Snapchat mnie przeraża, ale ja po prostu z niego nie korzystam

Snapchat mnie przeraża, ale ja po prostu z niego nie korzystam

Snapchat
Snapchat
Źródło zdjęć: © shutterstock.com
Konrad Błaszak
05.03.2016 14:48, aktualizacja: 05.03.2016 15:48

Snapchat to bez wątpienia hit ostatnich miesięcy, który bardzo szybko zdobywa nowych użytkowników. Mnie do siebie nie przekonał.

W ostatnich dniach Miron i Łukasz znów podjęli temat Snapchat, a skoro każdy z nich ma już po dwa teksty o tym na swoim koncie, to i ja postanowiłem coś naskrobać.

Jestem stary?

Zacznę od tekstu Miron, który pojawił się pierwszy. Napisał on:

Snapchat jest pierwszym serwisem społecznościowym, którego — mimo wieeelu podejść - mój geekowski umysł długo nie potrafił ogarnąć. W ogóle.

Jestem - podobnie jak Miron - blogerem technologicznym od wielu lat. Wiekowo również wyglądamy podobnie, ponieważ urodziłem się w 1988 roku, czyli jestem nawet rok starszy. Doskonale pamiętam czasy, gdy internet był luksusem, a SMS-y kosztowały prawie 2 złote. Podobnie jak on starałem się zawsze być na bieżąco i ogarniałem nowości technologiczne. Mimo tylu podobieństw w jednym elemencie bardzo się różnimy:

Jeśli mnie coś nie kręci, to z tego nie korzystam

Kilka razy podchodziłem do Snapchata, ale w końcu zrozumiałem, że na razie to nie jest dla mnie, podobnie jak tysiące innych aplikacji. Snap opera się na tym co robimy tu i teraz, dlatego z założenia jest najbardziej autentyczną ze społecznościówek. Nie ma w nim miejsce na fachową edycję wrzucanych materiałów. To jest moim zdaniem największa zaleta tej aplikacji - prawdziwość udostępnianych materiałów.

Właśnie dlatego ja z niej nie korzystam. Jeśli na siłę będę się do tego zmuszać, ponieważ jestem blogerem i/lub chcę być na bieżąco z nowinkami, to czy filmy będą w 100 procentach szczerze? Kiedyś pewnie robiłbym cokolwiek, żeby zrobić, ale nawet na swoim blogu przestałem publikować teksty, tylko żeby były. Do sieci wrzucam teraz tylko to, co naprawdę chcę, żeby tam się znalazło i nie robię tego dlatego, że dzień bez Snapa/fotki/wpisu/filmu to dzień stracony.

Poza tym, gdybym chciał być ze wszystkim na bieżąco, to musiałbym korzystać jeszcze z takich tworów jak GG czy NK, które pewnie nadal mają miliony użytkowników. Dlatego jeśli coś mnie nie kręci, to po prostu nie chcę tego na siłę zmieniać.

portale społecznościowe
portale społecznościowe© shutterstock.com

Snapchat mnie przeraził

Zdecydowanie bardziej zgadzam się z tekstem Łukasza, który skupił się na tym, że w dzisiejszych czasach potrzeba akceptacji jest dużo ważniejsza niż kiedyś, a lajki czy odtworzenia Snapów są jej wyznacznikiem.

Jak już wam kilka razy pisałem, jestem harcerzem, a dokładniej to instruktorem i wychowawcą ZHP. Dzięki temu mogę obserwować jak zachowują się dzieci mające 10 lat, jak i te sporo starsze. Na Facebooku mam aktualnie prawie 1100 znajomych i duża część nie skończyła jeszcze 18 lat, ponieważ to osoby, uczestniczące w biwakach, które organizowałem lub po prostu spotkani na różnych imprezach harcerskich ludzie. Gdy zaczynałem poznawać Snapchata, to dodałem wszystkich znajomych, żeby w ogóle wiedzieć "z czym to się je" i muszę przyznać, że to mnie na początku przeraziło.

Wchodziłem na profile tych osób i widziałem czasem nawet kilka minut materiału, który dla mnie był kompletnie bezwartościowy. Rozumiem wrzucanie jedzenia, selfie, ładnych widoków czy zwierzania się na Snapie ze swoich przemyśleń. To wszytko ma jakiś tam sens, ale pokazywanie drogi z boisko do szkoły, trzymając telefon skierowany na ziemię, tak że widzę same nogi to już dla mnie za dużo. Rozumiem pokazywanie codzienności, ale...

Albo ja nie rozumiem młodzieży, albo oni nie rozumieją internetu

Dla mnie każda treść wrzucana do sieci powinna mieć jakąś wartość dla odbiorcy. Idące nogi takiej wartości kompletnie nie mają i młodzież zdaje się tego nie rozumieć. Zanim zostanę oskarżony o starość, muszę powiedzieć, że przez pewien czas oglądałem też to co robią szafiarki na Snapie (można ich nie lubić, ale na portalach społecznościowych są najlepsze) i tam każdy, nawet pozornie bezwartościowy materiał, miał jakiś sens. Każdy był pokazany jest "po coś", a czasem mam wrażenie, że wśród dzieciaków wiele Snapów jest "po nic". Po prostu nie mają sensu, ponieważ wzorem gwiazd internetu chcą pokazać wszystko, tylko niestety robią to bezrefleksyjnie i wychodzi z tego coś niezwykle niestrawnego.

kobieta robiąca Snapa
kobieta robiąca Snapa© shutterstock.com

A tak w ogóle, to po co ta dyskusja?

Snapchat jest hitem i to pokazują zarówno teksty Mirona, jak i Łukasza. Nie przypominam sobie, żeby na Komórkomanii pojawiało się kilka różnych tekstów o innych społeczościówkach, więc Snap budzi najwyraźniej bardzo wielkie emocje. Ja ze swojej strony również tym wpisem dorzucam swoje 3 grosze, ale obiecuje, że już tego więcej nie zrobię. Co najwyżej w komentarzach możemy o tym podyskutować, ponieważ ta aplikacja jest wbrew pozorom taka sama jak każda inna.

Komuś się podoba, a komuś nie. Nie ma co roztrząsać, ponieważ zarówno jej zwolennicy, jak i przeciwnicy mają rację.

Jeśli już naprawdę chcecie mnie gdzieś obserwować, zróbcie to lepiej na Instagramie: @kondux

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)