Xiaomi Mi Band 1S - moja kolejna opaska fitness. Nie mogę się doczekać premiery

Jeśli szukacie dla siebie opaski monitorującej aktywność, polecam chwilowo wstrzymać się z zakupem. Zanosi się na to, że wkrótce na rynek trafi prawdziwy wymiatacz.
Przez mój nadgarstek przewinęło się kilka opasek fitness. Używałem m.in. Jawbone'a UP, Geara Fit czy SmartBanda Sony, ale z żadna nie wywiązywała się ze swojej roli tak dobrze jak robi to Xiaomi Mi Band. Jest to akcesorium tanie, ładne, kompaktowe, wygodne, działa 2 miesiące na jednym ładowaniu i radzi sobie z liczeniem kroków oraz monitorowaniem snu na tyle sprawnie, że nie myślę już o bardziej zaawansowanych opaskach.
Niemniej przez ostatni rok konkurentom udało się nieco odskoczyć, bo standardem w branży stało się stosowanie pulsometrów. Sam z tego powodu do monitorowania aktywności używam Mi Banda w tandemie z zegarkiem z Androidem Wear, na którym zainstalowałem aplikację cyklicznie sprawdzającą puls i synchronizującą dane z usługą Google Fit (z którą kompatybilny skądinąd jest także produkt Xiaomi). Lubię obserwować na wykresach, jak zmienia się moje tętno w zależności od pory dnia, samopoczucia czy wykonywanej aktualnie czynności. Przykładowo ostatnio wyrwał mnie ze snu okropny koszmar, a jego okropność mam udokumentowaną ;)
Tymczasem — jak czytamy na MobiPickerze - tajwański regulator rynku telekomunikacyjnego NCC zakończył już proces certyfikacji urządzenia o nazwie Xiaomi MI Band 1S i kodowym oznaczeniu MI XMSH02HM. Na pierwszy rzut oka opaska niewiele różni się od poprzednika, ale w jej dolnej części możemy dostrzec to, czego Mi Bandowi brakuje — pulsometr.
Gdy takie urządzenie trafi na rynek, atrakcyjna cena zostanie zachowana, a pulsometr będzie sensownie wykorzystywany przez software, rynek wearables zostanie zaorany. Według danych IDC, już pierwsza i wybrakowana na tle konkurencji generacja akcesorium zapewniła Xiaomi drugą pozycję pozycję na rynku inteligentnej galanterii, więc na miejscu innych firm profilaktycznie zacząłbym trząść portkami już teraz.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: Adam Zdrójkowski – Fenomen kontrolera DualSense
Niemniej trzeba jeszcze pamiętać, że sama obecność pulsometru nic nie znaczy, bo ten musi jeszcze działać w sensowny sposób. Idealnym rozwiązaniem byłby nieustanny monitoring 24/h na dobę, a akceptowalnym sprawdzanie pulsu w kilkuminutowych odstępach. Najgorszy scenariusz zakłada konieczność ręcznego sprawdzania tętna, bo to mijałoby się z celem.
Zapewne zastosowanie pulsometru odbije się na czasie pracy na jednym ładowaniu, ale byłbym dla niego skłonny zjechać z dwóch miesięcy do kilku dni. Konkurencyjny Fitbit Charge HR przy ciągłym wykrywaniu tętna działa na jednym ładowaniu do 5 dni i taki wynik byłby dla mnie akceptowalny.
Drogie Xiaomi, mam nadzieję, że szybko uwiniesz się z premierą swojego najnowszego dziecka, bo już nie mogę się doczekać.

Polecane przez autora:
- Test najtańszego smartfonu z aparatem 108 Mpix. realme 8 Pro spełnia swoje obietnice
- Samsung Galaxy S21 czy S21 Ultra - który tak naprawdę jest lepszy? Odpowiedź nie jest taka oczywista
- Będzie mi brakować LG. Telefon tej marki zmienił moje życie
Ten artykuł ma 67 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze