Apple sprzedaje dużo. Teraz chce sprzedawać drożej

Apple sprzedaje dużo. Teraz chce sprzedawać drożej

Apple sprzedaje dużo. Teraz chce sprzedawać drożej
Łukasz Skałba
02.11.2016 17:14, aktualizacja: 02.11.2016 18:21

Jest kilku producentów elektroniki, którzy sprzedają dużo urządzeń. To tak naprawdę jednak tylko połowa sukcesu. Równie ważny jest współczynnik ASP, który u Apple’a jest od lat rekordowo wysoki. Teraz stanie się jeszcze wyższy.

Współczynnik ASP

Duża część producentów traci na każdej “sprzedanej” sztuce urządzenia. Dotyczy to także tych, którzy sprzedają dziesiątki milionów sztuk swoich produktów. Inni z kolei, sprzedają ich trochę mniej, ale więcej na tym zarabiają. Jest też Apple, który sprzedaje mnóstwo urządzeń i perfekcyjnie potrafi zamienić je na gotówkę. Dużą gotówkę.

Oprócz liczby sprzedanych egzemplarzy, liczy się więc jeszcze średnia cena sprzedaży - ASP (average selling price). Gigant z Cupertino od lat dba, aby współczynnik ten był rekordowo wysoki. Właśnie dlatego w jego ofercie nie znajdziemy żadnych tanich produktów. Wszystkie urządzenia to propozycje z najwyższej półki - zarówno sprzętowej, jak i cenowej.

Dziennikarz Charles Arthur średnią cenę, za poszczególni producenci sprzedawali swoje smartfony w drugim kwartale 2016:

  • Apple - 690,50 dol.;
  • Sony - 421,58 dol.;
  • HTC - 237,05 dol.;
  • Samsung - 225,39 dol.

Jak widać, ASP w przypadku Apple'a jest najwyższe. Wyjaśnienie jest trywialne - Apple sprzedaje tylko “flagowce”, a Samsung ma w swojej ofercie kupę modeli z przeróżnych półek cenowych - również budżetowców, które znacząco zaniżają ASP.

iPhone 6 był pierwszym krokiem w manipulacji wartością ASP

Niebywale wysokie ASP Apple będzie ulegało dalszemu wzrostowi. Skąd moje wnioski? Aby Wam to wyjaśnić, cofnę się do roku 2014, w którym zadebiutował iPhone 6. Wraz z nim zadebiutował większy jego odpowiednik - iPhone 6 Plus.

Był on znacznie droższy od zwykłej wersji, ale oferował za to większy ekran o wyższej rozdzielczości, pojemniejszy akumulatorek oraz stabilizację optyczną aparatu. Rachunek jest więc prosty - część osób kupi iPhone’a 6 po starej cenie, a część - wersję Plus w wyższej cenie. Współczynnik ASP szybuje więc w górę.

Tylko 16 GB pamięci w najtańszym modelu…? Celowe działanie, które ma na celu “wymuszenie” kupienia droższej wersji iPhone’a. ASP ma się więc jeszcze lepiej.

iPhone 7 dobitnie pokazuje, co jest obecnym priorytetem Apple’a

Tegoroczny smartfon Apple’a to kolejny rozdział naszej układanki. W jaki sposób Apple w tym roku zwiększa współczynnik ASP? Zacznijmy od tego, że w niektórych krajach (na przykład w Polsce) iPhone po prostu podrożał. W zależności od wersji, iPhone 7 jest o 150-200 zł droższy niż iPhone 6s w dniu premiery. Jest to jednak błahostka w porównaniu do innych działań sprytnych marketingowców z Cupertino.

Obraz

iPhone 7 Plus różni się dużo bardziej od mniejszego wariantu niż zeszłoroczne modele względem siebie. Wymowne jest to, że flagową cechę telefonu Apple’a, po raz pierwszy ujrzeliśmy tylko i wyłącznie w większym i droższym wariancie urządzenia. Mowa tu oczywiście o podwójnym aparacie, którego próżno szukać w podstawce. Oprócz tego model Plus oferuje w tym roku również większą ilość pamięci RAM, co także ma niebagatelne znaczenie.

Decydując się na model Plus nie otrzymujemy już tylko i wyłącznie większego urządzenia, ale produkt mający “innowacyjne” cechy, których próżno szukać w klasycznej siódemce. Skutki? Na Plusa skusi się więcej osób. ASP rośnie.

A nawet jeśli ktoś pozostanie przy mniejszym wariancie, Apple ma asa w rękawie. Po wycofaniu wersji 16 GB z oferty, coraz więcej klientów zadowala się najtańszą wersją oferującą 32 GB pamięci na dane. Jabłkowy gigant wprowadził więc nowy kolor, Jet Black, który aż kipi od emejzingu. Trzeba jednak do niego dopłacić, gdyż nie jest on dostępny w najtańszej wersji smartfona. ASP… chyba już wiecie co robi ;)

Trochę zagadkowa wydaje się natomiast premiera tańszego modelu - iPhone'a SE. Na starcie był on tańszy od iPhone'a 6s o około 1000 zł. I rzeczywiście, wprowadzenie go na rynek pociągnęło za sobą gwałtowny spadek ASP. Apple robi więc co może z innymi modelami, aby skompensować "straty" wywołane premierą "taniego" iPhone'a.

iPad Pro to kpina z klientów!

Pomówmy o iPadach. Przez wiele lat, nowe tablety Apple wprowadzał w cenie poprzednika. Pojawia się nowa generacja? Poprzednia tanieje. Skończyło się to w momencie premiery iPada Pro, który jest według mnie kpiną i nabijaniem się w żywe oczy z klientów.

Obraz

Nie ma żadnego uzasadnienia, aby iPad Pro 9.7, nie mógł nazywać się iPad Air 3. Tak jak w ubiegłych latach, tak i w tym przypadku pojawiło się kilka nowości i ulepszeń, takich jak ulepszony ekran, wydajniejszy procesor czy nowe głośniki. Wcześniej Apple dodawał do takiego urządzenia nowy numerek, oferując je w identycznej cenie, co poprzednika. Ubiegłoroczna generacja natomiast taniała.

Tym razem było zupełnie inaczej. Apple zmienił nazwę zaktualizowanego tabletu, zaliczając go tym samym do nowej, droższej serii - Pro. W rezultacie tego, następca iPada Air 2 zamiast około dwóch tysięcy złotych, kosztuje trzy. Air 2 z kolei nie staniał, chociaż jest już na rynku od dwóch lat. Apple sugeruje, że nie jest on poprzednikiem modelu Pro, a jego tańszą alternatywą. Wychodzi więc na to, że współczynnik ASP w przypadku iPadów również rośnie.

MacBooki celowo zostawiłem na koniec...

A teraz wisienka na torcie - nowa generacja laptopów Apple’a. W 2014 roku MacBook Air (13 cali) kosztował około 4800 zł, a MacBook Pro (13 cali) - 6300 zł. Niecałe 2 lata temu, MacBooka Air Apple nieoficjalnie zastąpił nowym MacBookiem, którego cena została ustalona na poziomie 6300 zł. Nowe MacBooki Pro z kolei, z 6300 zł podskoczyły do 9500 zł. Absurd.

Byłem pewny, że tegoroczne MacBooki Pro będą oferowane w takiej samej cenie, co poprzednicy. Okazuje się, że nawet - nie bójmy się tego słowa - wybrakowana wersja nowych Maców, jest znacznie droższa od poprzedniej generacji. Zrozumiałbym, gdyby Apple chciał podwyższyć współczynnik ASP, oferując MacBooki z Touch Barem w cenie wyższej niż modele go niemające. Ale to, co zrobił Apple z całą linią swoich mobilnych komputerów, przechodzi ludzkie pojęcie.

Obraz

Apple ma jeden cel

Apple wypracował sobie tak silną markę, że może sobie pozwolić na znaczne podwyższenie i tak już wysokich cen. Zazwyczaj nie robi tego wprost. Dostępne są przecież również produkty w starych, niepodniesionych cenach.

Producent na każdym kroku wymownie daje nam do zrozumienia, że lepiej zostawić u niego jeszcze więcej pieniędzy… Że iPad Pro to zupełnie inna linia produktów niż iPad Air… Że tylko wybierając iPhone’a w wersji Plus dostaniesz wszystkie innowacje… Że dla koloru Jet Black warto dopłacić te kilkaset złotych… A dla MacBooka z Touch Barem - kilka tysięcy…

Inne moje teksty o Apple:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)