Jedno jest pewne: LG G5 to sprzęt niebanalny [pierwsze wrażenia]
Byliśmy na premierze G5 i mieliśmy już okazję zapoznać się nowym flagowcem LG. Co o nim sądzimy? To z pewnością sprzęt nietuzinkowy, ale dopiero czas pokaże, czy to naprawdę udany model.
21.02.2016 | aktual.: 22.02.2016 00:43
Jakość wykonania i wygląd
G5 niewiele łączy z poprzednikami. Telefon nie tylko ma inną konstrukcję, ale także zrywa z charakterystycznym dla tej serii wzornictwem. Najlepiej świadczą o tym przyciski do regulacji głośności, które zostały przeniesione na lewą krawędź. Pod obiektywem pozostał wyłącznik, w którym zintegrowano czytnik linii papilarnych.
Obudowa została niemal w całości wykonana z aluminium - plastikowa jest jedynie zaślepka na dole, w miejsce której można podłączać moduły dodatkowe i pod którą kryje się bateria.
Wzornictwo jest minimalistyczne i - niestety - dość nijakie. Gdyby nie logo, ciężko byłoby zgadnąć, kto jest producentem tego urządzenia. G5 najlepiej wygląda z przodu. Kształt urządzenia i cienkie ramki nawiązują bardziej do kultowego G2 niż zaprezentowanego w ubiegłym roku modelu G4. Tył jest ascetyczny. Charakterystycznym elementem są jedynie dwa obiektywy i umieszczone między nimi diody doświetlające.
Jakość wykonania na tę chwilę trudno ocenić. Większość egzemplarzy na prezentacji była przedprodukcyjna i miała różne wady - od niestarannie wykończonych krawędzi obudowy, przez źle spasowane zaślepki na ruszającym się włączniku kończąc. Przedstawiciele LG zapewniają, że finalne modele będą wykonane starannie i nie mam powodów, by im nie wierzyć.
Ekran jest mniejszy niż w G4, ma 5,3-calową przekątną. Chroni go zaokrąglone na krawędziach hartowane szkło 3D Arc. Jakość panelu jest bez zarzutu - wyświetlacz jest podobnej klasy jak te, które zastosowano w V10 i G4. Nowością jest tryb always-on-display, który wyświetla godzinę i podstawowe powiadomienia na wygaszonym ekranie.
Fajnie, że LG udało się ograniczyć jego pobór energii w tym trybie do 0,8% na godzinę i fajnie, że funkcja w ogóle trafiła do G5, ale tryb ten to w gruncie rzeczy nic nowego - znamy go chociażby z Lumii. Potencjalnie przydatny może być tryb dzienny, który podbija maksymalną jasność nawet do 850 cd/m2, jeśli natężenie światła na zewnątrz będzie wysokie.
Nowy interfejs
LG przeprojektowało nakładkę systemową. Jest lżejsza i prostsza. Zniknęła szufladka na aplikacje - wszystkie skróty do programów trafiają bezpośrednio na pulpit, tak samo jak w iPhone'ach. Zmodyfikowano także ikony i belkę powiadomień. Koreańczycy konsekwentnie trzymają się ciepłej, pastelowej szaty graficznej. Może się ona podobać lub nie - rzecz gustu. Motyw graficzny zawsze można zmienić.
Hardware i wydajność
Snapdragon 820 i 4 GB pamięci RAM gwarantują bardzo dobre osiągi. Z G5 spędziłem kilkadziesiąt minut i zarówno szybkość, jak i płynność działania urządzenia zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Reakcja na dotyk jest wzorowa a aplikacje ładują się błyskawicznie. Na dłuższych testach przekonamy się, czy będzie tak samo, gdy do urządzenia zostanie podłączonych kilka kont, a w pamięci zostanie zapisanych kilkadziesiąt aplikacji. Po testach V10 jestem jednak dobrej myśli.
Koreańczycy dobrze zoptymalizowali soft, a hardware G5 ma potężny zapas mocy. Niestety, względem poprzedników, skurczyła się nieco bateria. Od czasów G2 wszystkie flagowce miały akumulatory o pojemności 3000 mAh. G5 ma baterię 2800 mAh. Wymusiła to nietypowa konstrukcja urządzenia. Producent zapewnia jednak, że czas pracy nie będzie krótszy. Wkrótce to sprawdzimy.
Aparaty
Z tyłu telefonu umieszczono dwa obiektywy, które mają kąty widzęnia o wartościach 75 i 135 stopni. Ciekawy jest szczególnie ten drugi. Utrwala obraz szerszy niż pole widzenia człowieka. Z bliskiej odległości można więc sfotografować szeroki kadr i mieć pewność, że wszystko będzie widoczne. Fotografie zrobione w tym trybie są zapisywane w rozdzielczości 8 Mpix. LG musiało iść na kompromis - poświęciło nieco ze szczegółowości zdjęć na rzecz wagi plików.
Pewnym rozczarowaniem jest brak trybu manualnego do nagrywania filmów. LG zarezerwowało go wyłącznie dla V10. Szkoda. Na otarcie łez zostają funkcje, jak slow motion czy timelapse (nagranie poklatkowe).
Modułowa budowa
To pewnie najciekawsza cecha G5. W miejsce plastikowej zaślepki pod ekranem można podłączyć dodatkową baterię z fizycznymi przyciskami do robienia zdjęć lub DAC i wzmacniacz firmowany logo Bang & Olufsen.
LG CAM Plus to w gruncie rzeczy bateria o pojemności 1200 mAh zapakowana w wyprofilowaną obudowę, dzięki której LG G5 można wygodnie robić zdjęcia jedną ręką. Znajdują się na niej: przycisk power, przyciski do robienia zdjęć i nagrywania oraz pokrętło do zoomowania.
Na moduł LG Hi-Fi Plus czekałem najbardziej. Składa się z 32-bitowego DAC-a oraz wzmacniacza słuchawkowego. Oba elementy - podobnie jak w LG V10 - zostały wyprodukowane przez firmę ESS Tech. Moduł ten może być także podłączany do innych urządzeń grających, na przykład do laptopa. Niestety, na prezentacji nie było warunków, by sprawdzić jego możliwości, ale hardware pozwala wierzyć, że będzie brzmieć bardzo dobrze.
Nieco zaniepokoiła mnie jednak jego budowa. Hi-Fi Plus nie wystaje poza zarys obudowy, ale jest dłuższy od standardowej zaślepki, przez co wygina się w górę i w dół. Nie wygląda to solidnie i obawiam się, że mocowanie z czasem może się wyrobić. Znów jednak - może to wynikać z faktu, że na prezentacji były modele przedsprzedażowe. Z oceną należy więc wstrzymać się kilka tygodni - do czasu, gdy dostaniemy sample testowe.
Chciałbym też bezpośrednio porównać G5 i V10. Gdyby okazało się, że różnica w jakości odtwarzania nie jest radykalna, fanom mobilnego audio poleciłbym raczej ten drugi model. Wzmacniacz i DAC zmieściły się w jego obudowie.
Podsumowanie
Fajnie, że LG nie boi się eksperymentów. G5 jest telefonem niebanalnym i ma kilka zaskakujących cech. Bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie szybkość działania i szerokokątny obiektyw do zdjęć (naprawdę można zrobić z niego pożytek!). Podobają mi się także odchudzona nakładka i ekran chroniony przez zaokrąglone na krawędziach szkło.
Nie wiem co na chwilę obecną myśleć o modułach. Z jednej strony zwiększają możliwości urządzenia, z drugiej - stara zasada mówi, że im mniej ruchomych części w sprzęcie, tym lepiej. Oby nie okazało się, że gniazdo rozszerzeń jest piętą achillesową G5. Testy pokażą, jak jest naprawdę.