Obejrzałem galę MMA w wirtualnej rzeczywistości. Zabawa była przednia, ale...

Obejrzałem galę MMA w wirtualnej rzeczywistości. Zabawa była przednia, ale...

Obejrzałem galę MMA w wirtualnej rzeczywistości. Zabawa była przednia, ale...
Mateusz Żołyniak
06.06.2017 17:46, aktualizacja: 06.06.2017 19:57

Finał Ligi Mistrzów, który w tym roku wygrał Real Madryt, nie był jedynym ciekawym wydarzeniem sportowym, jakie odbywało się w ostatni weekend. W Rio de Janerio odbyła się bowiem gala UFC 212 z udziałem Karoliny Kowalkiewicz. Było to pierwsze tego typu wydarzenie transmitowane na żywo w wirtualnej rzeczywistości. Cieszę się, że nie przegapiłem szansy na obejrzenie go.

Samsung w ubiegłym tygodniu przedstawił nową usługę VR Live Pass dla Gear VR, dzięki której użytkownicy jego mobilnego systemu wirtualnej rzeczywistości dostają za darmo dostęp do relacji na żywo z wybranych wydarzeń. Na pierwszy ogień poszła gala MMA w Rio de Janeiro. Postanowiłem sprawdzić, jak prezentuje się nowa usługa, a przy tym ocenić sens tworzenia relacji w VR.

Zaczęło się bardzo obiecująco

Usługa od razu mnie zainteresowała, ale podchodziłem do niej z dystansem. UFC 212 było pierwszą galą, która miała być na żywo transmitowana w wirtualnej rzeczywistości, więc nie wiedziałem, czego się spodziewać. Okazało się jednak, że obawy były niepotrzebne. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania.

Po wejściu do aplikacji Samsung VR przywitały mnie informacje o gali MMA oraz promocyjne materiały wideo. Można było na nim znaleźć nie tylko sylwetki największych gwiazd UFC 212, czyli Jose Aldo i Maxa Hollowaya, ale również krótką prezentację przed walką Karoliny Kowalkiewicz z Claudią Gadelhą.

Promocyjny materiał z udziałem Jose Aldo na potrzeby VR Live Pass dla Gear VR
Promocyjny materiał z udziałem Jose Aldo na potrzeby VR Live Pass dla Gear VR

Był to miły akcent, ale samo wideo nie zachęcało. Ot, zwykły spot, jakie prezentuje się w TV. Inaczej sprawa ma się z treściami z udziałem Aldo i Hollowaya. Materiały o nich nagrano z myślą o wirtualnej rzeczywistości, a symulacja sparingowej walki z zawodnikami wyglądała świetnie. Nie mogłem doczekać się więc gali. Takie dodatki nie były jednak dostępne podczas transmisji na żywo.

Prawie, jakbym był na UFC 212. Prawie...

Relacja wbrew pozorom nie różniła się diametralnie od tego, co znane jest z ekranów telewizorów. Prowadzona była za pomocą kilku kamer 360 stopni - część rozstawiona była na obrzeżach oktagonu, także na linii maty (w razie walk w parterze).

Jakość obrazu była oczywiście o wiele gorsza, a podczas oglądania miałem kilka razy problemy ze stabilnością łącza. Do tego - tak jak w TV - to realizator decydował, jakie ujęcie w danej chwili będzie lepsze - nie można było wybrać kamery, z której chce się oglądać walkę.

Oglądanie wydarzenia na Gear VR miało jednak jedną niepodważalną przewagę nad standardową relacją. Nie byłem zdany tylko na ujęcie, które wybrał operator, gdyż mogłem swobodnie obracać głowę. Treści odbiera się zupełni inaczej, gdy ma się wrażenie, że stoi się zaraz obok areny, a za sobą ma się zespół jednego z zawodników, sędziów oraz - co najważniejsze - trybuny wypełnione żywo reagującą publicznością.

Reakcję zgromadzonych osób można było świetnie śledzić podczas wprowadzania zawodników, gdy kamera za nimi podążała. Dotyczyło to szczególnie Briana Kellehra, który bardzo nie spodobał się brazylijskiej publiczności. Nie liczyłem, że ta dodatkowa swoboda aż tak wpłynie na odbiór treści.

Byłoby idealnie, gdyby nie jeden szkopuł

Relacja z UFC 212 w wirtualnej rzeczywistości spodobała mi się, ale nie jest w pełni usatysfakcjonowany. Nie chodzi jednak o małe niedociągnięcia jak brak powtórek w wersji VR. Na ocenę nie wpłynęła też przegrana Karoliny. Cóż, nie miała szczęścia.

Rozczarował mnie Galaxy S7 edge, na którym oglądałem wydarzenie. Okazało się bowiem, że naładowana do pełna bateria umożliwiła obejrzenie jedynie czterech pierwszych walk. Przed piątą pojawiła się pojawił się komunikat o krytycznie niskim poziomie naładowania (5 proc.) - niecałe trzy godziny streamowania wystarczyły, aby "pożreć" ogniwo w ubiegłorocznym flagowcu Samsunga.

Cudem zdążyłem podładować ogniwo na tyle, aby wygodnie obejrzeć dwa ostatnie - te najbardziej oczekiwane - starcia. Tak, byłem mocno rozczarowany tym, że walka Kowalkiewicz zakończyła się szybko, ale spodziewałem się, że nie będzie to dla niej łatwy pojedynek.

Mimo wszystko relacje w wirtualnej rzeczywistości są świetne!

Moja ocena jest oczywiście mocno subiektywna, ale relacja z gali MMA w wirtualnej rzeczywistości to świetna sprawa. Ujmując to kolokwialnie - można wczuć się w klimat. Liczę, że Samsung na tym nie poprzestanie i w ramach VR Live Pass zaoferuje także dostęp do kolejnych wydarzeń organizowanych przez UFC.

Jestem też przekonany, że gogle wirtualnej rzeczywistości sprawdzą się także w przypadku innych dyscyplin sportowych. Piłka nożna czy siatkówka odpadają ze względu na trudności techniczne (wielkość boiska, kamera przeszkadzająca w grze), ale wyścigi Formuły 1 z ujęciami z pit-stopów czy sporty ekstremalne już tak. O tym przekonam się pewnie przy okazji relacji z imprezy z cyklu X Games, którą w VR Live Pass można będzie obejrzeć w czerwcu.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)