iTest: Orions Legend of Wizards

iTest: Orions Legend of Wizards

iTest: Orions Legend of Wizards
Zbigniew Kowal
29.08.2009 16:36, aktualizacja: 29.08.2009 18:36

Na widok Orions: Legend of Wizards jeden z moich znajomych wesoło zakrzyknął: „O! Herosi na iPhone’a”. Jest w tym trochę prawdy, na pierwszy rzut oka, gra rzeczywiście przypomina serie Heroes of Might and Magic. Przy bliższym poznaniu, okazuje się jednak, że o wiele bliżej jej do Magic: The Gathering.  Poznajcie zatem unikatowe połączenie strategii turowej z ciekawym systemem walk osadzonym w świecie Fantasy.

Zacznijmy od informacji, że gra Orions: Legends of Wizards nie jest grą zupełnie nową. Do App Store przywędrowała wprost z Pocket PC, na którym święciła wiele sukcesów. W rolę wydawcy wcieliła się firma Chillingo, która z pewnością nie żałuje podpisania umowy wydawniczej z MoreGames Entertainment. Orionsy są po prostu fenomenalne!

Fabuła gry przenosi nas do magicznej krainy fantasy w którym władze sprawują lordowie zamieszkujący zawieszone w powietrzu wyspy, zwane Orionami. Każdemu z władców, marzy się absolutna dominacja. A gdzie lordów sześć, tam będzie również wojna. Naturalnie, niebagatelna rolę w całym konflikcie odegra nasza skromna osoba. Ktoś wojska musi przecież poprowadzić do ostatecznej wiktorii. Czyż nie?

Obraz

Jak już wspomniałem we wstępie, Orionsy sa bardzo podobne do „Hirołsów”. System ekonomiczny gry (dzięki któremu produkujemy jednostki do walki) jest bardzo zbliżony do tego znanego z dzieła New Word Computing. Na każdej z wysp znajduje się zamek, w którym produkujemy surowce oraz stawiamy budowle, dzięki którym mamy dostęp do nowych jednostek oraz czarów. Każdy nowy budynek wymaga odpowiedniej liczby surowców (4 rodzaje kryształów) oraz sąsiedztwa innych budynków. Fani Heroes of Might and Magic odnajdą się w tym systemie od razu. Jedyną różnicą jest to, że zamków nie da się ufortyfikować, a sama obecność zamkowych murów nie wpływa w żaden sposób na przebieg walki.

Obraz

Podróżowanie po mapie jest bliźniaczo podobne do wspomnianej już wyżej gry. Tutaj również mamy wyznaczone ścieżki (łańcuchy rozwieszone pomiędzy wyspami) po których możemy się poruszać. Po drodze nic jednak nie może nas zaatakować, a my sami nie zwiedzamy dodatkowych miejsc. Po prostu przeskakujemy z wyspy na wyspę, zdobywając je po kolei. Naturalnie, nasze ruchu są ograniczone, możemy wykonać tylko jeden przeskok na rundę zakończony walką.

W taki właśnie sposób zdobywa się przewagę ekonomiczną w grze. Im więcej wysp jest w naszym posiadaniu, tym więcej surowców jesteśmy wstanie produkować. Im więcej kolorowych kryształów zmagazynujemy, tym lepsze jednostki uda się nam zrekrutować do naszej armii. Przy dokładnie określonej liczbie wysp na mapie, łatwo jest określić czy jesteśmy gotowi  do ataku na bazową wyspę przeciwnika. Gra bowiem kończy się w momencie podbicia matczynego Oriona. Co ciekawe, nasz bohater może wiele razy przegrać walkę, ale dopóki jego bazowy Orion nie zostanie podbity, on będzie się w nim odradzał niczym Feniks z popiołów.

Obraz

Ekonomia, ekonomią, ale bez skutecznej walki nie osiągniemy w grze nic. System walki oparty został o 75 kart z sześciu różnych żywiołów: wody, ognia, wiatru, ziemi, słońca oraz śmierci.  Tutaj właśnie kłania się porównanie do Magic: The Gathering.  Walka to nic innego jak uproszczona karcianka. Zasady nie są tak skomplikowane jak w Magicu, ale aby okiełznać wszystkie jego aspekty, trzeba co nieco przeczytać. Można pójść też na łatwiznę, tak jak ja to zrobiłem. Zamiast zagłębiać się w lekturę zasad, po prostu rozegrałem kilka gier, przetestowałem wszystkie możliwe karty i potem wiedziałem co z czym działa najlepiej.

Obraz

Podczas walki, wyświetlany jest deck, na którego możemy raz na jedną rundę przywołać jedną kartę z talii. To, jakie karty mamy do dyspozycji, zależy od naszych zakupów w zamku. Dobre karty, kosztują wiele surowców. Karty podzielono na dwa rodzaje: karty bojowe oraz karty czarów. Jak nie trudno się domyśleć, karty bojowe atakują się nawzajem. Natomiast karty czaru wywołują odpowiednie zdarzenie magiczne: regeneracja życia, zabranie punktów zdrowia przeciwnikowi, zabicie wybranej karty, klątwa, błogosławieństwa etc. Co ciekawe, nie zabrakło ulubionego czaru wszystkich maniaków Heroes 3 czyli łańcucha piorunów!

Obraz

Bezpośrednim celem walki nie jest wybicie kart przeciwnika, ale zabranie mu wszystkich punktów zdrowia. Te, ujmuje się w momencie, gdy karta bojowa naprzeciw siebie nie ma oponenta. Wtedy, jej atak przeprowadzany jest wprost na głównego bohatera. Naturalnie, można posiłkować się czarami.  Zazwyczaj jednak, wygląda to tak, że wszystkie sloty są zajęte przez karty. Dopiero po wybyciu większości kart (kilkanaście rund) następują decydujące ataki.

Przewaga ekonomiczna pomaga, ale nie jest nie zbędna do zwycięstwa. Jeśli myślimy podczas walki sensownie, to stosując dobrą taktykę, można pokonać komputerowego przeciwnika nawet jeśli ten posiada karty wyższego poziomu. Zdarzały mi się też walki, które kończyły się po dwóch rundach. Nie tylko karty bowiem decydują o sile przeciwnika, ale również poziom bohatera z którym walczymy. Po każdej wygranej walce rozprowadzamy punkty doświadczenia na trzy główne atuty. Im więcej siły, tym więcej punktów zdrowia, i tak dalej. Potężny bohater może wygrać pojedynek nawet posiadając słabe karty.

Obraz

Ok, wiecie już jak wygląda silnik gry, słów kilka o trybach rozgrywki. Nie ma ich dużo, ale warto o nich wspomnieć. Pierwszym z nich jest kampania, która w zasadzie składa się sześciu mini kampanii rozgrywanych bohaterem reprezentującym każdy żywioł. Po wygraniu każdej z nich otrzymujemy część zbroi do naszej galerii chwały. Niestety, zdobyty miecz czy tarcza nie wpływa na kolejne bitwy, szkoda. Po skompletowaniu wszystkich sześciu części zbroi można rozegrać wszystkie bitwy na podwyższonych poziomach trudności.

Drugim trybem jest, zwykły pojedynek z komputerowym lub prawdziwym graczem. Dosłownie kilkuminutowa rozgrywka. Komputer losuje karty dla obydwu przeciwników. Nie mamy tez wpływu na poziom bohatera. Fajna odskocznia jeśli chcemy rozerwać się przez krótką chwilkę lub wyzwać przyjaciela na pojedynek.

Obraz

Oprawa audio wizualna jest niesamowita. Grafiki koncepcyjne użyte w grze zapierają po prostu dech w piersiach. Wiele gier na konsolach nie może poszczycić się tak dopieszczonymi rysunkami. Na każdym kroku czuć, że jesteśmy w krainie fantasy. Na wielki szacunek zasługują również karty. Każda z nich stworzona została z rozmysłem. Zombie wygląda jak zombie, karty ognia emanują ciepłą czerwienią. Nic tylko drukować i grać nimi w rzeczywistości. Mapy, oraz zamki również trzymają bardzo wysoki poziom.

Muzyka, klimatem wpisuje się w wydarzenia podczas gry. Naturalnie, zawsze można by dorzucić jeden czy dwa dodatkowe podkłady, ale to jest bolączka większości gier na iPhone’a. Nie mniej jednak, dźwięki, które towarzyszom animacjom podczas walki są fantastyczne. Najlepiej jest grać z włączonym SFX i z wyłączonym podkładem muzyczny. Bardzo pozytywne wrażenie.

Obraz

Znalazła się też przysłowiowa łyżka dziegciu w beczce miodu. Otóż aplikacja posiada jeden drobny mankament. Potrafi się w jak najmniej spodziewanym momencie zresetować. W prawdzie producent uczula i informuje, że takie anomalnie mogą wystąpić w momencie gdy nasz telefon załadowany jest po brzegi innymi aplikacjami, ale według mnie jest to pójście na łatwiznę. Na szczęście opcja autosave działa doskonale, wiec nie tracimy zbyt wiele na restartach.

Obraz

Gdyby nie powyższa historia z pamięcią, wystawiłbym grze równe 100%, a tak dwa procenciki trzeba urwać. Do doskonałości brakuje jednak nie wiele. To jedna z najlepszych strategii turowych jakie znajdują się w App Store. Poza tym, jak można nie kochać świata fantasy? No tak, można nie kochać. Jeśli nie jesteś fanem Heroes of Might and Magic, a karcianka Magic: The Gathering wywołuje u ciebie spazmy to spokojnie możesz przejść obok tego tytułu. W przeciwnym razie, musisz ją mieć, nawet za cenę 5 dolarów!

Obraz
Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
iTest: Submarine
iTest: Submarine
Zbigniew Kowal
iTest: Inkvaders
iTest: Inkvaders
Zbigniew Kowal
iTest: Colorix
iTest: Colorix
Zbigniew Kowal
iTest: iDracula
iTest: iDracula
Zbigniew Kowal
Komentarze (0)