Czytnik linii papilarnych w smartfonie: dobrodziejstwo czy kolejny zamach na naszą prywatność?
Możemy mieć już praktycznie 100-procentową pewność, że w LG G2 oraz iPhonie 5S znajdą się czytniki linii papilarnych. Możemy mieć jeszcze większą pewność co do tego, że w ślad za LG i Apple'em pójdą inni producenci i wkrótce dodatek ten stanie się standardem. Czy faktycznie chodzi wyłącznie o naszą wygodę?
Możemy mieć już praktycznie 100-procentową pewność, że w LG G2 oraz iPhonie 5S znajdą się czytniki linii papilarnych. Możemy mieć jeszcze większą pewność co do tego, że w ślad za LG i Apple'em pójdą inni producenci i wkrótce dodatek ten stanie się standardem. Czy faktycznie chodzi wyłącznie o naszą wygodę?
Pomysł na wykorzystanie czytnika linii papilarnych w smartfonie nie jest nowy. Podobne rozwiązanie miała już chociażby Toshiba w modelu Portégé G900, który zadebiutował na początku 2007 roku. Za jego pomocą można było zastąpić tradycyjne hasło odblokowujące urządzenie odciskiem palca. Ponadto do każdego palca dało się przypisać inną aplikację, która uruchamiała się po przyłożeniu go do czytnika: prawy palec wskazujący mógł uruchamiać aparat, lewy serdeczny - przeglądarkę internetową itp.
Ostatecznie pomysł ten się nie przyjął, jednak ma szansę powrócić w udoskonalonej formie dzięki dwóm smartfonom, o których wspomniałem na wstępie. W LG G2 czytnik linii papilarnych ma się znaleźć w tylnej części obudowy, dzięki czemu użytkownik cały czas będzie miał do niego wygodny dostęp.
W iPhonie 5S prawdopodobnie zajmie on miejsce niezmienianego od ponad sześciu lat przycisku Home. Kultowy już kwadratowy wzorek ma zostać zastąpiony przez logo Apple'a (głównie ze względu na wymaganą powierzchnię skanującą).
Na początku roku Michael Barrett z firmy PayPal zapowiadał nadchodzącą śmierć haseł. Jego zdaniem ta mająca ponad 50-letnią historię metoda uwierzytelniania jest przestarzała i wymaga zastąpienia doskonalszymi rozwiązaniami. Za argument posłużyły dane statystyczne, z których wynika, że na liście najpopularniejszych haseł wykorzystywanych przez użytkowników w serwisach internetowych znalazły się takie perełki, jak "12345" oraz "hasło".
Zdaniem Barretta tym doskonalszym rozwiązaniem ma być właśnie czytnik linii papilarnych. Powstał już nawet otwarty standard zabezpieczeń biometrycznych o nazwie FIDO. Barrett zasugerował, że kluczową rolę w jego popularyzacji ma odegrać właśnie Apple.
Nie ma w tym nic dziwnego. Już teraz można bezpiecznie założyć, że iPhone 5S w ciągu kilku miesięcy sprzeda się w liczbie kilkudziesięciu milionów egzemplarzy. Po premierze iPhone'a 6 osoby noszące w kieszeni czytnik linii papilarnych będą liczone już w setkach milionów, i to tylko dzięki gadżetom firmy Apple. A przecież będą jeszcze smartfony innych producentów. Nie tylko smartfony zresztą, bo czytniki biometryczne można coraz częściej spotkać nawet w tanich laptopach.
[solr id="komorkomania-pl-175894" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://komorkomania.pl/3350,iphone-5s-na-zdjeciach-zrodla-potwierdzaja-nfc-i-czytnik-linii-papilarnych" _mphoto="iphone5s1-175894-153x168-5276b94.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]4055[/block]
Z czasem do standardu FIDO mają się przyłączyć m.in. banki, serwisy internetowe i sieci sklepów. I zaznaczam jeszcze raz, że Barrett nie mówi o alternatywnej metodzie uwierzytelniania, ale o całkowitej "śmierci PIN-ów i haseł".
Jeśli standard się przyjmie - a wiele wskazuje na to, że tak się stanie - za 10 lat dane biometryczne mogą być wykorzystywane przez niemal wszystkie smartfony, komputery, bankomaty i terminale płatnicze na świecie. Efekt? Użytkownicy zostaną zwolnieni z obowiązku zapamiętywania mnóstwa haseł, a gdzieś tam daleko, na ukrytych przed światem serwerach, będzie największa na świecie baza odcisków palców. W jaki sposób dane te mogą być wykorzystywane? Wystarczy użyć wyobraźni, by zrozumieć, że nie chodzi wyłącznie o naszą wygodę.
Już teraz na własne życzenie nosimy przy sobie pluskwy (komórki) i nie od dziś wiadomo, że w razie potrzeby można nas namierzyć w ułamku sekundy. Rozwiązanie to jest jednak niedoskonałe, ponieważ w każdej chwili telefon możemy wyrzucić do kosza i kupić nowy na bazarze.
Wyobraźcie sobie teraz świat, w którym uwierzytelnienia za pomocą odcisku palca wymaga niemal każdy elektroniczny gadżet na świecie. Będziesz mógł wyrzucić telefon do kosza i wyjechać na drugi koniec świata, ale wystarczy, że kupisz tam jakikolwiek telefon, skorzystasz z pierwszego lepszego bankomatu lub zalogujesz się na Facebooka za pomocą dowolnego komputera, i zostawisz ślad, który rząd będzie miał na wyciągnięcie ręki. A wszystko to za naszym pozwoleniem, bo przecież spopularyzowane dzięki gadżetom codziennego użytku, które kupujemy dobrowolnie za własne pieniądze.
Brzmi niewiarygodnie? Równie niewiarygodnie 20 lat temu brzmiałyby proroctwa, że w przyszłości będziemy dobrowolnie oddawać nasze dane osobowe oraz informacje dotyczące naszej lokalizacji, przyzwyczajeń, sieci znajomych, korespondencji, zakupów, a nawet nasze prywatnie pliki. Tymczasem tak się przecież dzieje za każdym razem, gdy logujemy się na Facebooka, wyciągamy z kieszeni telefon, korzystamy z wyszukiwarki internetowej, wysyłamy maile, robimy zakupy w serwisie aukcyjnym lub umieszczamy nasze pliki w chmurze.
[solr id="komorkomania-pl-147744" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://komorkomania.pl/4463,zycie-z-glowa-w-chmurach-czyli-przyszlosc-cloud-computingu" _mphoto="nokya-147744-252x168-76935c75f6a.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]4056[/block]
Wygląda na to, że po raz kolejny technologia stworzona dla naszej wygody będzie też koniem trojańskim, za pomocą którego wpuścimy do naszego życia kolejne narzędzie do inwigilacji.
Źródło: Letem světem Applem • MacWorld UK • Expreview