Nvidia Shield to najlepsza przystawka z Androidem TV. Tylko co z tego?

Nvidia Shield to najlepsza przystawka z Androidem TV. Tylko co z tego?

Nvidia Shield to najlepsza przystawka z Androidem TV. Tylko co z tego?
Miron Nurski
14.09.2016 08:38, aktualizacja: 14.09.2016 10:38

Nvidia Shield to najbardziej zaawansowana przystawka smart TV z systemem Android TV. Czy warto się nią zainteresować?

Specyfikacja jest wyśmienita

Jako że Nviedia Shield w przeciwieństwie do innych przystawek z Androidem TV pozycjonowana jest jako konsola. Urządzenie pod względem wyposażenia zostawia zatem konkurencyjne rozwiązania daleko w tyle. Wbrew pozorom docenią to nie tylko gracze - Nvidia Shield po prostu wolno będzie się starzeć.

Przedstawiciele Nvidii określają to urządzenie jako "future proof", co oznacza, że w udźwignie aplikacje na Androida TV, które jeszcze nie powstały. Przystawka radzi sobie ponadto z odtwarzaniem filmów 4K przy 60 klatkach na sekundę. Mówimy więc o sprzęcie, który będzie się sprawdzał jako przystawka smart TV przez lata.

Sama konsola jest relatywnie niedroga, ale ceny akcesoriów zwalają z nóg

Podstawowy wariant z 16 GB kosztuje na starcie 899 zł. Biorąc pod uwagę możliwości, nie jest to kwota wyśrubowana, a niewielką ilośc pamięci można łatwo rozszerzyć za pomocą karty microSD czy zewnętrznego dysku.

Niestety zawartość opakowania jest skromna, bo znalazła się w nim jedynie konsola, okablowanie oraz jeden pad. Za dodatkowy kontroler, pilot czy - o zgrozo - nawet podstawkę pozwalającą na postawienie urządzenia pionowo trzeba dopłacić. I to nie mało...

  • dodatkowy kontroler do gier — 239 zł;
  • opcjonalny pilot z wbudowanym mikrofonem — 259 zł;
  • podstawka umożliwiająca postawienie konsoli pionowo — 149 zł.

Jeśli więc komuś zależy na dwóch padach, pilocie i stojaku, cena podstawowego wariantu wzrasta nagle do ponad 1500 zł. Nie dla każdego będą to akcesoria niezbędne (zamiast pilota można używać pada lub aplikacji w smartfonie, a konsola może leżeć poziomo), ale ich ceny to moim zdaniem gruba przesada.

Do jakości wykonania konsoli i akcesoriów nie mam zastrzeżeń

Konsola - jaka jest - każdy widzi. Jest niewielka (21 cm wysokości w pionie), więc nie zajmuje wiele miejsca. Jest też - w mojej opinii - ładna.

Obraz

Jako że mówimy jednak o urządzeniu, które ma tylko leżeć obok telewizora i działać, o wiele bardziej interesujący jest pad. Wykonano go z wysokiej jakości tworzyw sztucznych. Jest solidny, lekki, a guziki mają przyjemny skok.

Obraz

Ergonomia? Jako użytkownik PlayStation 4 jestem przyzwyczajony do pada Sony, a SHIELD Controller kształtem nasuwa skojarzenia raczej z kontrolerem od Xboksa. Wielka zmiana przyzwyczajeń nie była jednak konieczna - po kilku minutach grania czułem się jak w domu.

W co można zagrać?

Od razu odpowiem na pytanie, które pewnie chodzi Wam po głowie - nie, na Nvidii Shield nie można odpalić wszystkich gier i aplikacji na Androida. Każdy tytuł musi zostać przeportowany na platformę Android TV. Kompatybilne gry znajdziecie w Google Play. Na chwilę obecną jest ich ponad 160. Do tego Nvidia dorzuca ponad 20 gier na wyłączność takich jak Resident Evil 5, Borderlands 2, Portal czy Half-Life 2.

Obraz

Shield - jak już wspomniałem - ma wyjątkowo wyśrubowane bebechy, dlatego bezproblemowo radzi sobie ze wszystkimi grami.

Najciekawszy jest jednak dostęp do GeForce NOW

Jest to usługa, która pozwala grać w pecetowe gry w chmurze za 9,99 euro (ok. 43 zł) miesięcznie. Często używane określenie "Netlix dla gier" nie jest jednak zbyt trafne. O ile Netflix czy Spotify w ramach abonamentu dają użytkownikom nielimitowany dostęp do pełnej biblioteki treści, o tyle za wiele gier na GeForce NOW trzeba zapłacić oddzielnie. Na szczęście do zakupionych gier dokładany jest także kod na Steama, dzięki któremu grę można pobrać także na peceta. Kod można także sprzedać.

Obraz

Jakie więc zalety ma GeForce NOW?

  • Gry uruchamiane są w chmurze, więc nie trzeba ich instalować - odpalenie dowolnego tytułu trwa mniej niż 30 sekund.
  • Serwery są regularnie wymieniane, aby mogły radzić sobie z rosnącymi wymaganiami sprzętowymi kolejnych gier.
  • Sama konsola - choć pozwala na uruchamianie najnowszych pecetowych gier - jest relatywnie tania.

W teorii jest to więc fajna usługa. Co z praktyką?

GeForce Now wymaga bardzo, bardzo stabilnego łącza internetowego

Oficjalne wymagania odnośnie łącza mówią o minimum 10 i zalecanych 50 megabitach na sekundę oraz pingu poniżej 60 ms. Nvidia udostępnia ponadto wtyczkę do Chrome'a, która pozwala przetestować sieć pod kątem usługi GeForce NOW.

Moje łącze spełnia wymagania z nawiązką, a i tak miałem problemy z komfortowym graniem. Istotna jest bowiem nie tyle szybkość transferu danych, co stabilność połączenia. Dlaczego? Gdy oglądasz film na YouTubie, obraz buforowany jest z wyprzedzeniem, dlatego chwilowe zerwanie połączenia jest nieodczuwalne. W przypadku GeForce NOW działa to inaczej - gra odpalona w chmurze reaguje na komendy wysłane przez kontroler. Ułamek sekundy po przyciśnięciu przycisku na ekranie telewizora musi zostać wyświetlony obraz z gry.

Szybkość reakcji jest imponująca, ale w moim przypadku raz na 5-10 minut dochodziło do kilkusekundowej zwiechy. Efekt? Nie udało mi się ukończyć żadnej gry, bo na dłuższą metę sporadyczne opóźnienia są zbyt irytujące.

Tak, to kwestia jakości łącza, nie konsoli. Problem w tym, że przed kupnem urządzenia nie da się dokładnie przetestować połączenia internetowego pod kątem streamingu gier. Kupno Nvidii Shield tylko ze względu na GeForce NOW to ruletka. Najlepiej w miarę możliwości wypożyczyć od kogoś konsolę lub tablet Shield i przetestować usługę samemu.

Android TV jest równo wygodny w obsłudze, co... zbędny

Oprogramowanie ma kafelkowy interfejs typowy dla platform smart TV. Obsługuje się go za pomocą pada, opcjonalnego pilota lub aplikacji na smartfonie. Każde urządzenie pozwala również na korzystanie z Google Now i głosowe wyszukiwanie treści (tak, działa po polsku).

Głosowa obsługa jest wygodna, ale ma jedną poważną wadę - wbudowana wyszukiwarka nie przeczesuje wszystkich aplikacji. Po wciśnięciu na pilocie przycisku z mikrofonem i podaniu tytułu filmu na ekranie zostaną wyświetlone wyniki wyszukiwania powiązanej z YouTube'em czy Filmami Google Play, ale już nie z zainstalowanym Netfliksem. Szkoda.

Największą wadą Androida TV jest konkurencja w postaci Chromecasta

Nie chodzi tylko o to, że Chromacast jest duuużo tańszy. W kwestii odtwarzania multimediów, jest po prostu wygodniejszy.

Przykładowa sytuacja: siadam na kanapie i chcę obejrzeć nowy odcinek Daredevila na Netfliksie.

Scenariusz z użyciem Androida TV;

  1. włączam telewizor i konsolę oraz czekam na załadowanie się systemu;
  2. sięgam po smartfona/pilot i pada;
  3. używając trzymanego w ręku akcesorium przedzieram się przez wyświetlany na telewizorze interfejs i uruchamiam Netfliksa;
  4. wyszukuję interesujący mnie film i go odpalam.

Scenariusz z użyciem Chromecasta;

  1. włączam telewizor;
  2. uruchamiam na smartfonie Netfliksa, wybieram interesujący mnie film i jednym kliknięciem przesyłam obraz na telewizor.

Chromecast ma przewagę w zasadzie w każdej sytuacji. Przewijanie filmu? Wygodniej jest precyzyjnie kontrolować pasek postępu na ekranie smartfona niż używać przycisków na pilocie. Przeglądanie zdjęć? Lepiej przerzucić fotki ze smartfona na telewizor niż wyszukiwać je na Androidzie TV. Plex? To samo.

Obraz

Nvidia Shield ma jedynie ten atut, że jej bebechy pozwalają na uruchamianie gier czy odtwarzanie filmów 4K, czego Chromecast nie potrafi. Ptaszki ćwierkają jednak, że w ciągu kilku tygodni pojawi się Chromecast z obsługą wideo Ultra HD.

Podsumowując - Nvidia Shield to dobry sprzęt, ale nie dla każdego

Konsola Nvidii robi wszystko to, do czego została stworzona i pod tym względem nie można jej niczego zarzucić. Problem w tym, że nie bardzo wiem, komu mógłbym ją polecić. Szukasz przystawki smart TV, która sprawdzi się jako centrum multimediów? Prawdopodobnie Twoje potrzeby zaspokoi taniutki Chromacast. Szukasz konsoli do gier? Za niewiele wyższą cenę kupisz Xboksa One czy PlayStation 4.

Jedyny prawdziwy killer feature to platforma GeForce NOW. Szkoda tylko, że przed wypróbowaniem urządzenia nie można mieć jednak 100-procentowej pewności, że konkretne łącze internetowe sobie z nią poradzi.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)