Google Now rozumie już polskie komendy, a ja nie rozumiem, dlaczego trwało to tak długo
Przez Twittera i inne społecznościówki niesie się dziś wieść, że asystent głosowy Google'a już nie tylko odpowiada na zadane po polsku pytania, ale i reaguje na komendy. Gdy jednak widzę, w jaki sposób ta funkcja działa, zastanawiam się, dlaczego musieliśmy czekać na nią aż 3 lata.
02.06.2015 | aktual.: 01.07.2015 10:48
Eksperci są zgodni co do tego, że język polski należy do najtrudniejszych na świecie. Miliony zasad, odmiana wyrazów przez przypadki i niezliczone ilości wyjątków są trudne do opanowania nawet dla ludzi, więc nie dziwota, że przygotowanie wirtualnego asystenta, który władałby polszczyzną, wymaga czasu. I właśnie tym usprawiedliwiamy przeciągające się prace nad Google Now, Siri czy Cortaną. Tym, że język polski jest trudny, podczas gdy dobry asystent głosowy powinien rozumieć naturalną mowę.
Tymczasem Google Now nie jest w stanie zrozumieć więcej niż "Kali pić". Sprawdziłem wiele komend i na chwilę obecną udało mi się uskutecznić jedynie te:
- zadzwoń do nazwa kontaktu
- wyślij wiadomość do nazwa kontaktu treść wiadomości
- włącz/uruchom nazwa aplikacji
O rozpoznawaniu naturalnej mowy nie ma jednak... mowy. Nie mogę wydać komendy "zadzwoń do Jana Blinstruba", bo zostanę jedynie odesłany do nieinteresujących mnie wyników wyszukiwania. Zamiast tego zmuszony jestem zapomnieć o wiedzy wpojonej mi w podstawówce i zejść do poziomu "zadzwoń do Jan Blinstrub". Na nic zdaje się również bogate słownictwo, bo "zatelefonowanie" albo "połączenie mnie z..." też nie przejdzie.
Żeby było śmieszniej, zainstalowałem właśnie pierwszego lepszego asystenta głosowego przygotowanego przez Polaków. Dziobaq to nieaktualizowana od czerwca 2014 roku aplikacja, która wykorzystuje silnik rozpoznawania mowy Google'a do wykrywania kilku przygotowanych przez twórców komend. Okazała się ona na tyle sprytna, że potrafi znaleźć podobne wyrazy, więc nie wymaga ode mnie ścisłego trzymania się formułek. Gdy mówię "zadzwoń do Jana Blinstruba", apka upewnia się, czy na pewno chodzi mi o kontakt "Jan Blinstrub", a następnie wykonuje połączenie.
Równie łatwo mogę wysłać SMS-a do mamy, a nie do mama. Diobaq potrafi także uruchomić nawigację, zanotować coś i ustawić przypomnienie. Można? Można.
Serio, Google'u? Dałeś się zawstydzić małemu deweloperowi z Polski?