Flight Control Rocket [recenzja]

Flight Control Rocket [recenzja]

Flight Control Rocket [recenzja]
Zbyszek Kowal
22.04.2012 20:28, aktualizacja: 22.04.2012 22:28

Bardzo trudno stworzyć sequel gry, która na początku funkcjonowania App Store okazała się megahitem. Jeszcze trudniej zadowolić wydawcę, który oczekuje nie tylko dobrego produktu, ale również podporządkowania się polityce wielkiego koncernu. Czy wspólny wysiłek Electronic Arts oraz Firemint się opłacił?

Doskonale pamiętam dzień premiery Flight Control na iPhone’a. Kolega przybiegł do mnie z telefonem Apple’a i zachwalał nowy sposób grania. Rysowanie linii na ekranie telefonu było wówczas czymś fantastycznym.

Klasyka powraca w nowej odsłonie

Flight Control stworzył nową kategorię gier line drawing, które później bardzo chętnie wydawano w App Store. Dzisiaj to już niemal klasyka gier mobilnych. Po trzech latach Electronic Arts za pośrednictwem wykupionego przez siebie studia Firemint ponownie chce zawojować branżę. Efekt jest jednak średni.

Obraz

Schemat gry się nie zmienił. Zadaniem gracza jest bowiem rysowanie ścieżek lotu dla pojawiających się na ekranie stateczków kosmicznych. Każdy kolorowy stateczek musi zadokować na pokładzie dużego krążownika, który zawiera różnokolorowe pokłady.

Podobnie jak w pierwszej części stateczki różnią się od siebie kolorami oraz prędkością poruszania się. Sztuka polega więc na tym, aby skutecznie kontrolować ruch w kosmosie i zapobiegać zderzaniu się statków. Za każdy dobrze zadokowany wehikuł przyznawane są pieniądze i punkty.

Obraz

Pieniądze to nowość, którą wprowadził Firemint na życzenie Electronic Arts. We Flight Control Rocket oprócz punktów zbiera się monety, za które w sklepiku można kupować różne rzeczy. Pojawienie się mikrotransakcji zmieniło tę casualową gierkę w klasyczny kombajn do zarabiania pieniędzy, wymuszając kilka istotnych zmian w game designie.

Mikrotransakcje zdominowały gameplay

Przed każdą rozgrywką trzeba wyznaczyć robota lub kilka robotów do pomocy. Robot może pomnażać zdobycz punktową, ostrzegać o pojawiającym się zagrożeniu lub nawet zadokować wybrane statki. Bardzo przyjemna i pomocna funkcja, bez której nie ma szans na satysfakcjonujący wynik punktowy.

Obraz

Oczywiście trzeba dbać o to, żeby roboty były naładowane. Ładowanie bota odbywa się na dwa sposoby. Pierwszy to samoładowanie, które trwa kilkadziesiąt minut. Zazwyczaj po sześciu grach trzeba zrobić godzinkę przerwy, aby ponownie zagonić roboty do pracy. Drugi sposób to kupienie baterii za monety w sklepie.

Wprawdzie roboty nie są niezbędne do gry, ale w praktyce zabawa bez nich staje się bezcelowa i lepiej poczekać na naładowanie się robotów lub kupić inne w kosmicznym sklepiku. Ceny również są kosmiczne, więc uzbieranie wystarczającej liczby monet, aby odblokować dodatkową planszę oraz inne boty, zajmie sporo czasu.

Obraz

Flight Control Rocket ma również pewne usprawnienie w porównaniu z wersją klasyczną. Rozgrywka nie kończy się w momencie, gdy dwa stateczki się zderzą. Firemint postanowił zaimplementować system żyć, który pozwala na kilka kolizji podczas jednej gry. Naturalnie, są roboty które zwiększają liczbę dostępnych skuch.

Monety to podstawa sukcesu

Ta nowość to nie tylko zwykła zmiana. Jak wiadomo, im dłużej gracz gra, tym bardziej zależy mu na dobrym wyniku. Mając kilka żyć, spędzamy na jednej rozgrywce do kilkunastu minut. W momencie gdy tracimy ostatnie życie, gra wspaniałomyślnie proponuje nam dodatkowe za monety. Skuteczny sposób na wydawanie gromadzonej w pocie czoła wirtualnej waluty.

Obraz

Trudno uznać mikrotransakcje za poważną wadę gry, w końcu jest to tylko funkcja opcjonalna. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że tytuł ten powstał tylko po to, aby zarobić na lenistwie graczy. Model taki byłby zrozumiały, gdyby gra była dostępna za darmo, tak jednak nie jest.

Z pewnością za dobrą pracę można pochwalić grafików. Wprawdzie Flight Control Rocket nie zachwyca trójwymiarową grafiką, ale wszystkie „płaskie” elementy narysowano z wielką dbałością o szczegóły. Najlepiej gra prezentuje się na nowym iPadzie oraz iPhonie 4S, wykorzystując dobrodziejstwo wyświetlaczy Retina. Nawet główne menu zostało skrojone na miarę tabletu trzeciej generacji.

Obraz

Oprawa muzyczna także nie zaskakuje - w końcu mówimy o produkcji EA. Główny podkład muzyczny jest tak samo dobry jak ten w wersji klasycznej, dźwięki towarzyszące rozgrywce również dobrano świetnie. Dla wybrednych przewidziano możliwość wyłączenia dźwięków lub muzyki.

Doskonała gra dla nowych użytkowników iOS

Electronic Arts nie implementuje w swoich grach Game Center, ale oferuje graczom własny system na platformie Orgin. Można tam porównywać swoje wyniki z osiągnięciami przyjaciół lub innych graczy z całego świata. Nie zapomniano również o osiągnięciach, które fajnie uzupełniają zabawę.

Firemint wie, jak robić dobre gry, więc nie można powiedzieć że Flight Control Rocket to produkcja niedopracowana lub niegrywalna. Wręcz przeciwnie - potrafi wciągnąć na długie godziny. Szkoda tylko, że zabawa jest tak ściśle powiązana z mikrotransakcjami.

Grę z pewnością mogę polecić nowym użytkownikom iPadów lub iPhone'ów, którzy nie mieli okazji zagrać w jeden z wielkich hitów App Store. Starszym graczom z pewnością nie spodoba się system monetowy. Ostatecznie jednak gra kosztuje tylko 0,79 euro i jest uniwersalna, więc ewentualne rozczarowanie nie będzie zbyt bolesne.

[plus] Ulepszona rozgrywka

[plus] Duża różnorodność statków

[plus] Dobra oprawa audiowizualna

[plus] Aplikacja uniwersalna

[minus] Wszędobylskie mikrotransakcje

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)