Starcie operatorów sieci komórkowych zabiegiem marketingowym?
Trwająca od pewnego czasu na rynku telekomów sytuacja może wydawać się połączeniem strategicznych posunięć i spontanicznych kroków mających na celu ubiegnięcie konkurencji. Czy tylko? Co kryje się za spektakularnym medialnym spektaklem i wyścigiem o najtańsze, nielimitowane taryfy? Co oferty no-limits mogą zmienić na rynku i którzy abonenci mogą naprawdę na nich zaoszczędzić?
12.04.2012 | aktual.: 12.04.2012 18:30
Tak swoją analizę nowych ofert no-limits i zmian, jakie mogą one wprowadzić na rynku, rozpoczęli analitycy z portalu killbill.pl. Chociaż o Play Formuła 4.0, T-Mobile frii czy Plus Bez Limitu napisaliśmy już całkiem sporo, zachęcam do zapoznania się również z artykułem przygotowanym przez zespół killbilla:
"Przełom marca i kwietnia był szczególnym czasem dla operatorów komórkowych. W ciągu 8 dni czterej najwięksi gracze: Play, T-Mobile, Orange i Plus wprowadzili (bądź zapowiedzieli wprowadzenie) nowych ryczałtowanych ofert zarówno dla klientów indywidualnych, jak i biznesowych. Prawie codziennie każdy z operatorów informował o wprowadzeniu nowej taryfy no-limits.
Wysyp ofert w ciągu tak krótkiego czasu, dodatkowo tak podobnych do siebie, to precedens w historii polskiej telefonii komórkowej. Komizmu nadawała sprawie atmosfera wyścigu, którą wytworzyli operatorzy. Zarzucanie sobie wzajemnego kopiowania pomysłów, a także wysyłki do konkurencji kserokopiarek oraz konferencje prasowe w punktach ksero – pokazują, że gracze prześcigali się nie tylko nowymi ofertami.
Na ile rewolucyjne są same oferty? Analitycy z portalu killbill.pl, który specjalizuje się w optymalizacji rozmów telefonicznych, przeanalizowali nowe taryfy oraz podjęli się próby oceny, w jakim stopniu mogą one zmienić obraz polskiego rynku telekomunikacyjnego i zaciekawić użytkowników komórek.
Ilu użytkowników zaciekawią no-limits?
Z ostatnich danych GUS-u wynika, że w Polsce mamy ponad 50 mln kart SIM. Wniosek więc z tego taki, że nowe oferty powinny wzbudzić zainteresowanie od ok. 1% do maksymalnie 10% użytkowników komórek. Tak więc być może tylko jedna osoba na sto będzie realnie zainteresowana promocjami no-limits, które wprowadziły T-Mobile i Play. Gdzie tu rewolucja?
Zapowiedzi Play, że swoją nową ofertą mogą zawojować 5 mln klientów wydają się więc bardziej pobożnymi życzeniami lub marketingowym zagraniem niż realną oceną rzeczywistości.
Istotne dla sprawy wydaje się również zainteresowanie tego typu taryfami użytkowników indywidualnych i biznesowych. Jak wynika z badań konsumenckich przeprowadzonych dla Urzędu Komunikacji Elektronicznej, średnia opłata za korzystanie z telefonu komórkowego wśród abonentów indywidualnych wynosi 69 zł, podczas gdy dla firm średni rachunek to aż 235 zł.
Biorąc pod uwagę, że wszystkie wprowadzone taryfy mieszczą się w przedziale od 79 do 169 zł i wyżej (w zależności od wybranego wariantu, np. z telefonem lub bez), oferty te nie powinny wzbudzić większego zainteresowania u zwykłego Kowalskiego, natomiast powinny być korzystne dla statystycznego Nowaka prowadzącego własny biznes.
Poza tym oferty dla biznesu, mimo zbliżonej kwoty abonamentu, są bardziej atrakcyjne, gdyż zawierają w pakiecie również nielimitowane połączenia na numery stacjonarne (dla klientów indywidualnych taka opcja jest dodatkowo płatna). Spodziewać się więc można sporego zainteresowania ofertami z ryczałtowym abonamentem wśród klientów biznesowych oraz niezbyt dużego odzewu ze strony indywidualnych użytkowników.
Jeżeli rozważymy oferty ze smartfonem i pakietem internetowym, to wówczas ceny w oferowanych przez Play i T-Mobile promocjach wahają się od 129 do 179 zł. Okazuje się, że z nich nie korzysta również zbyt wielu klientów, o czym przekonuje Karol Kamiński:
Czy i jak oferty no-limits zmienią rynek?
Mogłoby tak być, gdyby najwięksi operatorzy nie odpowiedzieli tak szybko na ruch fioletowego gracza. Fakt, że wszyscy czterej operatorzy mają w swojej ofercie bardzo podobne taryfy no-limits, raczej nie spowoduje nagłego przemieszczenia się użytkowników między operatorami.
Ciekawe wydaje się natomiast to, co może zmienić się w segmencie średnich i tańszych abonamentów jakie do tej pory oferowali swoim klientom operatorzy. Obecnie w Orange w ramach oferty Delfin za 99,90 zł miesięcznie możemy mieć 450 minut na rozmowy do wszystkich sieci oraz dzwonić bez limitów do Orange.
Wybierając All Inclusive w Play za 89 zł mamy pakiet 650 minut do wszystkich sieci. W ofercie smartfonowej w Plusie w taryfie za 89,90 zł miesięcznie otrzymujemy 400 minut, a w T-Mobile w ofercie multimedialnej, płacąc abonament 99,90 zł otrzymamy pakiet 600 minut na rozmowy.
Jeśli skonfrontujemy stare oferty z nowymi taryfami typu no-limits, to nie da się ukryć, że straciły one mocno na atrakcyjności:
Karol Kamiński
Nowe oferty no-limits ucieszą tych, którzy płacili najwyższe rachunki za komórkę. Z analiz wynika jednak, że większość osób płaci za telefon komórkowy nie więcej niż 60 złotych miesięcznie. Być może największą korzyścią z wprowadzenia ryczałtowych taryf będą więc nie one same, ale fakt, że w dłuższym horyzoncie czasowym nastąpi obniżenie cen również w niższych abonamentach, a być może także i w segmencie pre-paid. Eksperci przewidują, że nie stanie się to raczej zbyt szybko. Operatorzy mogą nie być skłonni iść na kolejną wymianę ciosów, gdyż zbyt ostra walka cenowa mogłaby spowodować straty dla każdego z graczy.
Bodźcem, który może być zachętą do znaczącej obniżki cen, może być zniesienie asymetrii w stawkach MTR (opłata jaką płaci operator telefoniczny sieci, z której jest wykonywane połączenie, operatorowi innej sieci, do której to połączenie jest przekazywane) do Play oraz obniżenie samej stawki MTR z obecnych 15,2 groszy do ok. 4-6 groszy. Taką obniżkę zapowiedziała ostatnio Magdalena Gaj, prezes UKE.
Zmiana stawek MTR, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, nastąpi jednak dopiero od stycznia 2013 roku. Czy do tego czasu nie należy się więc spodziewać kolejnych rewolucji w ofertach operatorów? Być może zaskoczą abonentów kolejnym spektakularnym rozwiązaniem będzie naprawdę korzystne dla przeciętnego użytkownika telefonu komórkowego".
Źródło: killbill