5 powodów, dla których nienawidzę Apple'a

5 powodów, dla których nienawidzę Apple'a

Mężczyzna i jabłko
Mężczyzna i jabłko
Źródło zdjęć: © Shutterstock
Łukasz Skałba
26.08.2015 15:10, aktualizacja: 26.08.2015 19:16

Apple to niezwykle kontrowersyjna firma. Potwierdziły to komentarze pod serią moich artykułów. Tym razem nie będę pisał o jabłkowym obozie pozytywnie. Oto tekst o tym, czego w Apple'u nienawidzę.

Wielu czytelników Komórkomanii „nie lubi” Apple'a, z dużym zaangażowaniem wytyka jego wady i pisze w komentarzach o wyższości Androida. Przy okazji znienawidziliście także mnie i podsumowaliście całą moją osobę. Dlaczego? Bo jestem „fanboyem Apple'a”? Chyba jednak nie... Ale nawet gdybym był, czy byłby to wystarczający powód do obrażania mnie i przelewania swojej nienawiści również pod artykułami na zupełnie inne tematy...?

Napisałem już artykuł o bardzo udanych działaniach marketingowych Apple'a i dbaniu o najmniejsze szczegóły, na które nie zwracają uwagi inni producenci. Rozszerzyłem temat w artykule o tym, jak firma z Cupertino korzysta z różnych dziedzin nauki - na przykład psychologii czy nawet matematyki. Ostatni artykuł to natomiast poszukiwania powodów i przyczyn negatywnych emocji jakie iPhone wywołuje w Polsce. Pisałem więc o tym, w czym Apple jest dobry i za co podziwiam tę markę. Rzadko kiedy wyrażałem osobiste preferencje i subiektywną opinię, a jeśli już to robiłem to zawsze podkreślałem, że MI się to podoba, bo zależy mi na tym i na tym, ale nie dla wszystkich jest to dobre i najlepsze rozwiązanie.

Kolejna rzecz, to absurdalne wręcz mówienie o lubieniu lub nielubieniu danej marki. Patrzę na różne firmy trzeźwym spojrzeniem, widząc ich wady i zalety. Dotychczas pisałem o tym co Apple robi dobrze. Pora na przedstawienie Wam tego, czego w Apple'u nie trawię.

  1. Zboczona polityka cenowa

Argument, że ceny iPhone'ów są w naszym kraju zbyt wysokie nie jest do końca trafiony, bo ceny innych flagowców są w oficjalnej dystrybucji zbliżone. W Polsce ceny nowych telefonów są jedne z najwyższych na świecie, co jest szokujące biorąc pod uwagę nasze zarobki na tle innych. Tyczy się to wszystkich telefonów, ale... tylko Apple potrafi po cichu podwyższyć o kilkaset złotych ceny iPhone’ów kilka miesięcy po premierze z powodu... zmiany kursu dolara. Cholera! To chyba producent (który swoją drogą ma gigantyczne marże) powinien podejmować ryzyko finansowe związane z chwiejnością kursu walut. Tymczasem Apple zrzucił wszystko na klienta, aby hajs zgadzał się co do grosza. Rozumiem podwyższenie ceny kolejnej generacji, jeśli wyższy kurs utrzyma się na dobre, ale zmiana ceny sprzedawanego od dawna iPhone’a? Czy tylko mnie mocno dziwią takie zagrania?

O ile na ceny smartfonów Apple'a nie narzekam, o tyle ceny Maców są zbyt wysokie. Rozumiem, że za możliwość używania autorskiego systemu OS X trzeba zapłacić napiwek i że jakość wykonania też swoje kosztuje, ale te same podzespoły można w niektórych przypadkach dostać nawet dwa razy taniej!

Najśmieszniejsze są jednak ceny za lepsze konfiguracje komputerów. Wiecie ile kosztuje dodatkowe 8 GB pamięci RAM do Macbooka? 1000 zł. Procek szybszy o 0,2 GHz? 500 zł. i7 zamiast i5? Dodatkowe 1500 zł. Chyba nie muszę mówić jakie są prawdziwe różnice w cenach tych podzespołów... Ponury żart.

  1. Apple ma Polaków w d...

Siri ma aspiracje do bycia czymś więcej niż asystentem głosowym. Apple mówi, że to zupełnie nowy sposób na interakcję z urządzeniem i że ułatwi nam życie w każdej jego dziedzinie. Był to główny feature iPhone’a 4S, a producent ulepsza swoje rozwiązanie z generacji na generację. Widać, że nie jest to dodatek z gatunku „zapchaj dziurę”, tylko nieodłączna i integralna część każdego iPhone’a. Siri nie mówi po polsku? Okej, ale sprzedawajcie iPhone po 2000 zł, bo w moim kraju dostaję niekompletny i dużo gorszy produkt.

O nieistotności naszej ojczyzny dla Cooka świadczy też liczba salonów jego firmy. Null! Chcesz takowy odwiedzić? Zapraszamy do Berlina. Może to zabrzmi głupio, ale w cenie iPhone’a jest wliczona także świetna obsługa w sklepach, ich ciekawa architektura, wystrój i świetne położenie. Minus kilkadziesiąt złotych od wspomnianych 2000.

Są też mniej znaczące, ale dające do myślenia drobiazgi. Na przykład fakt, że Apple nie udostępnia w Polsce nigdy żadnych sampli testowych różnym portalom. Z tego właśnie powodu mała ilość recenzji produktów z jabłkiem chociażby na Komórkomanii. Wymowne Apple'u.

Można by zadać sobie pytanie, czy winą tego, że Apple ma Polskę gdzieś, jest niska sprzedaż jego produktów, czy winą niskiej sprzedaży jest to, że Apple ma Polske gdzieś... ;)

  1. We called it... przejściówka. It’s amazing!

Podobno w większości restauracji największy zarobek generują napoje, a jedzenie to wbrew pozorom tylko dodatek do zarobku. Świat stoi na głowie, a Apple ten stan podtrzymuje. Nie krytykuję zmiany starego złącza na Lightning, bo obiektywnie patrząc, nowe złącze jest lepsze pod każdym względem. Niestety stare akcesoria, za które zapłaciliśmy sporo kasy, przestają współpracować z nowym standardem. Potrzebna jest więc przejściówka. Ta oficjalna kosztuje... 130 zł. Koszt produkcji? Ehh, lepiej nie myśleć...

Taki drobiazg powinien być dołączany do każdego nowego iPhone’a. Dobrze wiem, że nie zrobiłaby tego żadna firma, więc nie mam tego Apple'owi za złe. Jednak taka cena to duża przesada. Po co w ogóle własny standard? Gdy upowszechni się odwracalne USB-C, port Lightning nie będzie miał już żadnych powodów aby istnieć. No ale Apple to bogata firma i nie straszne jej kary finansowe nakładane za niestosowanie się do różnych standardów. A poza tym nawet sam dochód z przejściówek wystarczy spokojnie, aby je opłacać...

Są na rynku rzeczy oryginalne, które cenimy. Są też powszechne standardy do których się przyzwyczailiśmy. Drogi Apple'u, apelujemy: są granice „oryginalności” i nie tyczy się to tylko złącza!

  1. Zagrania poniżej pasa

Zaokrąglone rogi iPada, animacja przewracania kartek to tylko dwa przykłady rozwiązań jakie patentuje Apple. Firma co chwilę toczy batalie o naruszanie jej patentów. Prawnicy Cooka znają się na rzeczy, a zwycięstwo w sądzie to przecież odszkodowania i kolejne źródła zarobku. Genialne.

Wracając do punktu o polskiej sprawie. Są momenty, że Apple się nami jednak interesuje. Zazwyczaj wtedy, gdy nie podoba mu się jakaś polska domena na przykład Applemania czy ostatnio głośne ap.pl. Firma proponuje przejęcie domeny... za darmo. Jeśli jej właściciel się nie zgodzi, to sprawa trafia do sądu. W najlepszym wypadku gigant zaproponuję pieniądze za domenę, jednakże tak małe, że wywołują one pobłażliwy uśmieszek na twarzy.

Apple wspiera długo swoje produkty? Pozornie tak. Ze swojego doświadczenia wiem, że nie. Mam iPada 2 i iPoda touch 5G. Tak się głupio składa, że oba mają ten sam procesor - Apple A5 - i tyle samo RAM-u. Różni je natomiast data premiery i ilość generacji jakie pojawiły się po nich. iPod do niedawna był urządzeniem najnowszej generacji, a mój iPad, to cóż... leciwy staruszek - pojawiły się już 4 kolejne generacje i... Apple daje mi to do zrozumienia. Tablet działa kilkakrotnie wolniej niż iPod - różnica jest naprawdę gigantyczna, trzeba tutaj zaznaczyć, że rozdzielczości obu urządzeń są bardzo zbliżone (ten sam rząd wielkości), a ilość funkcji też się prawie niczym nie różni. Skąd więc taka rozbieżność w urządzeniach, które w teorii powinny działać równie płynnie? Planowane starzenie produktu...? Serio Apple? Wiem, że mój iPad ma już swoje lata - nie musicie mi tego na siłę przypominać.

  1. Ludzie

Ostatnim ogniwem mojego jabłkowego łańcucha nienawiści są... użytkownicy sprzętu Apple'a. Większość z nich to ludzie żyjący w przeświadczeniu, że posiadając iPhone’a są kimś lepszym, bardziej wartościowym. To właśnie przez nich, wbrew założeniom Apple'a, iPhone wiąże się w Polsce ze szpanem i statusem. Paradoksalnie, to klienci Apple'a niszczą wizerunek firmy, której urządzeń używają.

Nie rozumiem także tzw. „owiec”, czyli fanów Apple, których nie stać na choć trochę krytycyzmu wobec jabłkowego uniwersum. Czy stanie po każdego iPhone’a w długich kolejkach przez całą noc ma sens? Raczej mały. Ciekawe zjawisko.

Denerwuje mnie również to, że większość użytkowników iUrządzeń, to osoby randomowe, które nie znają się na technologiach zupełnie. Nie chodzi tu nawet o bycie geekiem, ale o to, że przydałoby się wiedzieć, że każdy iPhone jest smartfonem, ale nie każdy smartfon jest iPhone’em ;)

Ideały nie istnieją!

Jako osoba zainteresowana tematem nowych technologii, potrafię dostrzec zarówno zalety, jak i wady różnych produktów. iPhone’y mają sporo wad i niedociągnięć. Mają również sporo zalet, które pokochali klienci na całym świecie. Tak samo telefony Samsunga czy każdej innej marki. Każdy telefon ma swoje mocne i słabe strony. Najważniejsze jest jednak to, że dana konkretna rzecz może być dla jednego wspaniałą zaletą, a dla drugiego kompromitującą wadą. Ja na przykład prostotę iOS zawsze ceniłem. Rozumiem jednak, że dla bardzo dużej liczby osób jest to cecha negatywna i wolą bardziej rozbudowanego Androida. Szanuję to.

Jakiś czas temu powstał artykuł pod tytułem „Ideały nie istnieją”, który dedykuję wszystkim tym, którzy nadal nie rozumieją tego, że pisząc o jakiejś firmie pozytywnie, nie koniecznie jesteśmy jej bezkrytycznymi fanami... Tym, którzy nie pojmują tego, że można daną markę równocześnie podziwiać i nienawidzić... Tym wszystkim, którzy znienawidzili mnie, bo mam sprzeczną z nimi opinię.

I kim, drodzy czytelnicy, jestem teraz? Fanem czy hejterem Apple...?

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)