Szkic Leonarda da Vinci to erotyka? Według Google'a - tak
Gigant z Mountain View pilnuje, aby aplikacje w Google Play nie zawierały treści erotycznych. Firma czasami jest jednak nadgorliwa.
Miało być szybko i bezproblemowo...
Przekonał się o tym użytkownik Wykopu o nicku arturh, który stworzył grę R-Draw. To świeży i pożyteczny tytuł - uczy użytkowników pisma lustrzanego, a zabawa polega na wykonywaniu tą metodą szkiców. Część z nich to wzory, które wyszły spod ręki Leonarda da Vinci. Płatna wersja tej pozycji bez problemu przeszła proces weryfikacji:
arturh:
Właśnie skończyłem pisać aplikację na Androida. Opublikowałem ją jako aplikację płatną w Google Play: R-Draw. Jako płatna aplikacja przeszła wszystkie testy i ocenę treści, jak Google Play nazywa określenie dla jakiego wieku gracza aplikacja jest przeznaczona. Dla nie wiedzących, robi się to przez wypełnienie formularza z pytaniami typu "czy zawiera przemoc", "czy jest sex", "czy są narkotyki" itp. Dostałem najniższy możliwy - czyli aplikacja jest dla wszystkich.
Schodki zaczęły się, gdy programista chciał dodać do sklepu wersję z reklamami. Mimo że miała te same treści, nie przeszła procesu weryfikacji:
arturh:
I po kilku godzinach dostałem info, że aplikacja nie przeszła certyfikacji oceny treści. Ki czort?Pomyślałem, że jedyne czym faktycznie się różnią, a co mogło wpłynąć na tą ocenę to reklamy, a co za tym idzie - możliwość kupowania przez aplikacje dodatkowych elektronicznych elementów (jest takie pytanie w kwestionariuszu). Więc dodałem info o takie możliwości i wysłałem ponownie do certyfikacji.
Po kilku godzinach programista otrzymał ponownie negatywną odpowiedź, ale tym razem jeden z certyfikujących dodał, że powinien on przyjrzeć się zawartości erotycznej w aplikacji.
arturh:
Ki czort?! Jaki sex? Jaka pornografia? Gra polega na odrysowywaniu różnych kształtów! Jedyny myk to fakt zamiany ruchu pióra - jak ruszasz w realu paluchem w górę to na telefonie rusza się w dół, jak w lewo - to ono w prawo, ale to zależy od poziomu itp itd.Zacząłem główkować i przyglądać się screenom i samej grze. W zasadzie wygląd oparłem na szkicach Leonardo Da Vinci. A jako główny ekran użyłem "Człowieka witruwiańskiego". To ten szkic z facetem opisanym na kole i kwadracie.
Problem? Klasyczny szkic Leonarda da Vinci
Arturh po chwili doszedł, że problemem może być penis, który widoczny jest na szkicu Leonarda da Vinci, wykorzystanym w interfejsie gry i na materiałach promocyjnych. Usunięcie go sprawiło, że wersja lite uzyskała certyfikat i pojawiła się w Google Play.
Google przesadza?
Google - podobnie jak Apple i Microsoft - mocno przykłada się do cenzurowania treści erotycznych w aplikacjach. Powinniśmy się z tego cieszyć, ale tym razem firma chyba poszła o krok za daleko.
Od razu nasuwają się pytania:
- czy rzeczywiście penis na szkicu mógłby kogoś oburzyć?
- czy podobne problemy mogą spotkać programistów, którzy w grach wykorzystają inne działa ukazujące strefy intymne, jak \Wenus z Milo\ czy \Ogród miłości\ Rubensa?
- dlaczego problemy z certyfikacją dotknęły tylko wersje lite, a tytuł płatny dostępny jest cały czas w niezmienionej postaci?
Zamieszanie może wynikać z nadgorliwości jednej z osób odpowiedzialnych za przyznawanie certyfikatów, ale tak naprawdę trudno określić, jakim kluczem posługuje się Google oceniając aplikacje. O komentarz poprosiłem polski oddział Google. Gdy tylko go otrzymam, dodam go do tego tekstu.
Źródło: wykop (dzięki Adam)