Nie tak dawno pisaliśmy o ultimatum, postawionym Afgańskim operatorom GSM przez terrorystów. Kilkanaście dni temu talibowie wezwali ich do codziennego wyłączania sieci między 17.00 popołudniu, a 7.00 rano - miało to uniemożliwić wojskom NATO namierzanie komórek należących do rebeliantów. GSM-y jednak nie ugięły się pod tą presją i nadajniki działają nadal normalnie.
Talibowie przeszli więc od słów do czynów: mimo zapewnień ekspertów, że są to tylko pogróżki - w ciągu trzech dni terroryści zniszczyli trzy stacje przekaźnikowe telefonii komórkowej w południowych prowincjach Helmand i Kandahar.
Nie tak dawno pisaliśmy o ultimatum, postawionym Afgańskim operatorom GSM przez terrorystów. Kilkanaście dni temu talibowie wezwali ich do codziennego wyłączania sieci między 17.00 popołudniu, a 7.00 rano - miało to uniemożliwić wojskom NATO namierzanie komórek należących do rebeliantów. GSM-y jednak nie ugięły się pod tą presją i nadajniki działają nadal normalnie.
Talibowie przeszli więc od słów do czynów: mimo zapewnień ekspertów, że są to tylko pogróżki - w ciągu trzech dni terroryści zniszczyli trzy stacje przekaźnikowe telefonii komórkowej w południowych prowincjach Helmand i Kandahar.
Talibowie obawiają się namierzania ich oddziałów przez siły międzynarodowe poprzez sygnał telefonów. W publikowanym na jednej z protalibańskich stron internetowych magazynie "Technical Jihadi", można znaleźć np. praktyczne porady, jak "bezpiecznie" używać telefonu komórkowego - są to rady typu 'wyłączać telefon co najmniej 300 m od domu' czy 'wyjmować z aparatu baterię i kartę'.