Bez tej firmy nie byłoby hybryd, a może nawet tanich tabletów

Bez tej firmy nie byłoby hybryd, a może nawet tanich tabletów

Bez tej firmy nie byłoby hybryd, a może nawet tanich tabletów
Michał Puczyński
28.02.2015 11:11, aktualizacja: 28.02.2015 12:11

Fenomen i prekursor to nie to samo. Choć Apple ze swoim iPadem oraz Samsung i jego Galaxy Tab to dziś zjawiska popkultury, nie one były iskrą, która rozpoczęła rewolucję. Kto rzucił do sklepów sprzęt, który umożliwił milionom osób wygodne mobilne śmiganie po sieci?

Nie odmawiamy zasług Apple'owi ani Samsungowi. Ich urządzenia są popularne nie bez powodu. To sprzęty bez dwóch zdań dobre jakościowo, ale nie dzięki nim miliony ludzi używają dziś internetu w domu i poza nim. Obie te marki, a także LG czy Microsoft, korzystają z siły rozpędu, której w imieniu branży elektronicznej nabrali inni producenci. Wśród nich jest pewna firma z Tajwanu, której wkład warto przypomnieć. Tą firmą jest Asus. Najpierw jednak trzeba wrócić do dawnych czasów.

A było tak...

Już w latach 90. producenci sprzętu starali się dostarczyć urządzenie ultramobilne, czyli o bardzo małych rozmiarach, o możliwościach przynajmniej zbliżonych do współczesnego im komputera osobistego. Ich wczesne wysiłki trudno jednak uznać za udane. Takie wynalazki, jak HP OmniGo czy DEC Lectrice były niewiele więcej niż organizerami, przy czym wygoda ich użycia była dyskusyjna. OmniGo z malutkim ekranem 240x240 px, 1 MB RAM i procesorem 1 MHz może i robił wrażenie w 1996 r., ale nawet wówczas nie pozwalał właścicielowi na zbyt wiele. Bulwiaste Lectrice było raczej prototypem czytnika podobnym do Kindle'a, który po prostu nie miał racji bytu, biorąc pod uwagę ekran z ery wczesnego LCD i wagę superciężką, bo przekraczającą 2,5 kg.

DEC Lectrice
DEC Lectrice© http://tabletuniten.weebly.com/

Mniejsze coraz lepsze

Microsoft poniósł klęskę, ale spadł z wysokiego konia, jednocześnie wytyczając kierunek, w jakim miała podążyć ewolucja urządzeń przenośnych. Lżejsze, szybsze, łatwiejsze w obsłudze – takie powinny być ultramobilki nowej generacji, do których stworzenia dążono w połowie pierwszej dekady XXI wieku.

To jednak Asus dodał do tej listy kluczowe „przystępne cenowo”, a następnie pokazał swój najnowszy produkt: Eee. Tak, „Eee”. Easy to learn, work and play; excellent Internet experience; excellent mobile computing experience. Eee to nazwa pierwszego ultraprzenośnego laptopa firmy Asus i w praktyce pierwszego udanego sprzętu tego typu w historii.

Obraz
© Asus EEE

Procesor 900 MHz, 512 MB RAM-u (lub 256 – jeśli chciałeś kupić taniej), wi-fi, a przy tym niewielkie wymiary: 22,5 cm x 16,5 cm x 3,5 cm – i cena ok. 1100 zł. Oto Asus Eee w całej okazałości. Komputer trafił na rynek w roku 2007 i zapoczątkował wysyp podobnych urządzeń. Dzięki niemu nazwa „netbook” trafiła do potocznej mowy: Eee był sprzętem, o którym myślałeś, kiedy wypowiadałeś to słowo. Asus nie był wprawdzie pierwszym producentem, który postawił na pełną mobilność, ale jako pierwszy dostarczył naprawdę solidny technologicznie PC ważący mniej niż kilogram. Specjalizujący się w urządzeniach przenośnych LaptopMag określił Eee „najlepszym niskokosztowym notebookiem na świecie”.

Właśnie wtedy nastąpił przełom. Przed rokiem 2007 urządzenia przenośne o tak małych rozmiarach były raczej rozbudowanymi „asystentami personalnymi”, a nie pełnoprawnymi komputerami ultramobilnymi. Podobny w założeniach Nokia 770 Internet Tablet z 2005 r. przy swojej niewielkiej mocy pozwalał co najwyżej przeglądać strony i odbierać maile. Co prawda równolegle z netbookiem Eee w 2007 r. na rynek trafił smartfon iPhone, którego możliwości – jak na telefon – okazały się ogromne, ale była to inna kategoria produktów. Aby mówić o konkurencji z Asusem, trzeba by przeskoczyć w przyszłość, do roku 2010, czyli do premiery iPada. Tylko że w międzyczasie wydarzyło się jeszcze wiele ciekawych rzeczy.

Przenośne-stacjonarne

Jako się rzekło, w 2007 r. Asus dostarczył pierwszy pełnoprawny miniaturowy komputer osobisty. Od zaawansowanego tabletu producenta dzielił tylko krok – wystarczyło zlikwidować klawiaturę. Albo przynajmniej zrobić coś, by nie przeszkadzała w korzystaniu z samego ekranu.

Asus Eee PC T91 trudno nazwać jednoznacznie laptopem albo tabletem. Był to komputer o ekranie 8,9'' z podłączoną na stałe klawiaturą, zamykany jak tradycyjne laptopy, ale z możliwością “wywinięcia na lewą stronę”. Klawiaturę można było złożyć tak, by całą powierzchnią stykała się z tylną częścią ekranu, otrzymując typowy tablet z ekranem dotykowym.

Obraz
© Asus EEE T91

T91 miał premierę w roku 2009. W marcu 2011 pojawił się natomiast Eee Pad Transformer, który był niejako odwrotnością Eee PC: na pierwszy rzut oka klasycznym laptopem z większym ekranem 10,1'' i tradycyjnie wyglądającą klawiaturą. Tym razem jednak ekran można było od niej odłączyć i używać osobno, korzystając ze sterowania dotykowego. Asus stworzył więc pierwszą w historii pełnoprawną hybrydę – która pojawiła się w sklepach zaskakująco szybko, bo niecały rok po iPadzie. A dziś? Dziś hybrydy ma w niemal każdy znany producent. Warto jednak pamiętać o prekursorze.

Cichy bohater

Asus wciąż kojarzy się z komputerowym hardware. Tajwańska firma stała się pierwszym producentem płyt głównych wspierających obsługę magistrali Serial ATA, procesorów P4 o taktowaniu 3 GHz i wyższym, procesorów z technologią Hyper-Threading, procesorów Intel Core 2, a także systemu Windows Vista. To całkiem imponująca lista osiągnięć. Przede wszystkim jednak Asus to firma, która ma odwagę eksperymentować z formą i nowymi rozwiązaniami. Urządzenia trzy w jednym, laptopy z dwoma ekranami, hybrydy z wieloma systemami operacyjnymi - Tajwańczycy testują różne scenariusze. Oczywiście nie wszystkie strzały są trafione (pamiętacie klawiaturę EEE?), ale część rozwiązań miała i ma realny wpływ na kształt rynku urządzeń mobilnych.

Asus nie jest sam. Jest wiele firm, które wciąż koncentrują się na produkcie i możliwościach bardziej niż na narracji marketingowej. Chwała im za to, bo to pomysłowość i eksperymenty pchają technologie do przodu.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)