Myślałem, że Mi 11 Ultra w jednym aspekcie zmiecie konkurencję. Xiaomi zmarnowało okazję

Myślałem, że Mi 11 Ultra w jednym aspekcie zmiecie konkurencję. Xiaomi zmarnowało okazję

Myślałem, że Mi 11 Ultra w jednym aspekcie zmiecie konkurencję. Xiaomi zmarnowało okazję
Miron Nurski
26.04.2021 16:15, aktualizacja: 06.03.2024 22:11

Xiaomi Mi 11 Ultra nie jest tak dobry jak mógłby być, gdyby producent nie zmarnował jego potencjału.

Xiaomi Mi 11 Ultra to mocno fotograficzny smartfon, który ma dwa potężne wyróżniki: aparat główny z największą matrycą na rynku oraz dodatkowy ekran na tylnym panelu, który ułatwia robienie selfie z jego użyciem.

Gdy Xiaomi pokazało Mi 11 Ultra, pomyślałem: oto idealny smartfon dla vlogera

Zastosowanie dużej matrycy przekłada się na ogólną poprawę jakości zdjęć i filmów, a także spłycenie głębi ostrości. Dzięki temu smartfon generuje ładne i naturalne rozmycie tła, co jest bardzo pożądanym efektem podczas fotografowania i filmowania ludzi.

1x
1x

Sensor Mi 11 Ultra ma wielkość 1/1,12 cala. Jest tylko odrobinę mniejszy niż matryca Sony ZV-1 - aparatu kosztującego ponad 3000 zł i promowanego jako ideał do vlogerów.

Dodajmy do tego fakt, że Mi 11 Ultra pozwala się przełączyć na obiektyw ultraszerokokątny...

0,5x
0,5x

... czy skorzystać z bardzo dobrej jakości cyfrowego zoomu.

2x
2x

Jeśli ktoś ma taki kaprys, może zrobić sobie zdjęcie peryskopowym teleobiektywem z 5-krotnym przybliżeniem optycznym, choć w jego przypadku odległość ostrzenia jest tak duża, że konieczne byłoby użycie kijka do selfie.

Ponadto Xiaomi dysponuje całym arsenałem efektownych i łatwych w użyciu funkcji wideo. Byłem przekonany, że to w połączeniu z imponującym hardware'em i tylnym ekranem przełoży się na powstanie idealnego smartfonu dla vlogerów. Są przecież tysiące osób, dla których YouTube, Instagram i TikTok to nie tylko pasja, ale i sposób na życie, więc zapotrzebowanie na takie telefony z pewnością jest.

Niestety funkcjonalność ekranu pomocniczego Xiaomi Mi 11 Ultra jest ekstremalnie okrojona

Podgląd obrazu na tylnym ekranie można włączyć wtedy, gdy robi się zdjęcia w trybie automatycznym. I... to tyle.

Po włączeniu trybu wideo tylny ekran gaśnie. Po włączeniu trybu nocnego tylny ekran gaśnie. Po ustawieniu maksymalnej rozdzielczości tylny ekran gaśnie. Po włączeniu trybu portretowego (!) tylny ekran gaśnie. O bardziej zaawansowanych funkcjach nie ma nawet co wspominać.

Aparat Xiaomi Mi 11 Ultra ma 17 trybów, a podgląd na tylnym ekranie działa z jednym.

Dawno nie widziałem takiego marnotrawstwa potencjału

W 2019 roku przekonywałem, że "aparaty do selfie są bez sensu". Zwracałem uwagę na to, że tylne aparaty praktycznie zawsze są lepsze od przednich, dlatego popieram rozwiązania ułatwiające wykorzystywanie ich do fotografowania i nagrywania samego siebie.

Xiaomi Mi 11 Ultra sprzętowo ma wszystko, by stać się kompletnym studiem filmowym i samowystarczalnym kombajnem dla vlogerów. Oczyma wyobraźni widzę youtubera, który stawia przed sobą telefon skierowany pleckami do siebie, nagrywa wideo wspomagając się ekranem pomocniczym, montuje je wygodnie na smartfonie, a na koniec błyskawicznie udostępnia korzystając z 5G.

Ale tak się nie da, bo funkcjonalność ekranu pomocniczego jest z niezrozumiałych dla mnie powodów okrojona.

Pozostaje mieć nadzieję, że problem zostanie rozwiązany aktualizacją oprogramowania, bo przykro patrzeć na takie marnotrawstwo potencjału.

Zobacz również:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)