Mój 8-letni tablet z Androidem zyskał drugie życie. Ten staruszek wciąż daje radę

Mój 8‑letni tablet z Androidem zyskał drugie życie. Ten staruszek wciąż daje radę

Mój 8-letni tablet z Androidem zyskał drugie życie. Ten staruszek wciąż daje radę
Miron Nurski
25.05.2022 19:34, aktualizacja: 25.05.2022 21:34

Dożyliśmy pięknych czasów, gdy z bardzo leciwego sprzętu da się wycisnąć nawet więcej niż w dniu premiery.

W 2014 roku kupiłem Galaxy Taba S 8.4 - pierwszy flagowy tablet Samsunga z ekranem AMOLED. Startował on z poziomu 1599 zł, ale producent już po kilku tygodniach przygotował promocję z 50-procentową zniżką. 800 zł za tablet z tak wypasionym wyświetlaczem to nawet dziś śmiesznie niska cena, więc grzechem było z tej oferty nie skorzystać.

Tablet pod wieloma względami zestarzał się paskudnie. Archaiczny procesor w połączeniu z przestarzałą nakładką Samsunga zamula niemiłosiernie nawet podczas przeglądania stron internetowych. Najnowszy dostępny Android to 6.0, więc Galaxy Taba S jest 6 wersji systemu w plecy. Interfejs bazujący na fizycznym przycisku jest - jak na dzisiejsze standardy - piekielnie niewygodny i nieintuicyjny.

Samsung Galaxy Taba S 8.4 wciąż broni się jednak wyświetlaczem

8,4-calowy ekran ma wysokiej jakości matrycę AMOLED o rozdzielczości 2560 x 1600 i zagęszczeniu 359 pikseli na cal. To parametry, z którymi dziś - 8 lat po premierze - niewiele tabletów może się równać.

Obraz

Dość wspomnieć, że najnowszy Galaxy Tab S8 ma tańszą matrycę LCD. Nawet najdroższy i najbardziej wypasiony wariant Galaxy Tab S8 Ultra przegrywa z pierwszą generację pod względem ostrości obrazu (239 ppi).

W związku z tym sporadycznie wciąż zdarza mi się oglądać na Samsungu Galaxy Taba S 8.4 filmy. Co prawda przy tak starym sprzęcie nawet to wymaga kombinowania (najnowsza wersja aplikacji Netflix nie działa, więc musiałem ręcznie zainstalować starą), ale się da.

Ostatnio wpadł mi jednak do głowy jeszcze inny scenariusz wykorzystania.

8-letni Samsung Galaxy Tab S 8.4 świetnie nadaje się do grania w chmurze

Ostatnio doznałem olśnienia - przecież pierwszy Tab S ma wszystko, co jest wymagane do grania w chmurze. Android 6.0? Jest. Dwuzakresowe Wi-Fi? jest. Dobry ekran? Jest. Wydajność na tyle duża, by udźwignąć streamowanie obrazu z serwera? Jest.

Obraz

Z ciekawości odpaliłem na Galaxy Tabie S chmurę Xbox Cloud Gaming oraz Stadię. Obie usługi działają bez żadnych zastrzeżeń, a gry na sporym ekranie AMOLED wyglądają znakomicie. Lepiej niż na większości dzisiejszych tabletów.

Tablet idealnie pasuje ponadto do niektórych rozsuwanych gamepadów, choć akurat moja IPEGA PG-9167 sama w sobie jest fatalnej jakości.

Obraz

Po 8 latach mocno zajechana w Samsungu Galaxy Tab S 8.4 jest jedynie bateria, pozwalając raptem na jakieś 2 godziny grania. Rzadko zdarza mi się jednak grać dłużej, więc nie jest to duża wada jak na sprzęt, który w innych okolicznościach wciąż leżałby w szufladzie.

Gdyby ktoś w 2014 roku powiedział mi, że na tablecie, który już wtedy nie grzeszył wydajnością, za 8 lat będę mógł grać w Cyberpunka 2077, pewnie bym nie uwierzył. A jednak.

Jeśli płynie z tej historii jakiś morał, to pewnie taki, że czasem nie warto pozbywać się starego i - wydawałoby się - do niczego nienadającego się sprzętu. Nigdy nie wiadomo, czy nowe technologie nie pozwolą zapewnić mu drugiej młodości.

Zobacz także:

Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)