ZTE dokłada do zaproszeń rozbitą Nokię 1110, trollując tym samym Meizu
Meizu zaprosiło kilka dni temu dziennikarzy na oficjalną premierę swojego nowego smartfona - Meizu M2. Teraz zrobiło to ZTE, które telefon V5 chce zaprezentować dokładnie w ten sam dzień. Swoimi zaproszeniami wyraźnie dano Meizu do zrozumienia, że firma nie ma na co liczyć w starciu z ZTE.
Zacznijmy od przypomnienia o jakie telefony w ogóle chodzi. Pierwszy z nich to Meizu M2 o którym dzięki bazie danych TENAA wiemy już całkiem sporo. Jego przewidywana specyfikacja prezentuje się następująco:
• 5-calowy ekran 720p
• 64-bitowy, 8-rdzeniowy procesor MediaTek 6735
• czip graficzny Mali-T720
• 2GB RAM i 16 GB rozszerzalnego ROM
• 13 Mpix z tyłu i 5 Mpix z przodu
• bateria o pojemności 2700 mAh
• łączność 4g LTE i obługa dwóch kart SIM
O ZTE V5 wiemy znacznie mniej. Ma on mieć metalową obudowę unibody oraz czytnik linii papilarnych umiejscowiony pod obiektywem głównego aparatu. Prawdopodobnie będzie miał około 5,5-calowy ekran 720p i 64-biotowy procesor MiediaTek. Jego cena wynosić będzie równowartość 540 polskich złotych. W każdym razie ma on być dużo lepszy od swojego rywala (Meizu M2), a jego celem jest zniszczenie konkurencji, co ZTE zaprezentowało w dosyć... dosłowny sposób.
Jak informuje Phone Arena, Meizu postanowiło, że do zaproszeń na premierę M2 dorzuci legendarną Nokię 1110. Nikt nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi i co przez to chciał powiedzieć producent. Jedni spekulowali, że to zapowiedź nawiązania ścisłej współpracy między Meizu, a Nokią. Inni z kolei twierdzili, że chiński producent chce dać w ten sposób do zrozumienia, że jego telefon będzie tak ważny w dziejach telefonii, jak klasyczna Nokia 1110. W to drugie, wątpię, bo zapowiada się typowy i niczym się niewyróżniający średniak.
ZTE postanowiło wykorzystać tą sytuację i strollowało Meizu dorzucając do swoich zaproszeń ten sam telefon, ale... rozwalony. Tutaj interpretacja nie nastręcza większych problemów. ZTE powiedziało tym samym: "Chcesz być niczym Nokia 1110? Proszę bardzo, ale i tak Cię zniszczę swoim V5".
Gdy tak patrzę na ciągłe wojny patentowe między Samsungiem i Apple dochodzę do wniosku, że takich akcji, jak ta powyższa powinno być więcej. Niby pstyczek w nos, ale z pewnością odbije się on z korzyścią dla obu producentów. Dzięki całej tej akcji zdobyli całkiem duży rozgłos... Nie zdziwiłbym się gdyby skrupulatnie zaplanowanej przez obie firmy...