Smartfon idealny nie istnieje

Smartfon idealny nie istnieje

Smartfon idealny nie istnieje
Źródło zdjęć: © myslizlote.pl
Łukasz Skałba
19.05.2015 08:58, aktualizacja: 19.05.2015 10:58

Czasami zastanawiam się, jak wyglądałby smartfon idealny. Zadaję sobie miliony pytań. Ile cali miałby wyświetlacz? W jakiej technologii byłby wykonany? Jakie aparaty, procesor? Ile RAM-u i pamięci? Jaki kształt obudowy? Z jakich materiałów ta obudowa? Jak rozmieścić przyciski? Jaką powinien mieć grubość? Jaką pojemność baterii?

Problem w tym, że te pytania nie mają żadnego sensu. Jeden smartfon dla niektórych będzie czymś wyśmienitym i w 100% spełniał oczekiwania, a dla drugich będzie co najwyżej przeciętny i od razu znajdą oni tysiące wad i niedociągnięć. Dzieje się tak z banalnego i oczywistego powodu - każdy chce czegoś innego. Każdy wykorzystuje smartfona w inny sposób. Dla każdego komórka ma trochę inne znaczenie.

Niektórzy skupiają się na multimediach. Przed snem oglądają na małym ekranie filmy, a w toalecie potrafią siedzieć godzinami w towarzystwie ulubionej gierki. Inni poszukują czegoś, co zastąpi im aparat i kamerę. Sportowcowi natomiast zależy na smartfonie o wzmocnionej wytrzymałości i odporności na czynniki zewnętrzne. A ktoś inny może szukać po prostu telefonu z którego mógłby sprawnie dzwonić i wysyłać SMS-y. Są także tacy, dla których liczy się prezencja i to jak z danym telefonem wyglądają - wtedy ważny jest design i marka. Ile ludzi, tyle zastosowań, a co za tym idzie - różnorodnych wymagań.

Nie ma więc telefonu tak po prostu dobrego. Może być dobry dla kogoś - nie dla wszystkich.

Chociażby HTC Eye, którego niedawno miałem okazję testować, jest pod względem multimediów urządzeniem wyśmienitym, tylko że wiążąc sznurówki, musiałem wyciągać go z kieszeni. Ale może graczom to nie przeszkadza? Może nie wszyscy oczekują od smartfona kompaktowych wymiarów i perfekcyjnej ergonomii? Weźmy inny przykład - iPhone. Elegancki wygląd, porządne materiały, prostota interfejsu i płynność działania. Ideał? No nie do końca, bo 4,7 cala to dla niektórych stanowczo za mało. Nie wspominając już o tym, że ciężko w tym ekosystemie obejrzeć jakikolwiek film spoza iTunes.

Ramki wokół wyświetlacza HTC Eye
Ramki wokół wyświetlacza HTC Eye

Niedawno, pół roku po decyzji, zadałem sobie pytanie - dlaczego wybrałem dla siebie akurat Galaxy S5? Czy przekonały mnie zabiegi marketingowe Samsunga?

Poszukiwałem multimedialnego kombajnu, z najlepszym na rynku ekranem, który przy okazji będzie miał praktyczną i ergonomiczną obudowę. Wodoszczelnością też nie pogardziłem - dzięki temu nawet w wannie mogę przeglądać Komórkomanię ;) Nie przewidziałem jednak pewnej rzeczy...

Priorytety, zastosowania i oczekiwania klienta to jedno. Rzeczywiście, nie da się zrobić smartfona idealnego dla wszystkich. No ale nigdy nie zrozumiem dlaczego każdy flagowiec ma przynajmniej jedną cechę, która w moich oczach go dyskwalifikuje. Jest to taka rzecz, która wydaje się banalna do poprawienia, a którą producent uparcie wciska w każdym kolejnym modelu - tak jakby to była właśnie ta jego największa zaleta, ten "killer feature". Z generacji na generację - zawsze to samo!

I tak na przykład, mój telefon ma 4 rdzenie taktowane zegarem prawie 2,5 GHz, do tego 2 GB RAM-u, ale... zacina się. Nie są to drobne spadki płynności niektórych animacji. Telefon po prostu się tnie. A jak czekam nawet 3 sekundy aż pojawi mi się ekran otwartych w tle aplikacji, to i ja mam ochotę się pociąć!

No ale podobno płynność działania to przypadłość wszystkich samsungów... Tak samo jak jakość wykonania (do niedawna). Producent zapewnia, że Galaxy S6 będzie szybszy... Nie wierzę! Mój S5 też przez pierwszy miesiąc, nawet dwa, śmigał jak najnowszy iPhone... do czasu.

Hejtuję Samsunga? Nie. Mam dzisiaj ochotę pohejtować wszystkich. Ot tak - bo zasługują!

Chociażby takie HTC. Jest piękne, świetnie wykonane i w przeciwieństwie do koreańskiego konkurenta, działa perfekcyjnie płynnie. Ale co z ergonomią? Po co komu ten czarny niezagospodarowany pasek na dole? Dlaczego nie ma tam przycisków funkcyjnych, tylko zajmują one przestrzeń roboczą? Po co komu tak wielkie obramowanie wokół wyświetlacza? Od pierwszej generacji One'a narzekają na to wszyscy. A HTC nie robi z tym zupełnie nic. Wręcz na bezczelniaka wsadza identyczny gruby pasek do każdego nowego telefonu. Dobrze, że przynajmniej z łaski swojej UltraPiksele usunęli z tylnego aparatu i dali coś normalnego. A Sony? Nie jest lepiej. Niby jest elegancja i minimalizm, zamknięte w wodoszczelnej obudowie, ale coś tu jednak nie gra. Dlaczego aplikacja aparatu działa tak niestabilnie, a podczas nagrywania filmów telefon się przegrzewa lub wywala do ekranu głównego? Podobno to smartfon fotograficzny...

Obraz
© memy.pl

Jak widać nie ma lekko. Każdy ma jakąś charakterystyczną wadę pozornie prostą do wyeliminowania. Nie ma smartfona idealnego. Jednakże pójdźmy o krok dalej. Gdyby wszystkie wymienione przeze mnie firmy pozbyły się tych niedoróbek, to czy wtedy przestalibyśmy narzekać?

W technologiach, jak i w życiu, nic nie jest jednoznaczne.

Konstruktorzy przy projektowaniu urządzenia muszą zmierzyć się z całym mnóstwem dylematów. Z jednej strony urządzenie ma być super cienkie, aby wcisnąć się w najnowsze trendy, albo wręcz samo je wyznaczać. Z drugiej jednak, im cieńsza jest obudowa, tym mniej miejsca na baterię, a co za tym idzie krótszy czas pracy na ładowaniu. Można zrobić także telefon pracujący tydzień na jednym ładowaniu, tylko że nie mieściłby się on wtedy w kieszeni, a wyglądem przypominałby wynalazek Martina Coopera z roku 1973. I tak źle, i tak nie dobrze.

Ekran może mieć niebotyczną rozdzielczość, co przyda się na przykład przy goglach wirtualnej rzeczywistości, ale co z tego, jak procesor nie obrobi tylu dodatkowych pikseli, nie wspominając już o baterii i wyższym zapotrzebowaniu na energię. Można także na odwrót - dać rozdzielczość niższą, ale za to być pierwszym w benchmarkach i działać długo na jednym ładowaniu. Nie ma rozwiązania po prostu dobrego.

Stworzyć smartfona ze świetnymi głośnikami stereo, kosztem wielkości całego telefonu, czy takiego który będzie ich pozbawiony, ale za to ramki z góry i dołu będą bardzo wąskie?

Tak samo z procesorem - lepszy jest demon szybkości, który będzie przy okazji pełnił rolę patelni lub kaloryfera czy wolniejszy i energooszczędny, ale zupełnie się nienagrzewający? Takie dylematy o dziwo dotyczą także rzeczy bardziej zero-jedynkowych. Chociażby umiejscowienie portu ładowania. Chwaliłem sobie to, że w HTC Eye jest on z boku, co pozwala na komfortową grę bez kabla przeciągniętego między palcami. Ktoś natomiast może interpretować to samo jako bardzo dużą wadę. Przecież z takim umiejscowieniem ten telefon nie będzie pasował do większości zaczepów samochodowych i ciężko będzie używać go jako nawigację.

Jest taka mądra sentencja:

"Klawisze pianina są czarne i białe. Ale brzmią jak milion kolorów w Twoim umyśle."

Nie ma rzeczy dobrych i złych. Nie ma rzeczy jednoznacznych. Nie ma rozwiązań idealnych. Producent musi zawsze szukać kompromisów. A nawet rozwiązanie, które dla jednego użytkownika wydaje się doskonałe, dla innego może być podstawową i dyskwalifikującą sprzęt wadą. Nie ma ideałów, zresztą tak jak w życiu... Niestety.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)