Drogi Google'u, czy twoje Nexusy mają jeszcze jakieś atuty?
Linia Nexus przez ostatnich kilka lat przeszła długą drogę. Dokąd ta droga prowadzi? Tego chyba nie wie nawet sam Google.
07.05.2015 | aktual.: 07.05.2015 18:46
Pierwotnie Nexusy - choć ogólnodostępne - pełniły raczej rolę urządzeń referencyjnych, po które sięgali głównie deweloperzy i fani Google'a. Smartfony te były bowiem uzbrajane w standardowe dla topowych urządzeń podzespoły i zawsze otrzymywały aktualizacje do nowych wydań Androida w pierwszej kolejności. Były więc idealne zarówno dla twórców testujących nowe gry i aplikacje, jak i technologicznych zapaleńców, którzy lubią wszystko, co dobre.
W połowie 2012 roku, wraz z premierą pierwszego tabletu z tej serii - Nexusa 7 - charakter google'owej rodziny uległ zmianie. Wyszukiwarkowy gigant postanowił zaangażować swoich partnerów w produkcję urządzeń o wyśrubowanych parametrach technicznych, które wciąż cechowały się solidnym wsparciem aktualizacyjnym, ale sprzedawane były w bardzo atrakcyjnych cenach. Dystrybucja przez sklep Google Play oraz dokładane bonusy jasno sugerowały, że dwie generacje wspomnianego Nexusa 7, tablet Nexus 10 oraz smartfony Nexus 4 i Nexus 5 należy traktować jako niedrogie terminale oferujące dostęp do wirtualnych zasobów tegoż sklepu; od gier i aplikacji, przez muzykę, na filmach kończąc.
Moim zdaniem był to najlepszy okres w historii Nexusów. Choć sam nie należę do grona ich miłośników, nie da się zaprzeczyć, że wspomniane urządzenia wyróżniały się wzorowym stosunkiem jakości do ceny i warte były każdej złotówki. Niestety - jak to zwykle bywa - wszystko co dobre, szybko się kończy.
Zaprezentowane w ubiegłym roku modele Nexus 6 i Nexus 9 to kolejna zmiana strategii. Niskie ceny odeszły w zapomnienie, a zostało... no właśnie, co?
Uzgodniliśmy już wcześniej, że Nexusy to przede wszystkim szybkie aktualizacje. Tak przynajmniej było kiedyś, bo jesienią ubiegłego roku aktualizację do Androida 5.0 przed Nexusami dostał przykryty nakładką... LG G3. Z kolei Android 5.1 zadebiutował w pierwszej kolejności na budżetowcach z linii Android One i mimo iż od tego czasu minęły ponad 3 miesiące, wciąż nie wszystkie Nexusy załapały się na aktualizację.
Tymczasem serwis Droid Life informuje, że Nexus 9 otrzymał właśnie aktualizację do wnoszącego kilka poprawek... Androida 5.0.2. Wspomnę tylko, że premiera tej wersji systemu miała miejsce 19 grudnia (!), czyli niemal pół roku temu. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że chodziło najpewniej jedynie o przygotowanie gruntu pod kolejną aktualizację, bo - według zapowiedzi Google'a - jeszcze dziś ma ruszyć update 9-tki do Androida 5.1. Nie zmienia to jednak faktu, że w dalszym ciągu mówimy o ponad 3-miesięcznym poślizgu względem lutowego debiutu.
Winą za taki stan rzeczy obarcza się serce Nexusa 9, którym jest 64-bitowa Tegra K1, czyli układ wyjątkowo rzadko spotykany i - co za tym idzie - utrudniający optymalizację oprogramowania. I tutaj możemy skreślić z listy kolejną cechę Nexusów - referencyjność. Przedstawiciele tej serii pod względem specyfikacji od lat albo wyznaczają nowe trendy, albo wpisują się w już istniejące (niechlubnym wyjątkiem był Galaxy Nexus z niezbyt popularnym procesorem TI OMAP4460). Nexus 9 jest natomiast produktem totalnie oderwanym od androidowej rzeczywistości.
Produkty Google'a nie są więc dziś ani tanie, ani nie mają aktualizacyjnego pierwszeństwa. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że...
Google nie ma dziś w ofercie żadnego urządzenia, które moglibyśmy uznać za referencyjne
Żaden smartfon czy tablet nie daje nam gwarancji, że najnowsze wydania Androida dostaniemy zawsze pierwsi. Żaden smartfon czy tablet nie może być punktem odniesienia przy ustalaniu, która wersja systemu jest najnowsza. Żaden smartfon czy tablet nie jest dziś wzorem do naśladowania dla innych producentów. Czy tylko mi się wydaje, że trochę mało Nexusa w tych Nexusach?