Z kim Samsung przegrał 3 maja...

Z kim Samsung przegrał 3 maja...

Samsung Unpacked 2012 (fot wł)
Samsung Unpacked 2012 (fot wł)
Michał Mynarski
06.05.2012 16:50, aktualizacja: 06.05.2012 18:50

Ile było krzyku i płaczu, ile straszenia i zgrzytania zębami. Ile pewności siebie i dmuchania bańki teaserami trailerów. To, co koreański producent i jego fani wyrabiali na tydzień przed premierą nowego flagowca, przejdzie do historii. Szkoda, że samo urządzenie już nie. Samsung przegrał. Ale nie z Apple'em, nie z HTC, nie z fanami - przegrał moim zdaniem sam ze sobą. Albo raczej z naturalną koleją rzeczy. Nie można w świecie technologii wprowadzać rewolucji co rok - i to będzie najważniejsza lekcja, jaką Sammy powinien wynieść z Unpacked 2012.

Prezentacja była po prostu nudna, prowadzona jak z kartki, brakowało w niej czegokolwiek, co zapadłoby mi w pamięć. Niezależnie kto znajdował się na scenie, akcja była tak dynamiczna jak w „Nad Niemnem”. Kolejne funkcje prezentowano bez błysku w oku, a słowo "amazing", chociaż padało z częstotliwością, której nie powstydziłby się Apple, według mnie niczego ze sobą nie niosło. A zrzynka kwestii "One More Thing" chyba będzie kolejną pożywką dla prawników z Cupertino. Spodziewałem się rewolucji, a dostałem ewolucję, co gorsza - kiepsko zaprezentowaną.

Designed for Pandas

Rok 2012 może być zapamiętany jako rok tych łaciatych miśków. Najpierw zawojowały fanów World of Warcraft, a teraz pojawiły się na najważniejszej prezentacji największego sprzedawcy smartfonów na świecie. Nie wspominałbym o tym, gdybym w pełni rozumiał intencje speców od PR z Korei. A niestety nie do końca jestem w stanie je pojąć. Cieszę się, że Samsung odstąpi część dochodu z każdego sprzedanego egzemplarza na rzecz pand (chociaż nie, szczerze powiedziawszy, mam to gdzieś), jednak na pewno nie skłoniłoby mnie to do kupienia Galaxy S III zamiast innego konkurencyjnego urządzenia.

Sam slogan „Designed for Humans” wydaje mi się miałki i mętny. To oczywiste, że tworzycie coś dla ludzi (swoją drogą, prędko się firma zorientowała), jednak powtarzanie tego jak mantry nie ułatwia przyswojenia tej informacji. Mnie strasznie to irytowało. Denerwujące jest również to, że telefon okrzyknięty takim mianem ma niepasującą nikomu przekątną ekranu. 4,8 cala to dla mnie i dla wielu innych za dużo.

Osoba, która komfortowo korzysta z takiego ekranu, nie będzie miała problemu z obsługą mniejszego, a ja w starciu z 4,8” wypadam blado. Zabawy z czymś takim na pewno nie można nazwać humanitarną. Nieciekawie było, gdy w maju Samsung pozostał bez prawdziwie high-endowego smartfona z przekątną 4-4,3”, zostawiając ten segment na podbój HTC i Sony. Ale kto by się przejmował taką półką, skoro wrzucono już Galaxy Mini 2, Galaxy Pocket i Galaxy Y.

panda (fot. wikipedia)
panda (fot. wikipedia)

Świetnie, że w końcu ktoś w Korei złapał, że aktualnie na rynku nie hardware się liczy, ale soft z nim prezentowany. Nie trzeba długo rozmyślać, żeby zrozumieć, co jest największą siłą iPada, szczególnie tego nowego. To nie do końca ekran Retina, na który świat nie jest jeszcze gotowy, ale świetne aplikacje i gry, które zostały wraz z nowym iPadem zaprezentowane. Samsung idzie za ciosem i przenosi na swoje łono to, co stworzyli inni. Festiwal kopiowania najlepszych pomysłów i okraszania ich swoim bezpłciowym designem (przynajmniej moim zdaniem) trwa.

Samsung ma więc swoją Siri, ulepszył obsługę społecznościowych portali, ściągnął AirPlay, streaming filmów (i tak można wrzucić to do jednego kosza z metką „NIE DZIAŁA W POLSCE”), jest tryb samochodowy podebrany z nowego Sense, jednak to wszystko rozbija się o główny problem w tej premierze. To wszystko już było! Zebranie tego do kupy to nie rewolucja! Oczywiście doceniam parę trafniejszych pomysłów, na czele ze Smart Stay, jednak to drobiazgi. Nie sądzę, by poza tym jednym wyjątkiem reszta zmieniła odczucia płynące z korzystania z Galaxy S III.

Zawiódł mnie ekran, który żadną rewolucją nie jest. Samsung ani nie wystrzelił niesamowicie wysokim PPI, ani nie wzbił się na wyżyny rozdzielczości, do tego ten nie do końca HD (witamy PenTile na pokładzie) znów zbierze cięgi od AMOLED-hejterów za nienaturalne barwy. Akcesoria dorzucone do Galaxy S III to też ciekawe zagadnienie. Niby indukcyjne ładowanie we flagowcu to nowość (bo jako takie też już było), jednak nie jest w standardzie, a cena przystawki może być dosyć bolesna. No i pozostaje kwestia, czym u licha jest S-Pebble. Najlepszą odpowiedź na to pytanie zaserwowali redaktorzy The Verge.

It’s an mp3 player... FOR YOUR PHONE!

What is the S Pebble?

Gdy dokładniej pomyślę, czym Sammy mógł mnie zaskoczyć, jako pierwsze nasuwają się wykonanie i obudowa. Łudziłem się, że Samsung pokaże coś nowego, zerwie ze stereotypem i pokaże, że też potrafi zrobić ładnego, dobrze wykonanego smartfona ze świetnych materiałów. Co zaserwował? Błyszczący plastik pod inną nazwą, który nadmiernie zbiera ślady palców. Do tego całość dla mnie jest okrutnie szpetna.

Dziwi mnie jeszcze jedna rzecz - w przypadku nowego Galaxy S koreański producent naprawdę ma się czym pochwalić. Dużo pamięci, mocno ulepszony aparat, wreszcie sensowna bateria, CPU i GPU, które dadzą urządzeniu sporego kopa, ale te informacje gdzieś ginęły i umykały.

Nasłuchałem się za to o tym, że przykładając smartfona do ucha podczas pisania wiadomości, dodzwonię się do adresata. Rozumiem, że wzorem Apple'a Sammy postanowił zrezygnować z cyferek i prezentować swoje urządzenie przez pryzmat przyjazności dla użytkownika. Ale chyba przesadzili w drugą stronę i liczbę konkretów i chwalenia się technikaliami obcięli to niezbędnego minimum.

Nauczcie się nazywać rzeczy po imieniu

Podsumowując, podsycanie przez Samsunga tej bańki domysłów, zapowiadanie wideozapowiedzi, puszczanie w obieg informacji o procesorze przed premierą nie wyszło producentowi na dobre. Widać, że chciał zaprezentować swoje urządzenie z hukiem, jak Apple, ale wyszło nieco karykaturalnie. Zapowiadał rewolucję, wyszła ewolucja (powtarzam to do znudzenia, tak jak wspomniany slogan podczas prezentacji). Bardzo szeroka i konkretna, ale mimo wszystko GS3 to moim zdaniem tylko rozwinięcie. Podobne jęki zawodu było słychać po premierze iPhone 4S, jednak w tym wypadku już sama nazwa krzyczy: „To jest tylko ulepszona wersja sprzed roku”.

Pozostaje jeszcze to, jak efektownie Samsung wykopuje z rąk najgłośniejszych hejterów argument o "emejzingowaniu" wszystkiego na prezentacjach Apple'a. Na Unpacked 2012 bezdusznie "niesamowite" było wszystko. Łącznię z niesamowicie cienką ramką wokół ekranu. Może to właśnie ta zaginiona rewolucja...

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)