. Sukces Androida to Samsung. Obie firmy zawdzięczają sobie bardzo wiele, choć patrzą sobie na ręce i szykują ścieżki wyjścia ze związku, gdyby druga strona próbowała symbiozę zastąpić dominacją. Google ma wielu partnerów i jest uzbrojony po zęby w patenty, a Samsung jest niemal samowystarczalny hardware'owo i od jakiegoś czasu buduje alternatywny ekosystem. A także sam system. Dodatkową motywacją jest też pewnie to, że tańsza konkurencja, która dotychczas podgryzała Koreańczyków powoli zaczyna ich zjadać. Konkurencją jest przede wszystkim to, co mieści się w kategorii "Others".
Tizen
To taki gorszy Android. Możemy sobie z niego żartować, bo na tę chwilę nie ma większych szans na naszym rynku. Ani na europejskich czy amerykańskim. Wybieramy urządzenia z Androidem, WP i iOS-em i jesteśmy wrośnięci w amerykańskie ekosystemy usług mobilnych. Samsung nie będzie nam Tizena wciskać na siłę, choć może próbować przemycić go w innych urządzeniach - na przykład telewizorach, zegarkach, a pewnie nawet lodówkach.
Jednak wbrew temu, co zwykle o sobie myślimy, nie jesteśmy pępkiem świata. Środek ciężkości już jakiś czas temu przesunął się na Wschód. Nie trzeba nawet wprowadzać produktu do Stanów i Europy, żeby odnieść globalny sukces (pozdrowienia dla Xiaomi).
Samsung Z z Tizenem jest obecnie sprzedawany w Indiach. Podobno w 10 dni sprzedało się 50 tys. egzemplarzy. Wynik bez dramatu, ale nadal dość skromny, jak na tego producenta i tak wielki rynek. Indie, choć wydają się idealnym rynkiem dla niedrogiego smartfona, są jednak bastionem Google. Chiny i Rosja przeciwnie.
Połączone siły
W kategoriach, w których Google globalnie ma pozycję dominującą, w Rosji i Chinach musi oddać palmę pierwszeństwa lokalnej konkurencji. Poza tym oba państwa robią co mogą, by wzmocnić pozycję firm spoza Stanów. Wystarczy wspomnieć tweety Ministra Komunikacji Federacji Rosyjskiej sprzed tygodnia, który wezwał do demonopolizacji globalnego ekosystemu IT i zapowiedział granty dla rosyjskich deweloperów, którzy będą migrować swoje aplikacje do Tizena i Sailfish OS.
Rosja i Chiny to potężne i chłonne rynki, które, co w tym wypadku jest kluczowe, mają własne, rozwinięte ekosystemy usług IT. Nic więc dziwnego, że Samsung widzi tam potencjał. Dodatkowo wrogo nastawione do amerykańskich usługodawców władze z pewnością mogą zapewnić wsparcie nowemu systemowi.
Odczarowanie
Historia może wydawać się całkiem logiczna. Są w niej duże, atrakcyjne i otwarte na nowości rynki, jest potężna firma, która z sukcesami podbija kolejne kategorie produktów i są przychylne władze. Jest tylko jeden problem. Dlaczego ktokolwiek miałby rezygnować z obecnego systemu na rzecz nowego, ze szczątkowym ekosystemem? Co stoi na przeszkodzie, by wykorzystać open source'owy rdzeń Androida w telefonach? Już teraz wiele firm tak robi, dzięki czemu nie muszą odcinać się od potężnej bazy aplikacji.
Wystarczy spojrzeć ile czasu i zasobów trzeba było poświęcić, by przekonać deweloperów, żeby tworzyli swoje aplikacje nie tylko na iOS, ale także na Androida. Wystarczy przypomnieć, z jakim trudem Microsoft próbuje znaleźć miejsce dla siebie w świecie urządzeń mobilnych. Nie ważne jak silna jest pozycja Samsunga. Nieistotne, w ilu kategoriach produktów Tizen będzie wykorzystywany. Szanse nowego systemu w rynku urządzeń mobilnych są niewielkie.
Niech puentą będą słowa Richarda Yu, CEO Huawei, który przyznał co prawda, że operatorzy naciskali, by zainteresować się Tizenem i miał nawet zespół odpowiedzialny za rozwój i badanie tego systemu, ale ostatecznie go anulował. Powiedział wprost: Tizen nie ma szans na sukces.