Kultowe... NOT!

Kultowe... NOT!

Fot. kevindooley/Flickr
Fot. kevindooley/Flickr
Karolina Adamus
17.06.2009 11:15, aktualizacja: 17.06.2009 13:15

Ale się ostatnio pozmieniało. Zabrzmię teraz jak stara babcia siedząca całe dnie w oknie i krzycząca na dzieci grające w piłkę, ale daaaaawniej jak coś było kultowe, to było kultowe i kropka. Nikt z tym nie dyskutował. A w czasach Internetu, gier wideo i telewizji satelitarnej? Taka jedna wredna komórkomaniaczka ma dostęp do poczytnego bloga i może narzekać, ile jej się podoba na podważalną "kultowość" niektórych gadżetów. Ot chociażby telefonów.

Pierwszy z brzegu i najbardziej aktualny przykład to oczywiście iPhone.

Fot. kidperez/Flickr
Fot. kidperez/Flickr

Rany! Ten telefon został okrzyknięty mianem kultowego jeszcze przed premierą... już trzy razy! Mimo upływu czasu proces ten wcale nie maleje. Wystarczy przypomnieć wpis Sabiny o schodzącej jak ciepłe bułeczki wersji 3G S. I nawet jeśli w Polsce kolejki stojące za iPhonem są często sztuczne, to w USA ludzie naprawdę rozkłądają śpiwory i koczują, jakby czekali na nerkę.

Śmieszne to jest oczywiście w zestawieniu z funkcjami samego telefonu. Ja rozumiem, że to Apple, ze Multi Touch robi wrażenie, że gry są rewelacyjne w stosunku do konkurencji... ale bez przesady! Żeby ślinić się na myśl o komórce bez MMS-ów?

Zresztą taka kultowość niektórych komórek to nie wymysł Apple. Słyszeliście o Nokii 6310i?

Destrukcja Nokii 6310i :D

Powyższy filmik nie jest zbyt przychylny temu modelowi, ale to wyjątek. 6310i jest owiana jakimś dziwnym kultem perfekcyjności. Ile razy się nasłuchałam, że to najlepszy telefon w historii, bezawaryjny, bezproblemowy, z najlepszym menu i najwygodniejszą klawiaturą. Albo te wszystkie plotki o tym, że telefon jest tak dobry, że Nokia przestała go produkować, bo nie sprzedawały się inne modele. Skąd ludzie biorą takie rzeczy?

Dobra, już dobra! Telefon jest fajny i rzeczywiście swego czasu to był smaczny kąsek. Ale nie przesadzajmy.

Taki kult danego modelu bierze się czasem z funkcji, czasem z designu, ale przede wszystkim z reklamy. Czy iPhone byłby tak genialny, gdyby nie machina marketingowa Apple? Dobrze jednak, że nawet kasa rzucona na promocję czasem nie wystarcza. iPhone ma chociaż świetny wygląd i wygodny interfejs. Nokia 6310i wytrzymuje na baterii tak długo, że można przypuszczać, iż jest napędzana miłością swoich wyznawców. Co innego ewidentne buble.

Ot chociażby taka Nokia 7710.

nokia-7710
nokia-7710

Miała być kultowym modelem dotykowym Nokii rozpoczynającym nową serię. Okazała się wolną kobyłą, której ekran o wysokiej (jak na tamte czasy) rozdzielczości na nic się nie zdawał, bo filmy otwierały się kilka minut, a gry skakały.

Ogólnie pomysł był dobry. Wyświetlacz 640x320 pikseli, 90 MB pamięci wewnętrznej i karty MMC do 2 GB, aparat 1,3 Mpix, internet, poczta, no i oczywiście prawdziwy rarytas - dotykowy ekran. W 2004 roku to mogło robić wrażenie. Ale nie robiło, bo procesor nie dawał rady. Na płynnie działający model dotykowy tego producenta musieliśmy poczekać aż do zeszłorocznej 5800.

7710-tka jest dowodem na to, że fajny pomysł, wzornictwo i reklama nie wystarczą. Komórka musi być też funkcjonalna.

Z drugiej strony, co by było, gdyby Nokia postawiła wszystko na jedną kartę tak jak Apple? Gdyby wpompować w akcję promocyjną 7710 taką kasę, jak przy iPhonie, pewnie ludzie i tak by za tym modelem szaleli.

Bo tak to już jest z "kultowymi" telefonami. Często nie mają one podstawowych funkcji, notorycznie irytują użytkowników i są wyśmiewane w sieci, ale nadal się sprzedają. Dlaczego? Bo mają za sobą coś innego - wyrobioną promocją miłość członków kultu. I żadne narzekania wrednej komórkomaniaczki tutaj nic nie zmienią.

tekst jest felietonem i mogę w nim pisać co chcę ;)*

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)