Rząd Korei Północnej wprowadził silne ograniczenia w ramach korzystania z telefonów komórkowych przez obywateli, a nawet turystów. Wjeżdżając do Korei, turyści proszeni są o pozostawienie telefonów komórkowych na lotnisku. Urządzenia mogą odebrać przy wylocie z kraju. Sami mieszkańcy są podobno zastraszani widmem publicznych procesów sądowych za korzystanie z roamingu i dzwonienie za granicę.
Rząd Korei Północnej wprowadził silne ograniczenia w ramach korzystania z telefonów komórkowych przez obywateli, a nawet turystów. Wjeżdżając do Korei, turyści proszeni są o pozostawienie telefonów komórkowych na lotnisku. Urządzenia mogą odebrać przy wylocie z kraju. Sami mieszkańcy są podobno zastraszani widmem publicznych procesów sądowych za korzystanie z roamingu i dzwonienie za granicę.
Skąd taka niechęć (nie nowa zresztą) do odseparowania mieszkańców Korei od reszty świata i „zgniłego kapitalizmu"? Otóż Korei grozi poważny głód. Światowy Program Żywnościowy z ONZ ogłosił, że do końca października ponad 2,7 mln ludzi w Korei nie będzie miało co jeść. To 2/3 populacji, co oznacza, że w kraju zapanuje głód. Aby ograniczyć możliwość wystąpienia paniki i ukryć sprawę przed wścibskimi ramionami kapitalizmu, rząd ogranicza rozmowy zagraniczne obywateli. Od przyszłego roku, w koreańskiej telefonii ma również pojawić się usługa która nie pozwoli nie tylko na wykonywanie, ale również na odbieranie połączeń z zagranicy.
Zawsze uważałam, że politycy są bardzo rozsądni...taaak... Myślenie, że jeśli schowa się przedmiot to on zniknie, to okres manipulacji niespecyficznej, charakterystycznej dla dzieci przed ukończeniem II roku życia. Jak się okazuje, również dla koreańskich polityków, którzy myślą, że rozwiążą problem głodu, nie mówiąc o nim.
Źródło: cnet.com
