CEO Xiaomi o planach dotyczących globalnej ekspansji i byciu "chińskim Apple'em"

Xiaomi to marka, która w naszej części świata znana jest jedynie najbardziej zagorzałym fanom mobilnych technologii. Wkrótce jednak może się to zmienić, bo firma planuje międzynarodową ekspansję.

fot. thenextweb.com
fot. thenextweb.com
Miron Nurski

09.05.2013 | aktual.: 09.05.2013 16:00

Xiaomi słynie z produkcji smartfonów z serii MI, które charakteryzują się rewelacyjnym stosunkiem jakości do ceny, mocnymi podzespołami i niebanalnym wzornictwem, a skierowane są na rynek chiński. Urządzenia te pracują pod kontrolą zmodyfikowanego Androida o nazwie MIUI, który według wielu użytkowników wyprzedza oryginalną wersję o lata świetlne. MIUI jest zresztą bardzo popularne także w Polsce; oprogramowanie rozwijane jest na wiele modeli smartfonów dostępnych na rynku.

Telefonów z rodziny MI do tej pory ukazało się cztery. Pierwszy z nich - MI-One - trafił na chiński rynek w drugiej połowie 2011 roku. Szybko zdobył niebywałą popularność. Rok później pojawił się jego następca, MI-Two, który niedawno doczekał się dwóch nowych wariantów: udoskonalonego modelu MI2S oraz budżetowego MI2A.

Plany na przyszłość i ekspansja na kolejne rynki

Przede wszystkim firma zamierza sprzedać do końca roku aż 15 milionów smartfonów. W dzisiejszych czasach takie liczby nie robią na nikim wrażenia, jednak musimy wziąć pod uwagę kilka rzeczy: telefony MI dostępne są wyłącznie w Chinach, a Xiaomi ich produkcją zajmuje się dopiero od niecałych dwóch lat.

W przyszłości wyniki te będą z pewnością jeszcze lepsze, bo koncern powoli przymierza się do podboju kolejnych rynków. W pierwszej kolejności smartfony pojawią się na półkach sklepowych w Tajwanie oraz Hongkongu. Wybór tych rynków nie jest przypadkowy - bardzo silną pozycję utrzymują tam takie marki jak Samsung, HTC oraz Lenovo, więc Xiaomi chce od razu rzucić się na głęboką wodę i sprawdzić, czy ma szansę rywalizować z najlepszymi. Jeśli eksperyment się powiedzie, niewykluczone, że smartfony MI w przyszłości zadebiutują także na rynkach europejskich, czego z pewnością wielu z nas by sobie życzyło.

Lei Jun zdradził też, że nowe słuchawki koncernu, które do sklepów trafiły kilka tygodni temu, sprzedają się w liczbie 200-300 tys. tygodniowo, a "w kolejce" czekają na nie dwa miliony potencjalnych nabywców. Jak firmie udaje się utrzymać tak dobrą sprzedaż? Sukcesu należy upatrywać w nietypowym modelu sprzedaży; Xiaomi w każdy wtorek wypuszcza na rynek ograniczoną liczbę swoich smartfonów. Rozchodzą się błyskawicznie. Dzięki temu, że jest to produkt powszechnie uważany za trudno dostępny, nieustannie rośnie na niego popyt.

Xiaomi to "chiński Apple"

Xiaomi przez wiele osób nazywane jest "chińskim Apple'em". Sam Lei Jun mówi, że ma ogromny szacunek do amerykańskiego giganta, jednak jego celem jest "stworzenie firmy innej od Apple'a". Dodaje:

Nie wierzę, by ktoś był w stanie skopiować Apple'a.

Podkreśla również, że zasadniczą różnicą w działaniu obu koncernów jest to, że Xiaomi na samym początku swojej działalności zajmowało się wyłącznie oprogramowaniem (MIUI), a dopiero od niedawna zaczęło produkować własny sprzęt. Jun uważa, że jego koncern wciąż jest tylko "firmą internetową", w przeciwieństwie do Apple'a, który uważany jest głównie za producenta sprzętu.

Kolejna różnica jest taka, że gigant z Cupertino przygotowuje swoje urządzenia za zamkniętymi drzwiami i bez udziału klienta, Xiaomi natomiast jest otwarte na opinie i sugestie użytkowników.

Jeśli skupiasz się na tym, by dokonywać zmian, które spełniają oczekiwania użytkownika, uczyni go to pasjonatem danego produktu oraz da mu poczucie spełnienia i przynależności.

Muszę przyznać, że bardzo ucieszyło mnie pojawienie się światełka nadziei na to, że produkty firmy Xiaomi w przyszłości zobaczymy także w Europie. Jeśli ich rewelacyjny stosunek jakości do ceny zostanie utrzymany także poza granicami Chin, to zapowiadają się prawdziwe hity sprzedażowe i groźny rywal dla wiodących marek.

Źródło: The Next Web

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)