Windows Phone 8 ma ogromne szanse. Głównie dlatego, że... nie będzie miał żadnej konkurencji

Windows Phone 8 ma ogromne szanse. Głównie dlatego, że... nie będzie miał żadnej konkurencji

Windows Phone 8 ma ogromne szanse. Głównie dlatego, że... nie będzie miał żadnej konkurencji
Rafał Dubrawski
01.03.2012 11:00, aktualizacja: 01.03.2012 12:00

W trzecim lub czwartym kwartale tego roku prawdopodobnie pojawi się Windows Phone 8 – Apollo. Imię tego mitycznego boga pochodzi od słowa znaczącego 'niszczę, zabijam'. Czy Apollo okaże się killerem, uczyni z Microsoftu rzeczywistego konkurenta na rynku systemów operacyjnych dla urządzeń mobilnych i pozwoli mu na nawiązanie walki z Apple'em i Google'em? Szanse są ogromne, ale z zupełnie innych powodów, niż większość podejrzewa.

Na razie o Apollo nie wiadomo zbyt wiele. Przez wielu jest on wciąż mylnie utożsamiany z Windowsem 8, którego konsumencka wersja testowa już pojawiła się na targach MWC. Ósemka ma co prawda działać zarówno na pecetach z architekturą x86/x64, jak i na urządzeniach mobilnych opartych na procesorach ARM, ale prawdopodobnie będzie przystosowana tylko do pracy na tabletach. Jaką w takim razie rolę ma odegrać Apollo?

Pod względem obsługi fizycznych podzespołów nie obiecuje rewelacji. Ma obsługiwać procesory wielordzeniowe, ale nie jest to żadna nowość, bo już na początku 2011 roku taką możliwość zapewniał Android Honeycomb. System Apple'a pewnie nie będzie miał trudności z obsługą nawet czterordzeniowców, jeżeli tylko firma z Cupertino zdecyduje się na produkcję wyposażonych w nie urządzeń.

Podobnie żadną rewelacją nie jest przeciek o wsparciu kart pamięci, choć nie mają go iPhone'y. Na polu współgry z hardware'owymi komponentami nowy system z Redmond raczej nie będzie oferował nowych rozwiązań, ale postawi na trendy lansowane przez innych (na co wskazuje przystosowanie do technologii NFC). Więc na pierwszy rzut oka nic specjalnego.

Nowe logo systemu Windows. (Źródło: windowsteamblog.com)
Nowe logo systemu Windows. (Źródło: windowsteamblog.com)

Dużo ciekawsze są doniesienia o wspólnym z desktopową edycją jądrze czy systemie zabezpieczeń, choć to niestety oznacza prawdopodobnie też kompatybilność wirusów. Pierwsze próby przeportowania aplikacji napisanych pod Windows Phone 7.5 na deweloperską wersję Windows 8 pokazują, że przy takiej operacji nie zmienia się w ogóle około 90% kodu.

Logika nakazuje podejrzewać, że Microsoft postara się, by pod względem struktury WP 8 był jeszcze bardziej zbliżony do wersji desktopowej, tak by źródła można było przepisywać niemal bez żadnych zmian. Ułatwić może to przystosowanie smartfonowej wersji okienek do obsługi bardzo wysokich rozdzielczości, o której też pisano już wielokrotnie.

W praktyce może się okazać, że wielu producentów software'u dla rynku PC, którzy są z oczywistych względów świadomi silnej sytuacji Microsoftu, będzie produkować swoje gry i programy jednocześnie dla architektur x86/x64 i ARM, żeby były one kompatybilne ze wszystkimi sprzętami z Windowsem 8. Jednak nawet nie to jest istotne.

Spróbujcie spytać swoich znajomych, którzy nie interesują się smartfonami ani ogólnie technologiami, jaki system operacyjny mają w swoim telefonie. To, co usłyszycie, może być dość zaskakujące (sam spotkałem się kilka razy ze zmieszanymi odpowiedziami w stylu: „Żaden”). Być może właśnie to chce wykorzystać Microsoft – niski poziom świadomości użytkowników.

Fakt, że już teraz wiele osób myli Windowsa 8 z Windowsem Phone 8, jest dla niego bardzo korzystny, a może też stało się tak nieprzypadkowo. W mediach zaczęto pisać o kompatybilności wersji okienek desktopowej ze smartfonową, zanim ktokolwiek oficjalnie ją potwierdził. Jeszcze bardziej dezorientujący będzie wspólny styl metro, bo wiele osób zapamiętuje funkcje systemu głównie wzrokowo. Jeżeli styl ten zostanie wprowadzony do nowego, niezależnego systemu Xboxów, to pewnie wiele osób powie też, że ma na nich Windowsa. Liczy się podobny user experience.

Różnica setek tysięcy aplikacji w App Store i Android Markecie może zostać bardzo szybko nadrobiona i pokonana. Microsoft stać na ogromne akcje promocyjne, a nawiązanie strategicznej współpracy z Nokią było świetnie przemyślanym ruchem. Finowie w swoim czasie zdominowali rynek aparatów typu feature phone.

Nie weszli co prawda na czas na rynek smartfonów, ale są zdeterminowani, mają przygotowane ogromne zaplecze, które wyrobili sobie w czasach swojej świetności, oraz mnóstwo energii i pomysłów na skuteczną promocję, czego dowodem są zmasowane akcje promocyjne Lumii. Nawet w Polsce trudno nie zauważyć jej reklam – Nokia pojawia się jako sponsor wielu portali technologicznych, jest w gazetach i outdoorze, w szkołach są konkursy, w których licealiści mogą wygrywać telefony za pisanie aplikacji pod WP 7.5.

Być może zagra siła marki i przyzwyczajenia: stara, dobra Nokia i Windows, którego znamy z naszego peceta. Już październikowe badania Surveya pokazywały, że 42% mieszkańców USA wolałoby tablet z systemem Microsoftu bardziej niż jakikolwiek inny. Tak, ale nawet same tablety nie są jeszcze tak bardzo popularne i zwykle ktoś, kto wie, do czego służą i jak działają, ma przynajmniej minimalne pojęcie o technologiach.

Podejrzewam, że przeprowadzenie ankiety z pytaniem: „Czy Pan/Pani wolałaby mieć Windowsa w swoim telefonie zamiast obecnego systemu?” dałoby miażdżące wyniki na korzyść Microsoftu. Pomimo że pytanie to jest tendencyjne, może właśnie tak będzie stawiane przez speców od promocji Windowsa.

Steve Ballmer - CEO Microsoftu.
Steve Ballmer - CEO Microsoftu.

Pisząc w tytule o konkurencji, miałem na myśli siłę marki. Ani Android, ani Apple nie są porównywalnie zakorzenione w świadomości kupujących. Do tego Microsoft wydaje się kopiować zasadę, którą sprawdził na rynku PC: produkt, który ma dotrzeć do masowego użytkownika, musi być ekstremalnie prosty w użytkowaniu. Im prostszy, tym szersze może znaleźć grono odbiorców.

Zasadą tą kieruje się również Apple, tworząc intuicyjne oprogramowanie. Nie jest on jednak otwarty, zamyka się na inne ekosystemy. Android, owszem, pozwala na łatwiejszą wymianę plików z innymi systemami, ale z kolei adresowany jest do ciut bardziej zaawansowanego użytkownika. W Windows Phone natomiast trudno się pogubić, a przenoszenie plików na desktopa nie będzie stanowiło problemu.

Podejrzewam, że siła sugestii może zagrać. Do tej pory Microsoft PR Windowsa 8 prowadzi doskonale. Wystarczy, że przekona nas, że w telefonie mamy to samo co na komputerze, i odniesie sukces. Bez względu na to, jakie funkcje będzie miał sam system. Szczególnie, jeżeli przeportowane zostaną wszystkie flagowe aplikacje desktopowe. Wtedy już nikt nie zauważy różnicy. Chyba każdy woli coś znanego, sprawdzonego, nawet jeżeli wygląda trochę inaczej.

Owszem, integracja ze Skype'em czy chmurą może być innowacyjna, ale w rzeczywistości to nie ona zapewni sukces. Praktycznie wszyscy łapią się na przynętę Microsoftu. Jego powodzenie może wynikać w dużo większym stopniu ze sprytnego rozegrania przejścia w epokę post-PC zamiast z dostosowania się do niej. Windows 8 dla tabletów oraz smartfonów mógłby ostatecznie nawet nigdy nie powstać, a WP 8 i tak wybiłby się na fali pozytywnych komentarzy.

Moim zdaniem do końca roku Windows Phone może zdobyć nawet 10% rynku, by w 2013 stać się jednym z najważniejszych systemów operacyjnych.

Zgadzacie się z tezą? A może to zbyt daleko idący wniosek, że taka jest właśnie strategia Microsoftu? Jestem ciekaw Waszych opinii. Zapraszam do komentowania.

Autor wpisu:

Rafał Dubrawski – członek zespołu iTraff Technology (polska technologia rozpoznawania obrazu, www.SaveUp.pl), bloger, dziennikarz obserwujący rozwój technologii mobilnych. Interesują go głównie mobilne systemy operacyjne, szczególnie iOS i Android.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)