Obowiązkowa rejestracja kart prepaid w Polsce jest... zbyt bezproblemowa
Obowiązek rejestracji kart prepaidowych w Polsce nie jest wielkim problemem. Przynajmniej z technicznego punktu widzenia...
12.10.2016 | aktual.: 12.10.2016 15:42
Wyprowadziłem się na jakiś czas z Warszawy, więc uczęszczanie na konferencje producentów niesie za sobą pewne niedogodności. Największa jest pokonanie dzielącego mnie od stolicy dystansu ok. 250 km. Często zdarza się, że muszę wstawać bardzo wcześnie, aby zdążyć na spotkania, które odbywają się przed południem. Zazwyczaj jakoś specjalnie nie narzekam. Zazwyczaj...
Czasami coś pójdzie nie tak
Wczoraj, wybierając się na spotkanie z Nvidią, musiałem wstać już o 3:30, aby wyrobić się na autobus odjeżdżający o 4:20. Błyskawicznie przełożyłem więc kartę SIM z samsunga do Xperii X, którą mam w pełni spersonalizowaną, zapakowałem power bank i przygotowałem słuchawki. Cudem wyrobiłem się na autobus, ale finalnie udało mi przedstawić kierowcy elektroniczne bilety i zająć wygodne miejsce.
Szybko zorientowałem się, że oczywiście zapomniałem słuchawek, a w torbie, którą ze sobą zabrałem nie mam zapasowego zestawu. Pomyślałem: "Co za pech!" Nie mogłem bardziej się pomylić. Gdy obudziłem się na dworcu w Warszawie i chciałem sprawdzić dojazd na ulicę Inżynierską okazało się, że wielokrotnie przycinana karta SIM odmówiła posłuszeństwa.
Potrzebny prepaid
W sytuacji, w której się znalazłem, miałem dwa wyjścia. Pierwszym było udanie się do salonu Playa i wymiana karty na nową. Zostałem jednak bez Internetu, więc nie wiedziałem gdzie znaleźć najbliższy punkt operatora, a do tego miałem dość napięty harmonogram. Nie wspominając nawet o tym, że stale musiałem pozostawać w kontakcie i przedstawić e-bilet w powrotną stronę. Postanowiłem skorzystać więc z drugiej opcji, czyli zakupu tymczasowej karty prepaid.
Gdy stałem już w punkcie Ruchu uświadomiłem sobie, że wymaga to przecież rejestracji i przypomniałem ile czasu zajmowało to w Niemczech czy Francji. Moje zdziwienie było więc spore, gdy cały proces zakupu startera zajął niecałe dwie minuty, wliczając w to czas potrzebny na wyjęcie dowodu i karty z portfela, spisanie danych, dokonanie płatności zbliżeniowej i schowanie dokumentów.
Chwilę później powtórzyłem cały proces jeszcze raz, gdyż zapomniałem, że potrzebuję startera z kartą nano-SIM... Trwał dokładnie tyle samo. Przy okazji zapytałem sprzedawcę, jak wygląda sytuacja w przypadku przyjeżdżających do Polski obywateli Rosji, Białorusi czy Ukrainy. Odpowiedział, że jedyną różnicą jest spisywanie danych nie z dowodów osobistych, a paszportów.
Jedno małe "ale"
Okazuje się, że w Polsce rejestracja prepaidów nie jest wielkim problemem. Proces jest szybki i wygodny, ale patrząc nieco z boku nasunął mi się jeden zasadniczy wniosek. Sprzedawcy w kioskach czy małych salonach nie sprawdzają uważnie dowodu tożsamości - patrząc jedynie na zdjęcie i zabierają się do spisywania potrzebnych danych, aby przypadkiem klient się nie rozmyślił.
Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, ale nieco kłóci się to z ideą, jaka stoi za nową ustawą antyterrorystyczną, której konsekwencją jest obowiązek rejestracji kart pre paid. Będąc terrorystą mógłby wczoraj na dworcu kupić potrzebny starter podając dowolny dowód z odpowiednim zdjęciem, a sprzedawca nawet by się tym nie przejął. A chodzi chyba o to, aby utrudnić przestępcom posługiwanie się fałszywymi/tymczasowymi numerami...
PS. Jeżeli często udajecie się w podróże międzymiastowe, to warto korzystać z e-podroznik.pl. Za bilety w obie strony (2 x 250 km) zapłaciłem 2,20 zł, a do tego dostałem dwa audiobooki. Rewelacja.