Bajka o zegarku, nadgryzionym jabłku i liniach kolejowych...
Ze wszystkich nietypowych opowieści dotyczących patentów i licencji ta, którą zaraz Wam opiszę, jest jedną z ciekawszych. Niecodziennie przecież dowiadujemy się, że gigant elektroniki użytkowej musi uiścić opłatę na rzecz linii kolejowych.
Wszystko rozbija się o nowy wygląd systemowego zegara, który został wprowadzony przez Apple'a do iOS 6. Jest bliźniaczo podobny do słynnego czasomierza, którego używają Szwajcarskie Narodowe Linie Kolejowe (SBB). Projekt tego zegarka został wykonany przez firmę Mondaine i opatentowany. Wcześniej w tym miesiącu Apple został oskarżony o plagiat, a rzecznik SBB stwierdził, że firmy będą szukały porozumienia i rekompensaty.
Jak widać, niedługo zajęło opracowanie kompromisowego rozwiązania. Parę dni temu SBB potwierdziło, że gigant z Cupertino i szwajcarskie koleje doszły do porozumienia dotyczącego zadośćuczynienia i konieczności uiszczenia opłaty licencyjnej na ten design. Niestety, żadna z firm nie zdradziła, na jakiej kwocie negocjacje się zatrzymały.
Moim zdaniem Apple nie zdawał sobie sprawy, że wygląd tego zegara będzie chroniony patentem, a gdy SBB wydało oświadczenie, w którym ten fakt potwierdziło, postawiło sprawę jasno. Gigant z Cupertino zapewne nie chciał zmian w systemie, więc łatwiej było mu zapłacić za licencję i uszanować własność firmy. Zresztą Apple ostatnimi czasy miał sporo okazji, by przekonać się, na czym polegają wojny patentowe, więc ewentualne opory czy odwoływanie się zostałyby odebrane przez media zapewne jako przejaw hipokryzji.
