Better Re zamieni baterię z Twojego starego smartfona w powerbank. Tylko po co?
"Wiele osób wymienia swoje smartfony w ciągu dwóch lat. Nawet po dwóch latach użytkowania bateria smartfona zachowuje 80% wydajności" - od tych słów zaczyna się film promujący urządzenie zamieniające starą baterię w powerbank. Brzmi sensownie, prawda? Prawda, ale pomysłodawcom i tak udało się pozbawić ten pomysł jakiegokolwiek sensu.
Better Re - bo tak nazywa się wspomniany gadżet - to produkt, na którego rozwój twórcy potrzebują 50 000 dolarów, stąd kampania na Kickstarterze. Zbiórka zakończy się 10 czerwca, ale cel udało się już zrealizować z nawiązką, bo w chwili pisania tego tekstu licznik wskazuje ponad 60 000 dolarów, co - nie ukrywam - jest dla mnie sporym zaskoczeniem.
Sama idea na ponowne wykorzystanie starej baterii nie jest zła. Zwłaszcza że Better Re jest kompatybilny z akumulatorami o różnych pojemnościach i wymiarach. Co prawda nie kupuję wizji świata, w którym po dwóch latach użytkowania smartfona jego właściciel wyrzuca w 80% sprawną baterię do kosza na śmieci tylko dlatego, że i tak wymienia telefon, ale faktem jest, że wiele sprawnych baterii z takich czy innych względów ląduje w śmietnikach. O jakimś tam marnotrawstwie mocy mówić więc możemy.
Dlatego też jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusz, w którym wymieniam baterię w telefonie, gdyż jej wydajność zauważalnie spadła, ale wkładam ją do taniego powerbanka, który pozwoli mi mieć mały zapas mocy pod ręką dbając tym samym o środowisko. Słowo klucz - taniego. Tymczasem Better Re wcale taki nie jest, bo na Kickstarterze trzeba na niego wyłożyć przynajmniej 39 dolarów, czyli niemal 150 zł. Za dodatkowe 10 dolarów można zamówić dodatkowo używaną baterię o pojemności od 2800 do 3400 mAh.
Tymczasem w polskich sklepach powerbanka o pojemności 5000 mAh - który będzie znacznie wydajniejszy od tego działającego na starej baterii smartfona - kupimy za 70 zł. Filozofia tego produktu wygląda zatem mniej więcej tak: "kup za 400 zł klej, dzięki któremu naprawisz buty warte 200 zł". Porównanie jest przy tym nie do końca trafne, bo przedłużyć życie butom można chcieć ze względu na sentyment czy wygodę, a do starych baterii nie przywiązuje się nikt.
Poza tym ten pomysł tak bardzo pachnie 2011 rokiem
Dziś smartfony z wymiennymi bateriami to gatunek na wymarciu i możemy być pewni, że wkrótce rynek zostanie zalany telefonami uzbrojonymi w porty USB-C, które same w sobie będą mogły ładować inne urządzenia. Wszak Android M wspiera już tę funkcję w standardzie.
Dziwi mnie zatem, że kampania dotycząca takiego produktu mogła się zakończyć powodzeniem. A Wy bylibyście skłonni wydać 150 zł, żeby zaoszczędzić 70 zł?