Czy na rynku mobilnych systemów operacyjnych jest miejsce na kolejnych graczy?

Czy na rynku mobilnych systemów operacyjnych jest miejsce na kolejnych graczy?

Czy na rynku mobilnych systemów operacyjnych jest miejsce na kolejnych graczy?
Arek Morawski
14.01.2014 18:17, aktualizacja: 14.01.2014 22:02

W ciągu ostatnich kilku lat, byliśmy świadkami wielkich wzlotów i równie wielkich upadków poszczególnych systemów. Od pewnego czasu sytuacja wydaje się dosyć stabilna - mamy dwóch wielkich graczy iOS i Androida, z orbitującym dookoła nich Windows Phone. Czy jest szansa, że pojawi się nowy mobilny zawodnik, który rozbije ten układ sił?

"Dobra wiadomość jest taka, że lądujemy, zła - że awaryjnie..."

Mówi się, że jeśli spadać z konia to z wysokiego - świat telefonów komórkowych w ostatnich kilku latach widział takich upadków wiele. Poczynając od powolnej agonii Windows Mobile, który zaczął coraz mocniej odstawać od konkurentów, przez brutalne morderstwo MeeGo, którego decyzją o zaprzestaniu rozwijania projektu zabiła jego własna matka Nokia, długą i powolną śmierć Symbiana aż po bolesny start Firefox OS. Co więcej, konają (bo inaczej tego nazwać nie można) tak legendarni producenci sprzętu jak Nokia, która już została przejęta, albo tacy, którzy prawdopodobnie dopiero trafią w obce ręce jak HTC czy też BlackBerry. Wolny rynek boleśnie weryfikuje ich możliwości - brak aplikacji pod nowe systemy, źle rozpoznana nisza rynkowa, zbyt małe wydatki na marketing powodują, że użytkownicy nie chcą korzystać z ich produktów lub ich po prostu nie znają. Nie okłamujmy się, 80% użytkowników telefonów nie kupuje ich świadomie, kupują je pod wpływem sprzedawców, którzy z kolei pobierają całkiem niezłe prowizje za doradzanie tego, a nie innego modelu telefonu.

Światełko w tunelu? Nie, to tylko biała ściana na jego końcu.

Wszystko to powoduje, że nowe systemy, których na horyzoncie mamy co najmniej kilka, rozbijają się o szklany sufit. Jeśli ktoś z Was wierzy w sukces takich projektów jak Sailfish OS, szybko będzie musiał się rozczarować. Bez sporego zaplecza programistów, inżynierów, a zwłaszcza specjalistów od marketingu potrafiących sprzedać wszystko, ten system nie ma szans na zagrożenie któremukolwiek z wielkiej trójki. Tizen jest nadzieją, bo partnerzy stojący za tym projektem to duzi gracze, mimo to prywatnie nie wierzę w to, że ten system wyjdzie kiedykolwiek poza fazę poligonu testowego Samsunga. BlackBerry raczej nie odbuduje swojej pozycji, chyba, że zmieni strategie np. wykorzystując swoje patenty na szyfrowanie w urządzeniach z Androidem. Szczególną nadzieje pokładam w Ubuntu Touch, ze względu na jego ciekawą koncepcję, chociaż model jego powstania, promocji i ewentualnej sprzedaży na razie na to nie wskazuje.

Obraz

Nihil novi

Mimo wszystko, uważam, że sytuacja ma szansę się zmienić - jeśli Android nie będzie się dynamicznie zmieniał, zacznie tracić swoją pozycję. Raczej nie na rzecz iOS, który utrzyma swój i tak już kurczący się potencjał. Kilka procent zyska Windows Phone, ale raczej nie przekroczy magicznej granicy 20%. Co więc z pozostałymi procentami? Stawiam, że rozbiją się one na kilka systemów, nie pozwalając żadnemu z nich rozwinąć skrzydeł. Mówi się, że w kupie siła - moim zdaniem nie.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)