Ciemna strona komórki: multimedia

Ciemna strona komórki: multimedia

Fot. lordsutch/Flickr
Fot. lordsutch/Flickr
Karolina Adamus
29.06.2009 11:00, aktualizacja: 29.06.2009 13:00

Przez ostatnie miesiące życie było dla mnie dobre. Nowa komórka, nowe zlecenia... nowy mąż. Może dlatego nie wybierałam się na ciemną stronę komórek. Ale dość tego! Niektórych rzeczy nie da się bez końca ignorować. Ot chociażby takich, jak obsługa multimediów w nowych telefonach.

Pamiętam moją starą Nokię 5510 z jej rozkosznymi 64 megabajtami na muzykę. Co to była za komórka! Pełna klawiatura, wygodny wyświetlacz, no i mp3 w komórce! Przy 64 MB nie było też problemu z organizacją muzyki. Do pamięci wchodził tylko jeden album. Teraz w Nokii 5800 mam 8 GB i proporcjonalnie więcej problemów.

microsdhc-8gb
microsdhc-8gb

Dla przykładu ostatnio chciałam zgrać od znajomego kilka utworów przez Bluetooth. Piosenki wysłały się bez problemu i pojawiły w skrzynce odbiorczej komórki. Sęk w tym, że nie byłam w stanie przenieść ich na stałe do katalogu z muzyką. Telefon sam wskazywał, gdzie mogę, a gdzie nie mam szans ich zapisać i absolutnie nie brał pod uwagę, że ja mogę mieć inne plany. Po co w ogóle producenci nakładają takie ograniczenia? Szczególnie denerwuje mnie to w Symbianie, gdzie zgranie muzyki do wybranego przez siebie katalogu po przesłaniu pliku przez BT, to zawsze jakiś kosmiczny problem. Jakbym robiąc to obrażała projektantów Nokii. Jak chcę wrzucić sobie muzykę do katalogu o nazwie: brudne pranie czekające na proszek, to macie mi na to pozwolić! W końcu to moja komórka do licha. MOJA!

I jeszcze te wpadki oprogramowania. Drugiego dnia po kupnie dotykowej Nokii miałam zajęte 70 procent pamięci własnymi utworami. Trzeciego dnia musiałam poprawiać ręcznie dane utworów, bo oprogramowanie telefonu postanowiło samo usunąć informacje o albumach. Dzisiaj już wiem, że do telefonu wszystko trzeba wgrywać gotowe, przemielone wcześniej przez komputer.

Fot. Evil Erin/Flickr
Fot. Evil Erin/Flickr

Zresztą to nie tylko Symbian. Ot chociażby oryginalny odtwarzacz multimediów w Windowsie Mobile. W nowych modelach HTC player wygląda już znacznie lepiej niż dwa lata temu, ale nadal cudo świata to, to nie jest. Darmowe playery znalezione w sieci często są lepsze niż firmówki!

Albo brak odtwarzacz wideo w Androidzie. Rozumiem, że można go ściągnąć za darmo z Android Market, ale jak kupuję komórkę za ponad 1000 złotych to, drodzy producenci, nie chce mi się jeszcze dodatkowo poświęcać mojego czasu na waszą robotę. Do tego te trzy miliony klików zanim włączę utwór w odtwarzaczu muzycznym. Ostatnio bawię się trochę HTC Magic z Androidem i nie mogę włączyć jednej piosenki, żeby nie dostać białej gorączki. Klikasz jedną ikonkę wysuwa się menu. Klikasz menu wyskakuje okno. Klikasz okno pokazuje się lista... i tak bez końca! Jakby HTC chciało powstrzymać nas przed włączaniem muzyki na ich telefonie. Może coś nie działa i boją się awarii?

HTC Magic - New Product Tour

Z roku na rok komórki zbliżają się coraz bardziej do wizji kieszonkowego komputera z prawdziwego zdarzenia. Już teraz w torebce mam gadżet kilka razy silniejszy technicznie niż mój pierwszy PeCet. Tylko, że w całym tym przepychu brakuje często pomysłu na organizację. Na jakiego diabła mi tysiące piosenek, filmów i obrazków w komórce, skoro każdorazowe skorzystanie z nich ma mnie denerwować?

To ja już wolę walkmana na kasety. Przynajmniej ma duże, wygodne przyciski.

Koniec narzekania na dzień dzisiejszy. A wy na co irytującego wpadliście  podczas korzystania z multimediów?

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)