Koniec linii Galaxy Note jaką znaliśmy. Będziemy tęskinić!

Przez lata linia Note była synonimem bezkompromisowego phabletu. Samsung pakował do niej wszystkie najnowsze rozwiązania. Zdaje się, że te czasy mamy już za sobą.

Koniec linii Galaxy Note jaką znaliśmy. Będziemy tęskinić!
Jan Blinstrub

13.08.2015 | aktual.: 13.08.2015 16:59

Pierwszy Note był eksperymentem. Urządzenie stworzono z myślą o rynkach azjatyckich. Charakterystyczny dla całej serii rysik miał przede wszystkim ułatwić wprowadzanie znaków dalekowschodnich alfabetów. Duża popularność Note’a z 2011 roku na rynkach zachodnich była pewnie zaskoczeniem nawet dla Samsunga. Zresztą model zawdzięczał ją nie stylusowi, a ponadprzeciętnie dużemu ekranowi. Samsung nie stworzył pierwszego phabletu, ale to dzięki niemu stały się one popularne. Dlaczego?

  1. Note był dobrym produktem.
  2. Samsung zapewnił odpowiednią promocję…
  3. …i trafił w idealny moment.

W 2011 roku ludzie byli już gotowi poświęcić wygodę przenoszenia na rzecz komfortu korzystania z aplikacji i multimediów na dużym ekranie. Z czasem inni producenci zaczęli tworzyć phablety. Wreszcie urządzenia te stały się mainstreamowe i dziś ekrany, które niegdyś wydawały się monstrualne (pierwszy Note miał panel o 5,3-calowej przekątnej) stały się standardem.

Seria Note zawsze cieszyła się jednak sympatią użytkowników i miała świetną prasę. Lepszą niż wszystkie inne urządzenia Samsunga. Chwalono ją za bezkompromisowe specyfikacje, funkcjonalne oprogramowanie i, z generacji na generację, coraz lepsze rysiki. Tyle tylko, że dobra opinia nie koniecznie przekłada się na sprzedaż. Na polskim rynku Note’y są wielokrotnie mniej popularnymi urządzeniami niż modele z linii Galaxy S. Co więcej, ich popularność spada. Wiemy skądinąd, że Note 3 sprzedawał się zdecydowanie lepiej od Note'a 4. Powodów jest kilka.

  • Przede wszystkim Note ma ogromną konkurencję. Są nią nie tylko phablety, ale także niewiele mniejsze urządzenia mainstreamowe.
  • Nie bez znaczenia jest także cena. Note’y zawsze były jednymi z najdroższych urządzeń na rynku.
  • W pewnym stopniu wyczerpała się też formuła tych urządzeń. Funkcje, które robiły wielkie wrażenie w 2013 roku stały się mniej atrakcyjne w 2015.

Jest jeszcze jedna rzecz. Rysik. Tak ważny w krajach azjatyckich, jest sporadycznie używany w naszym regionie.

Obraz

Nawet jeśli jest istotnym czynnikiem wpływającym na decyzję zakupową, to użytkownicy płacą nie za narzędzie realnie zwiększające produktywność, a za potencjalne, i tylko potencjalne możliwości. Wyobrażają sobie, że będą pracować efektywniej, gdy będą korzystać z rysika, a później wyciągają go raz na dwa tygodnie i to głównie po to, by pokazać znajomym którąś z efektownych funkcji.

Samsung potwierdził to badaniami i wyciągnął wnioski. Skoro rysik w Europie jest zbędny, a zakrzywiony ekran otwiera portfele (sprzedaż S6 edge przerosła podobno oczekiwania), to czemu nie stworzyć po prostu dużego urządzenia z zagiętym ekranem? Bum – tak powstał Galaxy S6 Edge+.

Zapewne menadżerowie Samsunga po przeczytaniu tych słów pokiwaliby z politowaniem głową: „co ty chłopaku wiesz o biznesie? To nie jest takie proste”. Pewnie nie, ale faktem jest, że mamy w Europie Edge+ a Note 5 pojawi się, jeśli w ogóle, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Zresztą rozpoczęcie sprzedaży teraz byłoby bez sensu, bo urządzenia walczyłyby ze sobą o portfele tych samych klientów.

Od lewej: Galaxy S6 Edge, Note 5 i Galaxy S6 Edge+
Od lewej: Galaxy S6 Edge, Note 5 i Galaxy S6 Edge+

Poza tym piątka jest diametralnie różnym urządzeniem od poprzednich modeli Note. Note 5 więcej łączy z S6 niż z Note'em 4. Nie chodzi tylko o ujednolicone wzornictwo. Piątka nie ma już biznesowo-geekowskiego charakteru. Specyfikacja, choć świetna, nie ma w sobie nic, co przyspieszyłoby bicie serca fana mobilnych technologii. Bateria skurczyła się, zniknął slot na kary pamięci. Note 5 to większe Galaxy S6 z rysikiem. Piękne, ale trochę banalne.

Moim zdaniem unifikowanie portfolio niemal zawsze jest dobrym pomysłem. Zwłaszcza gdy jest ono tak bogate, jak w wypadku Samsunga. Niemniej jednak uważam, że zrobienie z Note’a wariantu Galaxy S6 nie jest dobrym posunięciem. Tak, użytkownicy poza Azją nie korzystają z rysika. Tak, formuła trochę się wyczerpała. Jestem jednak niemal pewny, że ci, którzy wybierali Note’a robili to ze względu na jego bezkompromisowość i potencjalne możliwości. Kupowali go wierząc, że dostaną wszystko co najlepsze. Nawet rzadko używany rysik działał na wyobraźnię; sądzę, że każdy nabywca Note’a wyobrażał sobie, jak wzrośnie jego produktywność, gdy zacznie korzystać ze stylusa. Sama świadomość, że kupiony za niemałe pieniądze telefon ma coś, czego nie mają inne, utwierdza nabywcę w przekonaniu o słuszności podjętej decyzji zakupowej. Nie mogę potwierdzić tego twardymi danymi, ale myślę tylko ta cecha ma niemały wpływ na to, że użytkownicy Note'a są wierni tej marce. Ciekawe, czy piąta generacja urządzenia wystawi ich lojalność na próbę.

Obraz

Jestem daleki od tego, by pisać, że wiem lepiej od ludzi z Samsunga jak zarabiać pieniądze. Duży Edge w naszym rejonie świata pewnie ma większy potencjał niż Note. Zakrzywiony ekran, choć w gruncie rzeczy bezużyteczny, wygląda świetnie, a Galaxy S jest zdecydowanie mocniejszą marką niż Note.

Mimo wszystko żałuję starego Note'a. Pal licho, że może nie trafić na nasz rynek. Mam wrażenie, że odchodzi legenda. Nowe, owszem, jest fajne, ale to po prostu nie to.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)