Konferencja Apple'a 2018: co zagrało, a co niekoniecznie

Konferencja Apple'a 2018: co zagrało, a co niekoniecznie

Konferencja Apple'a 2018: co zagrało, a co niekoniecznie
Miron Nurski
12.09.2018 22:47, aktualizacja: 13.09.2018 07:18

Za nami jedno z najważniejszych wydarzeń tego roku, podczas którego światło dzienne ujrzały trzy nowe iPhone'y oraz odświeżony Apple Watch. Pora na małe podsumowanie.

Apple Watch Series 4 zrobił na mnie największe wrażenie

Apple Watcha pierwszej generacji używam codziennie od dwóch lat, ale jest to urządzenie, które nie wzbudza u mnie żadnych emocji. To dla mnie po prostu ekran do powiadomień i słuchawka Bluetooth, którą noszę na nadgarstku. Dotychczas nawet przez chwilę nie myślałem o przesiadce na nowszy model. Dotychczas...

Apple Watch od samego początku nafaszerowany jest funkcjami zdrowotnymi, ale producent nie umiał wykorzystać potencjału zbieranych danych. Mogę sobie sprawdzić, jakie miałem wczoraj tętno czy zerknąć na liczbę pokonanych kroków, ale sam muszę wymyślić, co z tymi informacjami zrobić. A pomysłu na to nie mam.

I tu wchodzi nowy Apple Watch, cały na biało

Apple Watch Series 4 jest mocno nastawiony na wczesne wykrywanie chorób związanych z pracą serca.

Apple Watch Series 4
Apple Watch Series 4

Nowy Watch ma informować użytkownika, gdy wykryje zaburzenie rytmu pracy serca, takie jak zbyt niski puls lub migotanie przedsionków. Zegarek pozwoli nawet na wykonanie badania EKG, choć niestety ta funkcja ma być zarezerwowana dla mieszkańców USA.

Gigant pomyślał nawet o wyświetlaniu przycisku, który pozwoli szybko wezwać pogotowie, gdy zegarek wykryje, że użytkownik się przewrócił.

I mam nadzieję, że właśnie w tym kierunku będzie zmierzać rozwój technologii. Zegarek zamiast wyświetlać niewiele mówiące wykresy powie mi "stary, coś jest nie tak z twoim sercem, idź do lekarza".

Nie wiem, czy iPhone XS zasłużył na literkę "S"

Apple przyzwyczaił nas do prezentowania iPhone'ów w cyklu tik-tok. Co dwa lata pojawiają się modele wnoszące nowy wygląd, a w międzyczasie firma wypuszcza modele "s" wnoszące nowe podzespoły oraz - przede wszystkim - jakąś kluczową funkcję.

  • iPhone 4 wniósł nowe, metalowo-szklane wzornictwo;
  • iPhone 4s zadebiutował z asystentem głosowym Siri;
  • iPhone 5 to większy ekran i aluminiowa obudowa;
  • iPhone 5s wprowadził do ekosystemu Apple'a czytniki linii papilarne;
  • iPhone 6 to nowy wygląd i większy ekran;
  • iPhone 6s wyróżniał się ekranem 3D Touch, reagującym na siłę nacisku.

iPhone X zaburzył ten cykl, bo wprowadził totalnie nowe wzornictwo raptem rok po premierze iPhone'a 7.

Nazwa iPhone XS sugeruje, że Apple powraca do starego cyklu prezentowania nowych modeli, ale brakuje mi tu jakiejś spektakularnej nowości. Czego? Chociażby potrójnego aparatu lub czytnika linii papilarnych w ekranie. Tymczasem nowy wariant to przede wszystkim wydajniejszy układ i lepszy aparat, czyli bardzo naturalny krok w ewolucji.

iPhone XS Max i XS
iPhone XS Max i XS

Nie ukrywam jednocześnie, że jako użytkownika iPhone'a X, trochę mnie niewielkie zmiany cieszą. Nie czuję przez to parcia na przesiadkę na nowszy model, więc mój portfel może odetchnąć z ulgą.

Plus za niewielkie różnice między iPhone'em Xs oraz Xs Max

Dotychczas większe i mniejsze warianty iPhone'ów różniły się nie tylko rozmiarami. Plusy miały lepsze, podwójne aparaty z teleobiektywem i modnym trybem portretowym.

Była to niefajna polityka. iPhone 7 Plus był dla mnie za wielki, więc kupiłem iPhone'a 7. Cały czas czułem jednak niedosyt, bo nie mogłem korzystać z najfajniejszych funkcji fotograficznych.

Tym razem Apple nie zarezerwował dla większego wariantu żadnej ważnej funkcji. Być może Xs Max ma jedynie więcej RAM-u, choć tego Apple jeszcze nie potwierdził.

iPhone XR jest lepszy, niż się spodziewałem

Z przecieków wynikało, że najtańszy model będzie paździerzem z przedpotopowymi podzespołami zamkniętymi w obudowie przypominającej iPhone'a X. Tak się jednak nie stało.

XR ma zarówno najnowszy układ Apple A12 Bionic, jak i aparat żywcem wyjęty z modeli XS. Zabrakło w nim co prawda teleobiektywu, ale firma dodała tryb portretowy (rozmycie tła), a osobiście korzystam z niego cześciej niż z zoomowania.

Miło też, że między warianty 64 GB i 256 GB Apple wcisnął wersję 128 GB, która zdaje się być najrozsądniejsza. Jednak 64 GB to trochę mało, a dopłata do modelu 256 GB jest niemoralnie wysoka. To ponad 700 zł.

iPhone XR
iPhone XR

Podobają mi się też dostępne wersje kolorystyczne. Gdybym kupował iPhone'a dziś, mocno zastanawiałbym się nad XR, choć brakowałoby mi jednak jednej rzeczy - panelu 3D Touch. Należę do tej garstki osób, które nie wyobrażają sobie już bez tej funkcji życia.

Największe rozczarowanie - ceny nowych iPhone'ów

Mocno liczyłem na to, że iPhone XS Max przejmie cenę po iPhonie X, a mniejszy XS będzie odpowiednio tańszy. Stało się jednak odwrotnie. To XS przejął cenę po iPhonie X, a XS Max jest odpowiednio droższy.

Efekt? Rok temu za najlepszego dostępnego iPhone'a (X, 256 GB) płaciłem 5729 zł, co i tak było absurdalnie wysoką kwotą. W tym roku za najlepszego iPhone'a (XS Max, 512 GB) trzeba zapłacić 7219 zł.

Zobacz także:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)