Polski dystrybutor odmawia wydania OnePlusa 7 Pro zakupionego w Black Friday [AKTUALIZACJA: klienci jednak dostaną telefony]
Z okazji Black Friday kupiłeś telefon z 15-procentowym rabatem? Uważaj, bo sklep może próbować robić z ciebie wyłudzacza, który wykorzystuje "oczywisty błąd".
Tekst został zaktualizowany o stanowisko firmy NTT System oraz szczegóły na temat dalszego przebiegu wydarzeń. Znajdziecie je na końcu wpisu.
W maju firma NTT System ogłosiła, że została oficjalnym dystrybutorem sprzętu OnePlusa w Polsce. Była to dobra wiadomość, bo dotychczas Polacy byli skazani albo na dystrybucję nieoficjalną, albo internetowy sklep OnePlusa, który rozlicza się w euro, co nie każdemu musi odpowiadać.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie - jak się okazało - tendencja dystrybutora do stosowania iście januszowskich praktyk.
OnePlus 7 Pro o 15 proc. taniej na Black Friday = "oczywisty błąd"
Swoją nieprzyjemną historię z dystrybutorem OnePlusa opisuje użytkownik Wykopu o nicku light3n. 30 listopada skorzystał on z oferty NTT System i zamówił OnePlusa 7 Pro na Allegro w cenie 2464,15 zł.
Mowa o telefonie, który kosztował dotychczas 2999 zł, a z okazji przeceny miał kosztować 2899 zł. Co prawda było już dzień po Black Friday, ale - zgodnie z zapowiedziami samego dystrybutora - promocyjne ceny miały obowiązywać przez cały tydzień (tzw. Black Week).
Przyznacie więc chyba, że w takiej ofercie ciężko było doszukiwać się czegoś podejrzanego. I to przynajmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze - trwał okres czarnopiątkowych wyprzedaży, więc przecena na poziomie 534,85 zł w przypadku tej półki cenowej to żaden ewenement.
Po drugie - OnePlus 7 Pro doczekał się niedawno następcy w postaci mocniejszego OnePlusa 7T Pro, który wyceniony jest na 3299 zł. Było więc wiarygodne, że sklep pozbywa się starszego modelu.
A jednak polski dystrybutor próbuje robić z klienta wyłudzacza
Zerknijcie tylko na treść oświadczenia, które light3n otrzymał wraz z odmową wydania zakupionego (i opłaconego!) telefonu.
Treść tego oświadczenia jest karygodna
Ja naprawdę rozumiem, że pomyłki się zdarzają, a sprzedawca też człowiek. Gdy ktoś kupuje motorówkę za 1 zł, a później biega po sądach walcząc o swój zakup, ciężko mi to odbierać inaczej niż jako cebulactwo najniższego sortu.
W tym przypadku sytuacja jest jednak skandaliczna, bo, litości, 15-procentowy rabat z okazji Black Friday to nie jest "oczywisty błąd", który można było "z łatwością zauważyć porównując cenę z ofertami innych oficjalnych wystawców w Polsce".
Kupiłeś coś w niższej cenie niż w innych sklepach? To próba wyłudzenia i mamy na ciebie paragraf - tak wygląda Black Friday według NTT System.
Sytuacja klientów jest nie do pozazdroszczenia
Wszystko wskazuje na to, że osób takich jak light3n było więcej, a sklep nie ma zamiaru wydać produktów żadnemu z klientów.
Ich sytuacja jest niefajna. Po pierwsze - zamrożone na kilka dni pieniądze. Po drugie - przegapienie innych promocyjnych ofert, którymi sklepy kusiły klientów podczas Black Weeku.
Wyglądałoby to o wiele lepiej, gdyby sklep po ludzku przeprosił za błąd i zaoferował jakąś rekompensatę. Tymczasem w oświadczeniu nie padło nawet zwykłe "przepraszam", a całość ubrana jest w słowa w taki sposób, jakby klient był naciągaczem. Skandal.
Aktualizacja: klienci jednak otrzymają telefony w niższych cenach
Skontaktowała się ze mną firma NTT System, która zapewnia, że wspomniana oferta w istocie była wynikiem błędu cenowego, jednak przyznaje, że "oświadczenie niepotrzebnie tylko skomplikowało sytuację" i "nie powinno ono trafić do Klienta".
Otrzymałem ponadto ważną informację, że firma "wszystkie zamówienia będące przedmiotem sprawy niezwłocznie zrealizuje z uwzględnieniem niższej ceny, widniejącej przy produkcie w dniu zakupu".
A oto treść oświadczenia, które mają otrzymać poszkodowani klienci:
Lepiej późno niż wcale. Brawa za słuszną reakcję!