Za 5 lat korzystanie z elektroniki będzie znacznie przyjemniejsze, ale czeka nas bardzo bolesny okres przejściowy

Za 5 lat korzystanie z elektroniki będzie znacznie przyjemniejsze, ale czeka nas bardzo bolesny okres przejściowy

Kable
Kable
Źródło zdjęć: © Shutterstock
Miron Nurski
21.12.2015 14:10, aktualizacja: 21.12.2015 15:10

Do moich rąk trafił już Nexus 6P. Sam telefon omówię w pełnej recenzji, która pojawi się na łamach Komórkomanii wkrótce, a dziś chciałbym się pochylić nad jego jedną cechą. Cechą, którą w równym stopniu zdążyłem pokochać, co znienawidzić.

O czym mowa? O złączu USB typu C. Nexus 6P jest pierwszym testowanym przeze mnie telefonem (i urządzeniem w ogóle) wyposażonym w taki port i mam co do niego bardzo mieszane uczucia.

Początek naszej znajomości był wyjątkowo nieudany. Testowy egzemplarz odebrałem w Warszawie, po czym czekała mnie 400-kilometrowa podróż pociągiem do domu. Cieszyłem się, że drogę umili mi zabawa nowym telefonem, ale moje plany szybko zostały pokrzyżowane. Smartfon był niemal całkowicie rozładowany i - choć miałem przy sobie notebooka i sporego powerbanka - zaczęły się schody.

Kabel USB-C
Kabel USB-C

Do zestawu producent dołączył kabel USB-C - USB-C. Jako że ani mój laptop, ani powerbank takiego złącza nie mają, w grę wchodziło tylko podpięcie telefonu do gniazdka, którego akurat w pociągu nie było. Efekt? Do domu dojechałem z rozładowanym smartfonem i niemal pełnym powerbankiem...

Używając na co dzień urządzeń z portami Micro USB w zasadzie w ogóle nie martwię się o kable, bo wiem, że w awaryjnych sytuacjach zawsze znajdzie się ktoś, kto mnie podratuje. Z Nexusem 6P w kieszeni każdy wypad do znajomych czy rodziny wiązał się z kalkulowaniem w myślach, na jak długo wystarczy mi mocy i zastanawianiem się, czy nie powinienem czasem zabrać ze sobą ładowarki. Nikt z moich bliskich znajomych nie ma bowiem żadnego urządzenia z USB-C, a już tym bardziej przejściówki. Co więcej, zdobyć taki kabel nie jest łatwo, bo nie znajdzie się go w każdym sklepie z elektroniką.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przy tym wszystkim USB typu C ma mnóstwo zalet nie do przecenienia. Przykłady? Jest to złącze symetryczne, więc koniec z obracaniem kabla i podpinaniem go do telefonu dopiero po trzecim podejściu. USB-C pozwala na dwustronny transfer energii, więc telefon z takim portem może stać się powerbankiem. Ładowanie odbywać może się z wyższym natężeniem i napięciem, więc takim kablem można ładować nawet notebooki. Maksymalna prędkość przesyłu danych sprawia ponadto, że USB-C z powodzeniem może zastąpić HDMI. Innymi sławy, w przyszłości wystarczy jeden rodzaj kabla do połączenia ze sobą i ładowania większości gadżetów.

Nexus 6P - jeden z pierwszym smartfonów z portem USB-C
Nexus 6P - jeden z pierwszym smartfonów z portem USB-C

No właśnie, w przyszłości. Problem w tym, że zanim ta piękna wizja się ziści, czeka nas żonglowanie przejściówkami i korzystanie z różnych kabli, bo przecież mało kto będzie mógł sobie pozwolić na wymianę wszystkich urządzeń za jednym zamachem. Miną lata zanim USB-C będzie wszędzie.

USB typu C dziś - wada czy zaleta?

Nie pozostaje nam zatem nic innego jak przygotować się na to, że USB-C zmieni świat na lepsze, ale zanim to się stanie, zdąży napsuć nam krwi.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)