Smartwatche to niewypał. Jaki będzie kolejny krok w rozwoju mobilnych technologii?

Smartwatche to niewypał. Jaki będzie kolejny krok w rozwoju mobilnych technologii?

Smartwatche to niewypał. Jaki będzie kolejny krok w rozwoju mobilnych technologii?
Łukasz Skałba
08.07.2017 10:57, aktualizacja: 08.07.2017 12:58

Smartwatche zapewne znikną z rynku jeszcze zanim na dobre się na nim zadomowią. Rewolucja nadejdzie z nieco innej strony. W poniższym felietonie postaram się przewidzieć to, co wydarzy się w świecie mobilnych technologii przez najbliższych kilkadziesiąt lat.

Wearables to nie tylko inteligentne zegarki. To, jak sama nazwa wskazuje, wszystkie urządzenia, które nosimy na sobie. Niestety, większość społeczeństwa rozumie to pojęcie znacznie węziej, zaliczając do inteligentnej galanterii wyłącznie urządzenia zakładane na nadgarstek. Mają zresztą ku temu powody, bo oprócz inteligentnych zegarków i opasek fitness nie ma obecnie na rynku praktycznie nic.

Okej, są jakieś tam buty mierzące naszą aktywność i styl biegania, słuchawki mierzące puls poprzez ucho i inne bzdury, ale umówmy się - jest to totalna nisza, nawet dla osób na bieżąco śledzących świat nowych technologii. Żaden produkt tego typu nie trafił (i pewnie nigdy nie trafi) do masowego odbiorcy. Producentom brakuje zarówno pomysłów na sensowne unowocześnienie naszej garderoby, jak i technologii potrzebnych do ich zrealizowania.

Smartwatche nie mają racji bytu

Smartwatche są dla mnie esencją gadżeciarstwa i życia na pokaz. W żaden sposób nie poszerzają one możliwości, które daje nam smartfon. Brakuje tutaj nowych funkcji i rozwiązań innych niż te, które od lat dostępne są w telefonach. Osobiście uważam, że jedynym argumentem, który przemawia za zakupem tego typu urządzenia, jest fakt, że nie są one popularne i wyróżniają się z tłumu. Mimo że smartwatche są z nami już od kilku lat, nadal ich widok nie jest czymś typowym i wywołuje zaciekawienie.

Samsung Gear S3
Samsung Gear S3

Pokazywanie godziny, powiadomień ze smartfona czy śledzenie aktywności nie jest niczym, co by mnie mogło przekonać do zakupu kolejnego urządzenia, które musiałbym każdego dnia podłączać do ładowania. Przecież to marnotrawstwo jednego gniazdka elektrycznego ;)

Wszystko co mogę zrobić na smartwatchu, mogę również zrobić na smartfonie. Niby muszę wyciągnąć telefon z kieszeni, co jest bardziej skomplikowane niż spojrzenie na nadgarstek, ale w praktyce i tak po sprawdzeniu powiadomienia na smartwatchu wyciągamy z kieszeni smartfona, aby na nie zareagować. Absurd.

Zegarek niech pozostanie zegarkiem

Dużo rzeczy da się "uinteligentnić". Wydaje mi się jednak, że zegarek jest jednym z nielicznych przedmiotów w naszym otoczeniu, którego to nie dotyczy. Sprzęt odmierzający czas powinien być z założenia prosty, transparentny i niezawodny. Smartwatche zupełnie zrywają z tą ideą, dlatego mnóstwo osób woli zostać przy klasyce. Coraz większą popularnością cieszą się również rozwiązania hybrydowe.

Withings Steel HR - klasyczny zegarek z inteligentnymi funkcjami
Withings Steel HR - klasyczny zegarek z inteligentnymi funkcjami

Smartwatche natomiast nie są dobrem rozchwytywanym. Nowe premiery udowadniają, że producenci nie mają na siebie pomysłu i nie wiedzą, co jeszcze mogliby wcisnąć na nadgarstek. Mówi się, że tablety, które Steve Jobs nazwał urządzeniami ery post-PC, okazały się ogromnym niewypałem. Aby ludzie zrozumieli, że wcale tak bardzo nie potrzebują iPadów, minęło dobrych kilka lat.

Co jest potrzebne, a co trochę mniej?

Przyznam się wam, że ja również nabrałem się na złudną przydatność tabletów. Niedawno kupiłem nowego iPada (2017). Zachęciły mnie niska jak na Apple'a cena oraz fakt posiadania iPhone'a. Urządzenie leży na półce całkowicie rozładowane, bo na dobrą sprawę zupełnie go nie potrzebuję. Ech.

Nowy iPad
Nowy iPad

O ile tablety to smartfony z powiększonym ekranem, o tyle smartwatche to smartfony z ekranem pomniejszonym. Tak, wiem - to ekstremalne uproszczenie. Ale coś w tym jednak jest. Jest to jedna i ta sama kategoria urządzeń. Łączy je to, że interakcja odbywa się tu poprzez dotykowy ekran. A to, czy ma on rozmiary patelni czy płytki przyczepionej do nadgarstka, nie ma już większego znaczenia.

Co więc znaczenie ma...?

Sposób interakcji. Jeśli jakieś urządzenie ma zrewolucjonizować rynek, musi oferować zupełnie nowy sposób interakcji. Smartfony zamieniły przyciski na ekrany dotykowe. Urządzenia te skróciły czas dostępu do informacji. Dzięki nim nie musieliśmy już włączać komputera, czekać aż się załaduje i wyszukiwać wszystkiego w wyszukiwarce. Obecnie wystarczy, że wyjmiemy telefon z kieszeni, a dużą część potrzebnych informacji znajdziemy już na ekranie blokady.

Jednakże po co cokolwiek wyjmować... Informacje z ekranu smartfona odbieramy głównie za pomocą narządu wzroku. Dlaczego by więc nie wyświetlać wszystkich interesujących nas treści od razu przed naszymi oczyma?

2018

Właśnie na tym opiera się filozofia inteligentnych okularów, które według mnie i wielu innych osób, będą kolejnym krokiem w rozwoju technologii mobilnych. Obraz wyświetlany przez okulary będzie nałożony na obraz świata rzeczywistego. Dzięki systemowi kamer, nie będziemy już musieli wyszukiwać informacji. Wszystkie one będą wyświetlały się kontekstowo, w odpowiednich miejscach i momentach.

Jako przykład weźmy chociażby księgarnie. Zakładając oczywiście, że w czasach, gdy inteligentne okulary będą czymś powszechnym, tego typu fizyczne obiekty będą w ogóle istniały. Gdy spojrzymy na wybraną książkę, wokół okładki na rzeczywisty obraz zostaną naniesione wirtualne dodatki, takie jak na przykład opinie czytelników czy ceny w różnych sklepach. Jeśli zdecydujemy się ją zakupić, ale zgubimy się wśród półek, na realny obraz zostaną naniesione strzałki, które doprowadzą nas najkrótszą drogą do kas. Wszystko to będzie totalnie transparentne i uzupełniające się nawzajem.

Właśnie takie urządzenie zaprezentował około 5 lat temu Google. Glassy były jednak produktem zdecydowanie zbyt wczesnym. Wyprzedzały one ducha czasu i nie trafiły zupełnie do ludzi. Technologia nie była wystarczająco rozwinięta, a społeczeństwo nie było gotowe na nową kategorię produktową.

Identyczna sytuacja była chociażby ze smartfonami. IBM Simon z dotykowym ekranem zadebiutował już w 1994 roku. Było to urządzenie, które można nazwać pierwowzorem dzisiejszych smartfonów. Jednak to dopiero Apple przekonał ludzi do tego typu produktów i zrewolucjonizował świat technologii wprowadzając iPhone'a... 13 lat po debiucie smartfona IBM.

Wydaje mi się, że tym razem może być bardzo podobnie. Mimo że wyszukiwarkowy gigant zaprezentował Google Glass już w 2012 roku, dopiero Apple przekona do swojego nowego produktu miliony osób na całym świecie, rozpoczynając tym samym epokę post-smartfonową. Wiele plotek wskazuje na to, że stanie się to już w 2018 roku.

2025

Sądzę, że w 2025 roku coraz mniej ludzi będzie korzystało ze smartfonów. Będą to urządzenia staromodne, a największe koncerny nie będą prezentowały ich nowych generacji. Społeczeństwo zrozumie, że okulary są pod każdym względem lepsze. Staną się one czymś popularnym i trafią pod strzechy.

Producenci zaczną szukać ulepszeń. Okulary będą już bowiem tak nieinwazyjne, że aby sprzedaż mogła dalej rosnąć, technologiczne firmy będą musiały wprowadzić coś nowego. Naturalnie kolejnym etapem rozwoju będą inteligentne soczewki. Ich funkcjonalność będzie identyczna, jak funkcjonalność smart-okularów. Różnica będzie jednak taka, że obraz nie będzie wyświetlany na pryzmat lub szybkę okularów, a bezpośrednio na siatkówkę oka.

Będzie to się wiązało z zupełnie nowymi problemami natury psychologicznej. Wydaje mi się, że inteligentne soczewki będą pod koniec przyszłej dekady jedną z głównych przyczyn powstawania zaburzeń osobowości, urojeń i innych zaburzeń psychicznych. Niektórym osobom ciężko będzie rozróżnić, co jest prawdziwe, a co nałożone wirtualnie.

Zyskując więc dostęp do wszechinformacji, staniemy się nie tylko niewolnikami technologii, ale również królikami doświadczalnymi. Niewątpliwie, ciągłe wymieszanie rzeczywistości i rzeczywistości generowanej komputerowo, wpłynie na funkcjonowanie ludzkiego mózgu, a w dalszym okresie - również na jego budowę.

2045

Pierwsza połowa XXI wieku zostanie zwieńczona prezentacją pierwszego komercyjnego interfejsu mózg-komputer. Okulary, soczewki i wszelkie inne urządzenia staną się zupełnie zbędne, gdyż elektroniczny chipy będziemy mieli wszczepione bezpośrednio, w odpowiednich rejonach mózgu.

Taki system nie będzie wymagał żadnych kamer, ani sensorów, gdyż wszystkie informacje wejściowe będą dostarczały nasze oczy i inne zmysły, z których informacje płyną do mózgu. Wszczepiony procesor przeanalizuje zebrane dane i wyśle odpowiednie impulsy do kory mózgu, dopełniając nasz odbiór rzeczywistości i czyniąc nas wszechwiedzącymi.

Obawy o przyszłość technologii są uzasadnione

Pomijając fakt, że granice między rzeczywistością realną, a wirtualną ulegną całkowitemu zatarciu, interfejs mózg-komputer niesie za sobą znacznie większe zagrożenia. Hakerzy nie będą wykradali naszych danych, a nasze myśli i wspomnienia.

Później zacznie się już era transhumanizmu, w której najbogatsi ludzie będą mogli w momencie śmierci przenieść swoją świadomość do sieci. Nasuwa się tu jednak szereg pytań o człowieczeństwo. Czy ciało jest nam do czegokolwiek potrzebne? Co się stanie, gdy komputer, na którym będzie nasza świadomość zostanie zawirusowiony? Jak rozróżnić, które myśli są nasze, a które wynikają z połączenia mózgu z internetem? I w końcu - czy świadomość ludzka uwięziona w komputerze to nadal człowiek...?

Na powyższe pytania nie znamy jak na razie odpowiedzi. Zresztą, chyba boimy się poznać...

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)