Nie wiemy, czy to w ogóle działa, a jeśli tak - to co dokładnie robi. Ten kod może pozwalać na usuwanie aplikacji. Może też po prostu blokować im dostęp do GPS. A może nie robi nic poza wkurzaniem obrońców prywatności - pisze na swojej stronie internetowej Jonathan Zdziarski, amerykański programista i autor aplikacji na iPhone.
Nie wiemy, czy to w ogóle działa, a jeśli tak - to co dokładnie robi. Ten kod może pozwalać na usuwanie aplikacji. Może też po prostu blokować im dostęp do GPS. A może nie robi nic poza wkurzaniem obrońców prywatności - pisze na swojej stronie internetowej Jonathan Zdziarski, amerykański programista i autor aplikacji na iPhone.
Chodzi o znaleziony przez niego w oprogramowaniu iPhone 2.0 fragment kodu, który umożliwia firmie Apple zdalne wyłączanie lub nawet usuwanie dowolnych aplikacji zainstalowanych w tym telefonie.
Steve Jobs, szef Apple'a, w rozmowie z Wall Street Journal Jobs potwierdził, że w najnowszym oprogramowaniu dla iPhone oraz iPod Touch rzeczywiście znalazło się takie rozwiązanie. Ma ono być "ostatnią linią obrony" przed złośliwym oprogramowaniem, używaną w sytuacji, kiedy szkodliwy program prześlizgnie się przez testy Apple'a do App Store.
Miejmy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli pociągnąć za tę dźwignię - ale uznaliśmy, że byłoby nierozsądnie nie stworzyć jej - wyjaśnił Jobs dziennikarzowi.
Z punktu widzenia właściciela zainfekowanego telefonu, być może jest to przydatna funkcja. Jak jednak stwierdził Andrew Storms, szef działy bezpieczeństwa firmy nCircle Network Security Inc. - konieczność stosowania takiego nietypowego rozwiązania nie najlepiej świadczy o firmie.
A tak z innej strony, to można czuć się dość dziwnie wiedząc, że w naszym - podobno - telefonie istnieje oficjalny, legalny backdoor...
