HTC HD2 czy Samsung Omnia II, czyli kiedyś dokonałem złego wyboru...
Obecnie wybór nowego smartfona jest naprawdę trudny. Prym wiodą co prawda produkty Samsunga i Apple'a, ale na rynku nie brakuje świetnie wyposażonych i wykonanych urządzeń, które kuszą dziesiątkami unikalnych funkcji. Jeszcze 5-6 lat temu tak nie było - warte polecenia smartfony można było policzyć na palcach jednej ręki. Mimo to podjąłem kiedyś bardzo złą decyzję.
To była końcówka 2009 roku. Na rynku zaczęły pojawiać się pierwsze dobre modele z Androidem. Najpierw HTC Hero z nakładką Sense, a następnie Motorola Milestone, która kusiła dobrą konstrukcją z wysuwaną klawiaturą QWERTY. Urządzenia wypadły naprawdę nieźle w testach, ale nowy system Google'a nie był w stanie osłabić mojego przywiązania do Windowsa Mobile. OS Microsoftu oferował w końcu dużo więcej funkcji, a w sieci roiło się od aplikacji, które wystarczyło odszukać, pobrać i zainstalować. Duże znaczenie miały też XDA Developers i MoDaCo, czyli miejsca gdzie można było znaleźć dziesiątki zmodyfikowanych ROM-ów. Ich autorzy wzbogacali mobilne okienka o wiele funkcji i łatali błędy producentów.
Teraz to Android uważany jest za system, który można niemal dowolnie personalizować i modyfikować, ale w tamtych czasach system Google’a nie umywał się pod tym względem do Windowsa. Jako osoba, która uważała się za „power usera”, nie miałem więc innego wyjścia, jak szukanie najlepszego urządzenia z mobilnymi okienkami.
Wyprodukowana przez HTC dla Sony Ericssona starsza Xperia X1 i Touch Diamond2 odpadły już w przedbiegach przez słabą wydajność. Problem tego nie miała niszowa Toshiba TG01, która była pierwszym na rynku urządzeniem ze Snapdragonem o oszałamiającym - jak na tamte czasy - taktowaniu 1 GHz. Urządzenie nie było jednak łatwo dostępne, a doniesienia użytkowników o bardzo cichym głośniku ostatecznie odwiodły mnie od zakupu. Na placu boju pozostały dwa urządzenia - Samsung Omnia II i HTC HD2, który dopiero co wprowadzono na rynek.
Sprzęt Samsunga przykuwał uwagę ekranem, który choć zrobiony w technologii oporowej, miał świetną AMOLED-ową matrycę. I8000 mogła pochwalić się też bardzo dobrym aparatem, który oferował funkcję ActionShot (już wtedy były takie cuda ;), a także naprawdę udanym oprogramowaniem. Mimo że Omnię II wyposażono w pstrokaty TouchWiz (domyślnie z nakładką WidgetPlus lub jeszcze gorszą Orange HomeScreen) i wiele niepotrzebnych, a nawet przeszkadzających dodatków (pozdrawiam osobę z Samsunga, która wymyśliła obracaną multimedialną kostkę), interfejs Koreańczyków miał kilka ważnych zalet. Autorskie aplikacje były dostosowane do obsługi palcami, multimedialne programy stały na wysokim poziomie, a dodatki pokroju Midomi (obecnie SoundHound) i Swype’a były nowością na rynku.
Omnię II można było określić mianem księżnej urządzeń z Windowsem Mobile. Wtedy nie wiedziałem jednak, że HD2 to król. Sprzęt był najpotężniejszym modelem na rynku, a zastosowanie 4,3-calowego ekranu szokowało do tego stopnia, że część użytkowników zastanawiała się czy sprzęt Tajwańczyków można określić jeszcze mianem „smartfona”. W HD2 uwagę przykuwały również złożony z kart interfejs Sense oraz obecność 448 MB pamięci RAM, co wydawało się wartością zawrotną. Czy wybrałem więc mocniejszy z modeli? Niestety.
Omnia była tańsza, bardziej poręczna i miała ekran o lepszej jakości. Również pod względem brzmienia zostawiała w tyle HD2, a muzyka jest dla mnie bardzo ważna (prywatny smartfon jest moim odtarzaczem). Samsung zadbał również o lepszy aparat i baterię, która gwarantowała zauważalnie dłuższy czas pracy niż HD2. Tajwański smartfon miał oczywiście szybszego Snapdragona z rdzeniem Scorpion 1 GHz i interfejs Sense, ale w Omni skusiła mnie opcja podkręcenia układu, a do tego korzystałem z interfejsu Titanium. Jedyną dużą wadą samsunga była dla mnie mniejsza pamięć RAM, co postanowiłem jakoś przeboleć. Kupiłem I8000.
Omnia 2 dobrze działała, ale już po kilku miesiącach zacząłem żałować wyboru. O ile bowiem moje argumenty za jej zakupem były dość sensowne, o tyle nie mogłem przewidzieć, że społeczność windowsowych programistów tak bardzo pokocha HD2, a o Samsungu niemal całkiem zapomni. Model HTC cały czas dostawał nowe wersje modowanych ROM-ów, a nawet przeportowane edycje Windows Phone’a. Na tym jednak się nie skończyło. Na HD2 można było odpalić Androida 2.2 Froyo (później nawet 4.1 Jelly Bean), wersje systemu Google'a z nakładką Sense, Ubuntu Linux, porty webOS, a nawet Windowsa 95.
Gdybym sięgnął wcześniej po HD2 pewnie jeszcze przez 2 lata bawiłyby mnie zmiany oprogramowania. Zamiast tego skończyłem ze sprzętem, o którym pamiętają już jedynie najstarsi górale. Mogłem chwalić się jedynie tym, że Omnia 2 lepiej radzi sobie z obsługą multimediów. Marna pociecha. Nie powinno więc dziwić, że zaraz po premierze nowego systemu Microsoftu, przesiadłem się na HTC 7 Trophy, a samsung trafił do szuflady, z której nie miałem powodów już go wyciągać.
Na szczęście wyciągnąłem z tego lekcję. Sukces sprzętu HTC w dużej mierze wynikał z zastosowania lepszego układu. Nie chodziło jednak o nieco większą wydajność, a kwestie związane z kompatybilnością i dostępem do sterowników. Pozwoliło to bowiem dość łatwo portować systemy, które również współpracowały z układami Qualcomma. Teraz drobne różnice między układami nie mają w zasadzie większego znaczenia, ale jeszcze nie tak dawno codziennością były problemy z niektórymi jednostkami Intela, MediaTeka czy Huaweia, nie wspominając o całej masie rozwiązań mniej znanych firm.
Mogłem kupić legendę, kupiłem niezłego, ale bardzo nijakiego smartfona, o którym świat szybko zapomniał. Wam pewnie też zdarzało się podejmować nie najlepsze decyzje zakupowe. Dajcie znać w komentarzach - przy okazji przypomnimy sobie kilka urządzeń sprzed lat.