AirPods - test prawdziwie bezprzewodowych słuchawek Apple'a

AirPods - test prawdziwie bezprzewodowych słuchawek Apple'a

AirPods - test prawdziwie bezprzewodowych słuchawek Apple'a
Miron Nurski
17.04.2017 10:30, aktualizacja: 17.04.2017 12:36

W końcu udało mi się kupić produkt, którego - wydawałoby się - nie da się kupić. AirPods to wyjątkowo trudno dostępne słuchawki Apple'a, które w końcu wylądowały w moich uszach. Jestem szczerze zachwycony.

To najwygodniejsze słuchawki jakich kiedykolwiek używałem

Słuchawek przewodowych przestałem używać ponad dwa lata temu. Nienawidzę ciągnących się kabli. Problem w tym, że słuchawki, których używałem do tej pory - Samsung Level U Pro ANC (kto wymyśla te nazwy?) - choć z telefonem łączą się bezprzewodowo, uwiązane są kablem do zakładanego na szyję pałąka. A taki przewód mimo wszystko mnie wkurzał; ociera się o policzki i potrafi wyrwać słuchawkę z ucha, gdy zahaczy się o kołnierz kurtki.

Z AirPodsami tego problemu nie ma - są całkowicie bezprzewodowe. Komfortu używania takich słuchawek nie da się opisać słowami. Wiem już, że nigdy nie wrócę do dousznych słuchawek z kablem.

AirPodsy świetnie leżą w uszach

To oczywiście kwestia indywidualna, bo ucho uchu nierówne. Ja zawsze miałem miałem problem z dobraniem słuchawek dousznych. Mogłem żonglować różnymi gumkami, ale i tak po kilkudziesięciu minutach miałem dość.

Obraz

Problemów nie miałem za to z EarPodsami (przewodowymi słuchawkami Apple'a, które dorzucane są do iPodów i iPhone'ów). Ich przypominający suszarkę kształt sprawia, że używa mi się ich dobrze. Jako że AirPodsy zbudowane są bardzo podobnie, mogłem kupić je w ciemno.

Nie, nie wypadają, ale design słuchawek jest dyskusyjny

"Czy AirPodsy wypadają?" - nie zliczę, ile razy usłyszałem te pytanie, od kiedy je kupiłem. Nie, ani razu nie zdarzyło, by przypadkiem mi wypadły. Ba, nieważne jak bardzo potrząsałbym głową, nie jestem w stanie wyrzucić ich z uszu bez użycia rąk.

Obraz

Inna kwestia to wzornictwo. Porównania do końcówek od elektronicznych szczoteczek do zębów nie wzięły się znikąd, bo AirPodsy faktycznie tak właśnie wyglądają. Nie ukrywam, że mnie niespecjalnie się podobają, ale pocieszający dla mnie jest fakt, że podczas używania to nie ja muszę je oglądać ;)

Etui jest zaskakująco zgrabne

Jak wspomniałem, dotychczas używałem słuchawek z pałąkiem zakładanym na szyję, dlatego nie musiałem mieć dla nich zarezerwowanej kieszeni. AirPodsy zamknięte są w specjalnym etui, dlatego kupując je miałem lekkie obawy, czy aby nie będę musiał zmienić przyzwyczajeń i zrobić w kieszeniach małego przemeblowania. Nie musiałem.

Etui jest o wiele mniejsze niż może się wydawać po zapoznaniu się ze zdjęciami. Jest niewiele większe od pudełka zapałek i spokojnie mieści się w jeansowej kieszonce na monety (lub - jak mawiał Steve Jobs - kieszeni na iPoda).

Obraz

We wnętrzu etui znajdują się magnesy, które ułatwiają ulokowanie słuchawek na swoich miejscach. Nie mam problemów ani z ich wyciąganiem, ani wkładaniem.

Jestem więcej niż zadowolony z baterii AirPodsów

Producent deklaruje, że muzyki można słuchać do pięciu godzin na jednym ładowaniu. Realnie jest trochę gorzej, ale w dalszym ciągu bardzo przyzwoicie.

Przeprowadziłem test uruchamiając na iPhonie Spotify i ustawiając głośność na ok. 80 proc. Jedna słuchawka rozładowała się po 4 godzinach i 20 minutach, w drugiej zostało jeszcze niemal 15 proc. baterii. Tak, z jakiegoś powodu słuchawki rozładowują się nierównomiernie.

Obraz

Podczas prowadzenia rozmów głosowych bateria wyparowuje dwa razy szybciej. Aktywny jest bowiem wówczas mikrofon i system redukcji szumów, a dźwięk przesyłany jest w dwie strony.

Rolę ładowarki pełni dołączone pudełko

Etui ma wbudowany akumulator, który potrafi naładować słuchawki do pełna ok. cztery razy. Słuchając muzyki przez dwie godziny dziennie można zatem zapomnieć o sieciowej ładowarce na kilkanaście dni. Świetna sprawa i niewiele jest słuchawek Bluetooth, o których można powiedzieć to samo. Wspomniane wcześniej Level U Pro ANC wymiękają po niespełna sześciu godzinach słuchania muzyki, a nie da się ich doładować bezprzewodowo.

Obraz

Ładowanie samych słuchawek jest ponadto ekspresowe. 10 minut w etui wystarcza, by słuchawki naładowały się do ok. 50 proc., co pozwala na ponad dwie godziny słuchania muzyki.

Bateria to ogromna zaleta słuchawek Apple'a. Nawet dłuższe podróże nie są problemem, bo gdy same słuchawki po kilku godzinach padną, można je błyskawicznie doładować bez użycia kabla.

Z ładowaniem AirPodsów miałem jednak jeden problem

Używam nieoficjalnego adaptera turystycznego z kilkoma gniazdami USB. Po podłączeniu do niego AirPodsów te za nic nie chcą się ładować.

Z innymi zasilaczami nie mam problemów, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że z jakiegoś powodu słuchawki mogą nie działać ze wszystkimi ładowarkami. Może być to o tyle problematyczne, że w zestawie znalazł się sam kabel, bez jakiegokolwiek zasilacza.

AirPodsy znakomicie współpracują z iPhone'ami i innymi urządzeniami Apple'a

W teorii AirPodsy można sparować ze wszystkim urządzeniami z Bluetoothem, ale w praktyce traci się wówczas sporo funkcji. Więcej na ten temat napiszę w dalszej części testu.

Cały swój urok AirPodsy odkrywają, gdy używa się ich wewnątrz ekosystemu Apple'a. Wszystko za sprawą specjalnego chipu W1, który zapewnia wysoką kompatybilność z innymi produktami firmy.

Po pierwsze - łączenie

Aby pierwszy raz połączyć AirPodsy z iPhone'em wystarczy... otworzyć etui. W ułamku sekundy na ekranie smartfona wyświetla się specjalna plansza, która pozwala jednym kliknięciem sparować urządzenia.

Co istotne, w tym momencie słuchawki są gotowe do pracy nie tylko z iPhone'em, ale i wszystkimi urządzeniami, na których użytkownik jest zalogowany przy użyciu tego samego konta iCloud. Nie trzeba parować ich z każdym kolejnym urządzeniem.

Po pierwszym sparowaniu wystarczy otworzyć pudełko i słuchawki od razu łączą się z iPhone'em. Rozłączenie (oraz zatrzymanie muzyki) następuje w momencie wyjęcia ich z ucha; słuchawki wykorzystują wbudowane czujniki zbliżeniowe. To wszystko działa bezbłędnie.

Po drugie - sprawdzanie stanu baterii

Po otwarciu etui na ekranie iPhone'a pojawia się okienko ze wskaźnikiem naładowania baterii. Gdy słuchawki są aktywne, w panelu z widgetami widoczne są ponadto oddzielne wskaźniki dla etui oraz lewej i prawej słuchawki. Stan naładowania baterii równie łatwo sprawdzić można z poziomu Apple Watcha.

Szkoda tylko, że na etui nie znalazł się żaden ekranik albo chociaż zestaw diod, który pozwoliłby sprawdzić stan naładowania bez konieczności korzystania z dodatkowych urządzeń.

Po trzecie - regulacja głośności z poziomu Apple Watcha

Jako że słuchawki same w sobie nie mają żadnych przycisków pozwalających na regulację głośności, trzeba użyć albo telefonu, albo zegarka Apple Watch. Dobrą wiadomością jest to, że gdy aktywny jest widget Odtwarzanie, głośność można regulować za pomocą koronki.

Po czwarte - lokalizowanie zgubionych słuchawek

Funkcja "Znajdź mój iPhone" na iUrządzeniach i Macach pozwala teraz zlokalizować nie tylko telefon, ale i słuchawki. AirPodsy oczywiście GPS-u nie mają, ale po uruchomieniu apki pojawia się mapa z zaznaczonym miejscem, w którym telefon zerwał połączenie ze słuchawkami.

Możliwa jest także zdalna aktywacja dźwięku w słuchawkach. Pikanie jest zbyt ciche, by usłyszeć je przy ruchliwej ulicy, ale jeśli ktoś zgubi słuchawki np. w lesie, nie powinien mieć problemów z ich zlokalizowaniem.

Jakość odtwarzanego dźwięku niestety nie zachwyca

To trzeba powiedzieć jasno: AirPodsy - mimo wysokiej ceny (799 zł) - nie są słuchawkami dla audiofilów. Dźwięk jest dla mnie nierozróżnialny od tego, który wydobywa się ze wspomnianych wcześniej przewodowych EarPodsów kosztujących 149 zł.

Nie mam zastrzeżeń odnośnie średnich i wysokich tonów, ale słuchawkom wyraźnie brakuje dołu. Spory wpływ na to ma ich konstrukcja; brak gumowych nakładek sprawia, że niskie tony "uciekają".

Obraz

Taka konstrukcja rodzi jeszcze jeden problem - słuchawki w ogóle nie tłumią dźwięków dobiegających z otoczenia. Jest to dość uciążliwe podczas jazdy pociągiem. O ile muzyki słuchać się da, o tyle gdy koła pociągu głośno stukają o tory, słuchanie audobiooka ze zrozumieniem sprawia problemy.

Bardzo dobra jest natomiast jakość rozmów

Głos rozmówcy jest czysty i wyraźny, a mikrofon - choć dość mocno oddalony od ust - dobrze zbiera dźwięki. Apple chwali się zresztą, że mikrofony współpracują z przyspieszeniomierzem, dzięki czemu kształtują wiązkę dźwiękową i eliminują szum otoczenia podczas rozmowy.

Brakuje mi wykrywania większej liczby gestów

AirPodsy wykrywają tylko dwa gesty:

  • dwukrotne stuknięcie w słuchawkę w zależności od ustawienia aktywuje wirtualną asystentkę Siri (nie działa po Polsku) lub zatrzymuje/wznawia odtwarzanie muzyki;
  • wyciągnięcie jednej słuchawki z ucha wstrzymuje odtwarzanie dźwięku, a umieszczenie jej z powrotem wznawia.

Brakuje opcji przełączania utworów oraz regulowania głośności. Konieczne jest użycie telefonu lub zegarka. Ewentualnie poproszenie o to Siri, ale powiedzmy sobie jednak szczerze - nikt nie chce prosić głosowo słuchawek, by się ściszyły.

Jak wspomniałem, AirPodsy świetnie współpracują z Apple Watchem, ale nie każdy ma Apple Watcha. Ba, większość użytkowników iPhone'ów nie ma Apple Watcha.

AirPods + telefon z Androidem? Da się, ale...

No właśnie, tych "ale" jest całkiem sporo:

  • trzeba ręcznie parować słuchawki z każdym kolejnym urządzeniem używając przycisku na obudowie;
  • brakuje jakiejś aplikacji na Androida, która wyświetlałaby stan naładowania baterii;
  • nie ma Siri (choć to akurat dla mnie żadna wada);
  • nie ma aplikacji, która pozwoliłaby zlokalizować zgubione słuchawki;
  • wyciągnięcie słuchawki z ucha nie skutkuje zatrzymaniem muzyki - działa jedynie dwukrotne stuknięcie w słuchawkę;
  • AirPodsy nie integrują się ściśle z innymi zegarkami niż Apple Watch.

Reszta działa podobnie, ale tej reszty zostaje niewiele. Otwarcie pudełka skutkuje połączeniem słuchawek z telefonem, a zamknięcie (ze słuchawkami w środku) ich rozłączeniem.

W mojej opinii kupowanie AirPodsów do telefonu z Androidem jest bez sensu. Ustaliliśmy już, że wysoka cena nie odzwierciedla jakości dźwięku. Płaci się za "magię", która bez iPhone'a w pobliżu znika.

Podsumowując - to naprawdę udany produkt, ale nie dla każdego

Początkowo chciałem napisać, że nie dla każdego przez nie najwyższą jakość odtwarzanego dźwięku, ale to akurat nieprawda. Wymagających audiofilów jest niewielu, za to wygodę doceni każdy.

Obraz

Niestety aby można było mówić o wygodzie, konieczny jest iPhone i najlepiej jeszcze Apple Watch. To znacząco zawęża krąg osób, którym słuchawki te można polecić.

Tak, AirPodsy są drogie. Wyszedłem jednak z założenia, że słuchawek nie wymienia się co kilka miesięcy (przez ostatnich 10 lat kupiłem dwie pary dousznych słuchawek). Mam nadzieję, że produkt Apple'a posłuży mi ze 3-4 lata, więc byłem skłonny zapłacić te 799 zł za komfort. I nie żałuję.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)