Huawei P8 - test i recenzja

Huawei P8 - test i recenzja

Huawei P8 - test i recenzja
Jan Blinstrub
08.06.2015 19:10, aktualizacja: 10.12.2017 11:18

Na pierwszy rzut oka ideał: ładny, świetnie wykonany, z dobrym ekranem i świetnym aparatem a do tego dość tani. Jednak czy P8 to na pewno ta sama liga, co LG G4 czy Samsung Galaxy S6?

Jakość wykonania i oprogramowanie

Jakość wykonania P8 nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. To solidny smartfon zrobiony z dbałością o detale. Dyskusyjne jest wzornictwo. Jest wtórne. Projektanci Huawei pełnymi garściami czerpią od innych firm. P8 wygląda jak krzyżówka iPhone’a i nowych Xperii. Efekt nie jest zły, ale producent o takiej pozycji (i z wielkimi ambicjami!) powinien wreszcie wypracować własny język projektowania.

Obraz

Nasze pierwsze wrażenia

Obudowa [url=http://komorkomania.pl/t/23125,obudowa-unibody]typu unibody[/url] jest w całości zrobiona z jednego kawałka aluminium i ma zaledwie 6,4 mm grubości. Metalowe są także przyciski. Bryła jest płaska i przypomina kształtem urządzenia Sony. Duży plus należy się za niewystający obiektyw aparatu. Front, bez zaskoczenia, chroni [url=http://komorkomania.pl/t/22339,gorilla-glass-4]szkło Gorilla[/url]. Wszystkie elementy są bardzo dobrze spasowane. Krótko - jakość wykonania zasługuje na piątkę z plusem.

Bardzo fajnie wygląda front telefonu, z dużym, 5,2-calowym ekranem o wąskich ramkach. Nieźle prezentują się nawiązujące do nowego iPhone’a boki. Tył jest dość elegancki i minimalistyczny, ale moim zdaniem szpeci go kontrastujący z obudową biały pasek wykonany z błyszczącego tworzywa.

Obraz

Lewa krawędź urządzenia jest pusta. Na prawej umieszczone są przyciski do sterowania głośnością i włącznik (czy tylko mnie przypomina on przycisk z Xperii?). Pod nimi są szufladki na nanoSIM (microSIM byłby bardziej przyjazny, najwidoczniej Huawei liczy, że na P8 będą przesiadać się właściciele iPhone'ów) oraz kartę microSD. Wersja, którą dostałem jest jednosimowa, ale w sprzedaży jest też wariant dualSIM. Drugą kartę umieszcza się w niej w slocie na microSD.

Wygląd interfejsu Huawei Mate7
Wygląd interfejsu Huawei Mate7

Oprogramowanie czyli Android 5.0 oraz EMUI

Huawei P8 bazuje na Androidzie 5.0. Został on jednak szczelnie przykryty autorską nakładką EMUI, która wygląda niemal identycznie, jak w Mate7. Tylko gdzieniegdzie widać charakterystyczne dla nowej wersji systemu Google animacje i efekty. Na szczęście sama nakładka jest estetyczna i minimalistyczna, a pewne niespójności, które nieco irytowały w Mate7, zostały poprawione.

W interfejsie, co charakterystyczne dla większości urządzeń z Państwa Środka, nie ma karty aplikacji. Wszystkie nowe programy lądują od razu na pulpitach. Zupełnie jak w iPhonie. Podobieństw do urządzeń Apple jest więcej. Spójrzcie na te screeny:

Półprzeźroczyste tło z rozmyciem do złudzenia przypomina to z iOS 7. Wspominałem już o tym, więc nie będę się rozpisywać. Po szczegóły odsyłam do testu Mate7. Tu skoncentruję się na nowych funkcjach.

Interfejs Huawei P8

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/10]
  • Obsługa kłykciem. Założenie jest bardzo fajne. Ekran rozpoznaje, kiedy jest dotykany opuszkami palców, a kiedy kłykciem. W drugim wypadku podwójne stuknięcie kostką powoduje zrobienie zrzutu całego ekranu, a zaznaczenie obszaru robi print screen konktetnego wycinka. Tyle teoria. W praktyce urządzenie często nieprawidłowo interpretuje dotknięcie opuszkiem palca. Przeszkadza to zwłaszcza w grach. W Mortal Kombat X zamiast tłuc przeciwników zrobiłem serię zrzutów ekranu. Nie tak to powinno działać. Na początku byłem mocno sfrustrowany, bo funkcji nie dało się wyłączyć, ale na szczęście jedna z aktualizacji poprawiła ten błąd i o obsłudze kłykciem zapomniałem tak samo szybko, jak o funkcji sterowania wzrokiem w Galaxy SIII.
  • Ukryty folder aplikacji. Niepozorna, ale niezwykle przydatna funkcja. Wystarczy rozsunąć dwa palce na pulpicie, by przejść do ukrytego folderu. Można w nim umieścić prywatne aplikacje oraz nieużywane programy systemowe, których nie da się w prosty sposób odinstalować.
  • Opcja odblokowania telefonu urządzeniem Bluetooth. Całkiem wygodne, choć nie unikatowe rozwiązanie. Jak długo zdefiniowane urządzenie Bluetooth (zegarek, opaska lub słuchawki – bez znaczenia) jest połączone z telefonem, tak długo nie trzeba wprowadzać wzoru, by odblokować telefon. Jeśli natomiast zostawicie telefon na biurku w biurze i wyjdziecie na kawę, nikt nie będzie mógł dobrać się do waszych danych.
  • Tryb reżyserski. To aplikacja dzięki której możliwe jest nagrywanie wideo z wielu źródeł w tym samym czasie. Działa w bardzo prosty sposób: P8 łączy się z innymi smartfonami, na które zostało pobrane Centrum Aplikacji Huawei. W aplikacji Tryb Reżyserski widoczne są wszystkie źródła obrazu – właściciel P8 może w czasie rzeczywistym wybierać ujęcia, a końcowy klip zostanie zapisany w pamięci telefonu. Funkcja może się przydać vlogerom i innym osobom, które od czasu do czasu tworzą filmy. Działa dobrze i stabilnie.

Z istotnych i dostępnych już w Mate7 funkcji warto wspomnieć o menadżerze transferu z poziomu którego można monitorować pobierane przez aplikacje dane i definiować, które programy będą miały możliwość łączenia się z Internetem przez sieć komórkową, a które tylko przez WiFi. Przydatna jest też możliwość określania, które programy mogą działać w tle po wyłączeniu ekranu. Ograniczenie ich liczby może korzystnie wpłynąć na czas pracy baterii.

Soft P8 ma tylko jeden problem, który doprowadza mnie do szewskiej pasji. Po jednej z aktualizacji nie jest możliwe wysyłanie powiadomień do zegarków i opasek, przez co mój smartwatch stał się bezużyteczny. W aplikacji Android Wear opcja wysyłania powiadomień odznacza się po każdym zablokowaniu ekranu. Wierzę, że błąd ten zostanie szybko usunięty, ale na wszelki wypadek ostrzegam potencjalnych nabywców używających smartgadżetów.

Zdania na temat wyglądu intefejsu Huaweia są podzielone. Mnie się on podoba, tak samo jak podoba mi się iOS. Mirona EMUI nie przekonuje. Wszystko jak widać jest kwestią gustu. Grunt, że soft działa szybko i stabilnie (pomijam problemy z zegarkiem, bo jestem pewny, że najbliższy update je rozwiąże).

Wszystko na temat Huawei P8

Porównywalne modele konkurencji

Obraz

Wydajność - kompromis wpisany w architekturę

Po kilku godzinach zabawy P8 byłem rozczarowany. Pomyślałem: Huaweiowi przypadkiem udało się zrobić dobrze działającego Mate’a 7, a teraz znów jest tak sobie. Bardzo się jednak pomyliłem. Telefon otrzymałem przed premierą i od tamtego czasu soft został trzykrotnie zaktualizowany.

System jest responsywny i nie każe na siebie długo czekać. Lagi i przycinające animacje, które irytowały mnie na początku zniknęły niemal całkowicie. Krótko – interfejs Huaweia P8 działa tak, jak powinien działać w smartfonie z górnej półki. Nie znaczy to jednak, że P8 można bezrefleksyjnie wrzucić do jednego worka z Galaxy S6 czy LG G4 z przyklejoną etykietą: „królowie wydajności”. Urządzenie wykorzystuje dość egzotyczną – jak na tę półkę cenową – jednostkę, która słowo kompromis ma wpisane w architekturę.

Wyniki benchmarków

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/8]

Kirin 930 to 8-rdzeniowy układ bazujący na czterech rdzeniach A53 pracujących z częstotliwością do 2 GHz i czterech A53 taktowanych do 1,5 GHz. To nietypowe rozwiązanie. W topowych telefonach rdzenie A53 najczęściej są parowane są z mocniejszymi. Tak jest w Snapdragonach i tak samo było w Kirinie 925 (Mate7). Dlaczego Huawei zdecydował się na jednostkę, która wykorzystuje rdzenie zwykle stosowane w charakterze pomocniczych? Pewnie dlatego, że A53 radzą sobie zupełnie dobrze, a także dlatego, że gdyby do P8 trafił układ, który wydziela tyle ciepła, co Snapdragon 810, urządzenie zmieniłoby się w smukłe i kompaktowe żelazko.

Kirin 930 nie grzeje się przesadnie, dzięki czemu P8 nawet pod obciążeniem jest co najwyżej ciepły. Zapewnia przy tym więcej niż satysfakcjonującą wydajność, ale nie w każdym obszarze. Jak wspominałem, do działania interfejsu trudno się przyczepić, ale dawno już nie widziałem, żeby smartfon tej klasy miał w Sunspider opóźnienia rzędu 1000 ms. Czasami też zbyt długo myśli w trakcie przechodzenia między aplikacjami. Nie zmienia to jednak faktu, że zastosowane przez Huaweia CPU uważam za optymalne. Ktoś poszedł po rozum do głowy i wypracował kompromis między wydajnością a osiąganą przez układ temperaturę. Takie podejście jest mi bliższe, niż wpychanie do telefonu najwydajniejszego na rynku układu, by później zbijać jego moc aktualizacjami, żeby urządzenie nie ugotowało się nabywcom w kieszeniach.

Niestety, Chińczycy w odmienny sposób podeszli do układu graficznego. Trudno nazwać go optymalnym jak na tę półkę cenową. Kirin 930 wykorzystuje GPU Mali-T628MP4. To ten sam układ graficzny co w Mate7. Identyczna jednostka, ale w wersji z sześcioma, nie czterema, rdzeniami była też w Samsungu Galaxy Note 3, telefonie, owszem, flagowym, ale z 2013 roku. W nowych grach widać wyraźnie, że Mali nie ma zapasu mocy. Co prawda większość tytułów uruchamia się w najwyższych detalach i wszystkie są grywalne, ale płynność w tych bardziej wymagających czasami spada poniżej 20 klatek na sekundę. Nietrudno się domyślić jak P8 będzie sobie radzić z wymagającymi grami za rok. Krótko - P8 to telefon dla osób, które grają od czasu do czasu. Zapaleni gracze zdecydowanie powinni postawić na inne urządzenie.

Również zainstalowana w P8 pamięć nie zalicza się do najlepszych. O ile szybkość odczytu sekwencyjnego nie jest zła (145 MB/s), o tyle zapis (28 MB/s), a także losowe odczyt (22,58 MB/s) i zapis (7,81 MB/s) są mocno poniżej średniej. Od telefonu z tej półki cenowej należy oczekiwać więcej.

Ekran mógłby świecić mocniej

Obraz

Huawei P8 ma 5,2-calowy ekran o rozdzielczości FullHD. To wyświetlacz LCD z górnej półki – znajdziecie telefony, które mają lepsze ekrany (Xperia Z3, LG G4), ale większość ma gorsze. Odwzorowanie kolorów jest dobre. Podobnie jak Mate7, Huawei P8 ma dość ciepłą temperaturę barwową. Można ją regulować w ustawieniach. Maksymalna jasność jest wystarczająca, by korzystać ze smartfona w pełnym słońcu, jednak nie jest to bardzo komfortowe. Ekran mógłby świecić mocniej. Na czarnym tle widać także, że matryca nie jest równo podświetlona, jednak rzuca się to w oczy niemal wyłącznie wtedy, gdy dookoła jest ciemno. Kąty widoczności są bardzo dobre, jakość wyświetlanego obrazu nie zmienia się nawet wtedy, gdy na ekran patrzy się z boku. Do plusów trzeba także zaliczyć wysoki kontrast i głębię czerni.

Bateria - nie jest źle

Mate7 lubiłem przede wszystkim za długi czas pracy baterii. Ogniwo o pojemności 4100mAh wybaczało moje roztrzepanie. Mogłem zapomnieć podłączyć telefon do ładowarki na noc i mieć pewność, że następnego dnia - jeśli będę go rozsądnie eksploatować - dotrwa do wieczora. Z Haweiem P8 nie mam takiej gwarancji. Do smukłej obudowy P8 chińczykom udało się wcisnąć baterię o pojemności 2680mAh. To niezły wynik, jeśli weźmie się pod uwagę, że unibody ma niecałe 6,5 mm grubości, ale przeciętny jeśli spojrzy się na urządzenia konkurencji. Oczywiście czas pracy urządzenia zależy nie tylko od pojemności ogniwa. Pamiętając o tym że P8 wykorzystuje układ z energooszczędnymi rdzeniami i ma kilka ciekawych rozwiązań software'owych ograniczających pobór energii przez aplikacje, spodziewałem się, że rezultat będzie dobry.

Okazało się, że - choć nie jest źle - P8 wymaga zdecydowanie bardziej rozsądnego gospodarowania energią, jeśli ma wytrzymać więcej niż dobę normalnego użytkowania. Najbezpieczniej jest jednak podłączać urządzenie każdej nocy do ładowarki.

Wyniki testów poszczególnych aktywności nieco rozczarowują. Filmy na YouTube można oglądać non stop przez około 5 godzin, granie rozładuje akumulator po 3 godzinach, a przeglądanie Sieci przez WiFi po 4 godzinach. To wyniki dla ekranu ustawionego na 100% jasności.

Obraz

Aparat - nie ma powodów do narzekania

Do niedawna nie można było napisać wiele dobrego o stosowanych przez Huaweia aparatach. Na szczęście zmieniło się to wraz z pojawieniem się P8. O hardwarze pisałem już kilkukrotnie, więc przypomnę tylko jeden z poprzednich artykułów:

Huawei P8 ma 13 Mpix sensor RGBW (W oznacza dodatkowy biały subpiksel, dzięki któremu urządzenie ma lepiej radzić sobie po zmroku i robić bardziej kontrastowe zdjęcia) oraz stabilizowany obiektyw. Producent chwali się też procesorem obrazu, który jest "takiej klasy, jak w aparatach DSLR". 

Huawei P8 - zdjęcia w dobrym świetle

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/12]

Huawei P8 - zdjęcia w słabym świetle

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/8]

Osobnym tematem są funkcje fotograficzne. Pominę cyfrowy makijaż czy filmy poklatkowe. Ciekawy jest przede wszystkim tryb malowania światłem. Teoretycznie opcja ta jest dostępna w każdym urządzeniu, które pozwala na ręczne ustawienie czasu naświetlania. Producenci często jednak ograniczają go do kilku sekund, a do osiągnięcia dobrego efektu potrzebne jest nieco praktyki (swoją drogą polecam poradnik Marcina). Specjalny tryb w Huaweiu P8 maksymalnie ułatwia cały proces. Oprogramowanie śledzi przede wszystkim ruch najjaśniejszych elementów w kadrze, reszta jest mrożona. Dzięki temu można osiągnąć w relatywnie łatwy sposób dobre efekty. Huawei promuje P8 sesją wykonaną przez znanego fotografia.

Obraz

O takich efektach możecie jednak tylko pomarzyć. W praktyce można zrobić zdjęcia wyglądające tak jak te, które robiono na polskiej premierze tego telefonu (swoją drogą prezentują się całkiem nieźle).

na zdjęciu Bartosz Dul
na zdjęciu Bartosz Dul

A jeśli będziecie próbować malować światłem z ręki, osiągniecie co najwyżej taki efekt.

Obraz

Jakość połączeń i transmisji oraz multimedia

Jakość rozmów jest bez zarzutu. Głośnik radzi sobie nawet w dość głośnym otoczeniu, a mikrofon poprawnie zbiera dźwięki transmitując do odbiorcy czysty i zrozumiały głos. Na dole urządzenia znajduje się głośnik multimediów. Maskownice są co prawda z dwóch stron, ale jedna jest atrapą – P8 gra w mono. Głośnik jest umieszczony w komorze, która pełni funkcję pudła rezonansowego wzmacniającego dźwięk. P8 gra głośno i czysto, ale głośnik znajduje się w fatalnym miejscu. Trzymając telefon w pozycji horyzontalnej bardzo łatwo można zasłonić go palcem. Dźwięk staje się wtedy całkowicie niesłyszalny.

Obraz

Duży plus należy się za dźwięk w słuchawkach. P8 ma spory zapas mocy i gra czysto. Dodatkowo Chińczyków trzeba pochwalić za przemyślaną technologię wyciszania szumów. W gnieździe jack jest dodatkowy pin który, służy do ładowania akumulatora w słuchawkach z aktywnym tłumieniem. Niestety rozwiązanie to współpracuje tylko ze sprzedawanymi osobno słuchawkami Huaweia. Grają one bardzo ładnie, ale są trudno dostępne.

Podczas testów nie miałem najmniejszych problemów z łącznością i zasięgiem – tak sieci WiFi, jaki sieci komórkowej. Technologia WiFi+ pozwala na automatyczne przełączanie trybu pracy z WiFi na 3G lub LTE za każdym razem, gdy szybkość transferu zacznie spadać. Czasami jest to przydatne, czasami przeszkadza. Zwłaszcza wtedy, gdy pakiet jest na wyczerpaniu, a urządzenie przełącza się na 3G, z powodu chwilowego spadku transferu WiFi.

Podsumowanie

P8 jest drugim po Mate7 telefonem Huaweia, który testowałem. Oba zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. O ile jednak Mate7 mogłem z czystym sumieniem polecić każdemu, kto nie wymaga super aparatu, a szuka dużego i wydajnego telefonu, o tyle w wypadku P8 jest to mniej oczywiste.

Z zewnątrz telefon ma wszystkie cechy topowego smartfona: dobrze wygląda i jest świetnie wykonany. Ekran też jest z górnej półki. Nie zawodzą równeż CPU i aparat, a tryb malowania światłem może dostarczyć sporo rozrywki.

Nie zachwyca jednak czas pracy baterii, a wydajność w grach jest rozczarowująca. Oczywiście nie każdy kupuje smartfon po to, by katować na nim najnowsze tytuły 3D, jednak wydając na sprzęt ponad 2000 zł można oczekiwać, że w każdym obszarze będzie on działać ponadprzeciętnie.

Huaweiowi P8 bliżej jest do Galaxy Alpha niż do S6. To produkt lifestyle'owy - od prężenia muskułów jest seria Mate. Mimo to, używa się go bardzo przyjemnie i jestem pewny, że nabywcy - jeśli nie są zapalonymi graczami - będą z niego zadowoleni. Sam jednak rozważałbym zakup P8 dopiero wtedy, gdy jego cena spadnie do poziomu 1500-1600 zł.

Nasza ocena Huawei P8 - test i recenzja:
8/ 10
Plusy
  • Świetna jakość wykonania
  • Bardzo dobry ekran
  • Bardzo dobry aparat
  • Szybki, prosty i przejrzysty interfejs
Minusy
  • Niska wydajność układu graficznego
  • Przeciętny czas pracy baterii
  • Dość wolna pamięć wewnętrzna

Wszystko na temat Huawei P8

Porównywalne modele konkurencji

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)