Co na Unpacked 2016 było dla mnie najważniejsze i dlaczego nie był to Galaxy S7

Co na Unpacked 2016 było dla mnie najważniejsze i dlaczego nie był to Galaxy S7

Unpacked 2016
Unpacked 2016
Źródło zdjęć: © własne
Michał Mynarski
22.02.2016 12:20, aktualizacja: 22.02.2016 17:35

Dokładnie rok temu, w noc po premierze Samsunga Galaxy S6 oraz S6 edge napisałem tekst. Była to okrutnie złośliwa publikacja utrzymana w tonie mojego komentarza premiery iPhone’a 6 i Apple Watcha. Tekstu nigdy nie zdecydowałem się opublikować, ale dziś nadarza się świetna okazja by o nim przypomnieć.

Dlatego na początku pozwolę sobie zacytować samego siebie sprzed ok. 12 miesięcy.

Gdy już Samsungowi udało się poskromić ten niezwykle trudny do obróbki materiał [aluminium] okazało się, że ciągnie to za sobą pewne ograniczenia i zobowiązania. I w ten sposób fani Samsunga zostali postawieni przed faktem dokonanym - S6 ma wbudowaną baterię. Lufę pistoletu jaką była kampania reklamowa wyśmiewająca użytkowników iPhone’ów i ich „przyklejenia do ściany”, Samsung przystawił do własnej skroni.

Postawienie na obudowę z aluminium i szkła we flagowym modelu musiało być szokiem dla fanów Samsunga. Szczególnie, że ciągnęło to ze sobą funkcjonalny downgrade - telefon został pozbawiony nie tylko wymiennej baterii, ale również slotu na kartę SD oraz wodoszczelności.

Jednak - co ciekawe - S7 wcale nie musiał tych kwestii nadrabiać. Wśród ludzi zainteresowanych technologią i entuzjastów flagowej linii Sammy’ego raczej próżno było szukać namiętnego wyczekiwania powrotu tych elementów.

Samsung zdecydował się przywrócić część zalet, za które był wychwalany przez lata

Wraca slot na kartę SD, wraca odporność na wodę (standard IP68). A to dopiero początek.

Pod pewnym względem zaprezentowany wczoraj S7 wydaje mi się bardziej przełomowy niż poprzednik. Całe wydarzenie wydaje mi się ważniejsze niż wszystko, co do tej pory Samsung w linii Galaxy S pokazywał od jej narodzenia. Pierwszy raz oglądając Unpacked mogłem spokojnie stwierdzić, że ta prezentacja jest zrobiona dobrze. W niepamięć odeszły daremne pomysły na broadwayowskie show (premiera S4), bezsensowne zasypywanie cyferkami (Note 3) czy walkę ze zrozumieniem koszmarnego akcentu oficjeli Samsunga z dalekiego wschodu (praktycznie każde Unpacked).

Prezentacja, szczególnie smartfona, była rzeczowa, skondensowana i przejrzysta nawet dla przeciętnego widza. Dalej widać zgrzyty - szczególnie kompleks smartfonów Apple'a, gdy na ekranie pojawiają się praktycznie trzy pod rząd porównania „side by side” z iPhone'em 6s. Widać również silną inspirację keynote’ami Apple'a (sposób prezentacji wzrostu wydajności smartfonów żywcem wyjęty z prezentacji kolegów z Cupertino), ale to akurat powoli wychodzi na plus.

No i Mark Zuckenberg, który pojawił się na scenie

Można powiedzieć najlepsze „One More Thing” w historii Unpacked. Mark na scenie czuje się bardzo dobrze i widownia z nim współpracuje - siedząc na widowni nie sposób było tego nie zauważyć.

Obraz

Poza tym - wczorajsza prezentacja to nie tylko Galaxy S7. To również Samsung pokazujący, że włącza walec i jedzie nim jeszcze szerzej niż zwykle. Już nie chodzi o oferowanie smartfona w każdej konfiguracji, na każdą kieszeń. Konsekwentne wprowadzenie szerokiego asortymentu różnych akcesoriów, odniesienia do rynku motoryzacyjnego czy w końcu kamerka nagrywająca 360-stopniowy materiał i cały sprzęt wspierający wirtualną rzeczywistość, to dowód na to, że Koreańczycy szukają i będą szukać nowych rynków.

Firma nie będzie przy tym szczędzić kasy na R&D i kontrolować na bieżąco co „złapie” i co ma szansę się udać. Samsung nie robi tego bezmyślnie, bo wciągnięcie do prac nad VR i kamerą 360° największych specjalistów w tej dziedzinie, czyli Facebooka i kupionego przez nich Oculusa, to zabieg wzorowy nie tylko pod względem marketingowym.

W tej kwestii Samsung Mobile przypomina mi trochę Nvidię, która jakiś czas temu również zaczęła dywersyfikować swoją egzystencję na rynku. Pokazując na każdym kroku, że firma to nie tylko karty graficzne, ale również cały szereg innych technologii (w samochodach, GRID czy konsoli Shield).

Co Samsung knuje?

Nic nadzwyczajnego tak naprawdę - wydaje się, że na naszych oczach Koreańczycy naprawdę dojrzewają. Sukcesywnie poprawiają to, co nie zagrało wcześniej, podnoszą się po potknięciach spowodowanych przez własną niezdarność. S7 po chwili zabawy wydaje się wreszcie sprzętem naprawdę kompletnym, chociaż osobiście nazwałbym go Galaxy S6s. Jak wyjdzie w praniu? Tego na razie się nie dowiemy, bo ewentualne braki wyjdą przy dłuższym użytkowaniu. Jednak po wczorajszej prezentacji nie wydaje się to tak naprawdę najważniejszym aspektem przyszłości Samsunga.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)