MS Surface najlepszym tabletem? Proszę, bez żartów!

MS Surface najlepszym tabletem? Proszę, bez żartów!15.08.2012 14:01
LOL-surface
Krzysztof Laber

Zapewne są tacy, którzy lubią pracować na 10-calowych ekranikach, klikając w narysowane na gumowej podstawce przyciski. Ja do nich nie należę, a Wy?

Słowo "rewolucyjny" stało się ulubionym określeniem nowych produktów i usług wprowadzanych na rynek przez największe firmy. Z lubością zwrotu tego używa zarówno Apple, jak i Microsoft. O ile jednak produkty firmy z Cupertino faktycznie mają w sobie moc zmieniana świata, o tyle gadżety MS są dla mnie niczym wydmuszka - puste w środku.

Najlepszym przykładem są najnowsze tablety Microsoftu noszące wspólną nazwę Surface 2.0. Mają one szanse godnie zastąpić swego protoplastę. Dla przypomnienia, Surface 1.0 to projekt dotykowego stołu, który miał zrewolucjonizować interakcję człowieka z komputerem.

Za odczytywanie gestów odpowiada skomplikowany zestaw sensorów i eksperymentalne oprogramowanie. Dział finansowy giganta z Redmond zainwestował sporo w rozwój urządzenia, które bardziej nadaje się na scenografię filmu science fiction niż mebel w M2 przeciętnego Kowalskiego czy Smitha. Wszystko to po to, by przekonać potencjalnego nabywcę, że nie marzy on o niczym innym niż siedzenie i gapienie się na blat stołu.

Co prawda w planach Microsoftu Surface miał w pierwszym okresie zainteresować głównie odbiorców biznesowych, ale ostatecznie okazało się, że łatwiej z iPadem w ręce wyjść do klienta niż sadzać go za stołem. Tym bardziej że świat nijak nie chciał się dopasować do pomysłów Microsoftu. Ludzie, odpoczywając, w dalszym ciągu woleli leżeć niż siedzieć, płatności zbliżeniowe powędrowały się w stronę NFC i smartfonów, a dawka rozrywki jaką może dostarczyć kilkunastocalowy ekran trzymany w rękach, okazała się wystarczająca dla wszystkich, może poza projektantami stołu spod znaku MS.

Koniec końców, gdy stół Microsoftu pokrywał kurz, pod sklepami Apple'a ustawiały się długie kolejki. Na tym etapie zakończyła się innowacyjność Microsoftu, Zune był tylko nieudolną kopią iPoda, telefony Kin zostały uśmiercone zaraz po narodzinach, a mobilny system Windows Phone 7 był według mnie tylko wariacją na temat wczesnego iOS-a.

Wreszcie przyszła pora na tablety. W blasku reflektorów Ballmer przedstawił światu dwa rewolucyjne, a jakże, urządzenia. Dodatkowo, jak na ironię, oba tablety otrzymały wspólną nazwę Surface 2.0. Zgodnie ze słowami speców od marketingu opłacanych przez Microsoft nabywca tabletów z Windowsem otrzyma doskonałe narzędzie do pracy i do zabawy. Śmiem twierdzić, że Surface 2.0 nie zda egzaminu ani w pierwszym, ani w drugim przypadku.

Rozrywka

Wraz z zakupem iPada czy dowolnego tabletu z Androidem otrzymujemy setki tysięcy aplikacji dopasowujących tablet do naszych palców, a nabywając tablet Surface, nie otrzymamy nic. Nie trzeba kupować sprzętu z systemem Microsofu, by móc używać komunikatora, czytać gazety, przeglądać Internet, grać w najbardziej wciągające gry, prowadzić blog, przeglądać prasę, oglądać filmy czy robić setki innych rzeczy, które na co dzień robią użytkownicy iPadów czy tabletów spod znaku zielonego robocika.

Może więc najnowsze gry przeznaczone dla pecetów, których próżno szukać w App Store? Niezły pomysł. Znając wymagania współczesnych gier, jest mało prawdopodobne, by Surface (oczywiście ten, którego sercem jest procesor Intela) dał radę je obsłużyć, ale załóżmy, że tak jest. Cóż więc robimy? Kupujemy grę na nośniku CD, kopiujemy ją na pendrive'a (radośnie założyłem, że Microsoft da wszystkim nabywcom swoich tabletów narzędzie umożliwiające uruchomienie zabezpieczonych gier w ten sposób), grę instalujemy, zapełniając ograniczoną w końcu przestrzeń dyskową tabletu Ballmera i gramy. Tablet ustawiamy wygodnie na biurku, parujemy myszkę lub pada i szalejemy do czasu, aż wyczerpie się bateria... Zaraz, zaraz, dlaczego nie kupić tańszego laptopa z większym ekranem i napędem CD, przecież takie wykorzystanie tabletu jest zaprzeczeniem jego ultramobilności.

Nie dam się również zwieść pojawiającym w przeszłości informacjom, że każda gra stworzona na konsole Xbox będzie miała swój tabletowy czy smartfonowy odpowiednik, a rozgrywkę rozpoczętą na ekranie telewizora będzie można kontynuować w metrze czy autobusie. Podobne głosy towarzyszyły premierze Windows Phone. Co z nich wynikło? Jak wiadomo, niewiele. Cóż więc w dziedzinie rozrywki zaoferuje Microsoft Surface, czego nie zapewnią tablety konkurencji? Odpowiedź według mnie jest prosta - nic.

Praca

Wygodne edytowanie dokumentów tekstowych czy arkuszy kalkulacyjnych na urządzeniu pokroju iPada to marzenie niemal wszystkich użytkowników tabletów. Tyle że jak to bywa z marzeniami, raczej się nie spełni. Co prawda urządzenie Microsoftu da konsumentom coś, czego nie mogą zaoferować konkurenci, czyli pełnoprawny pakiet MS Office, ale o wygodnej pracy na nieco ponad 10-calowym ekranie można raczej zapomnieć.

Nie zmieni tego fakt, że Surface otrzyma jako dodatkowe akcesorium klawiaturę QWERTY, bądź w formie reagującej na dotyk klapki z tworzywa sztucznego, bądź klawiatury z fizycznymi przyciskami. To nie klawiatura, tylko wielkość całego urządzenia jest ograniczeniem umiemożliwiającym wygodną i długotrwałą pracę.

Mam tablet Asus Transformer Prime wraz z klawiaturą. Klawiatura, którą stworzył Asus, ociera się o doskonałość: odpowiedni skok przycisków, ich wygodne rozmieszczenie i bardzo precyzyjny gładzik zasługują na najwyższą ocenę. Dodatkowa bateria znajdująca się pod klawiszami wystarcza na długie godziny pracy, plasując złożone urządzenie Asusa w czołówce najdłużej pracujących tabletów bez konieczności ładowania. Używam Polaris Office’a i wiem, że to jedynie proteza, w żaden sposób nie mogąca się równać z pełnym pakietem biurowym Microsoftu, ale do pisania tekstów wystarczy w zupełności.

Dlaczego więc siadając do pisania, włączam mojego starego laptopa? Odpowiedź jest prosta: decyduje o tym wielkość ekranu i klawiatury. Można łatwo się nabrać na slogany reklamowe Microsoftu i wysupłać niemałą kwotę na tablet Surface, chcąc kupić urządzenie do pracy w dzień i do zabawy w nocy. Wygląda jednak na to, że najmłodsze dziecko Ballmera nie pełni dobrze żadnej z tych dwóch funkcji.

Baza programów

W dyskusji na temat najnowszego gadżetu Microsoftu co pewien czas pada magiczny zwrot "baza aplikacji dla systemu Windows". To prawda, że liczba programów z rozszerzeniem .exe, które będzie można zainstalować przynajmniej na tablecie Surface z procesorem Intela (ich instalacja na urządzeniu z procesorem Nvidii nie będzie możliwa), jest ogromna. Stawiam jednak dolary przeciwko orzechom, że będą to dobrze znane z ekranów komputerów aplikacje, których obsługa palcem będzie niemal niemożliwa. Nie jest łatwo tak po prostu przepisać program lub jednym kliknięciem stworzyć jego tabletowy odpowiednik.

Wie to nawet sam Microsoft, dlatego tak drastycznie odciął użytkowników telefonów z Windows Phone od ich ulubionych aplikacji tworzonych dla platformy Windows Mobile. Czy więc miliony programów tworzonych przez lata dla systemu Windows będą zupełnie bezużyteczne? Oczywiście, że nie. Podczas ich używania zmienimy tablet w mało wygodny komputer stacjonarny, posługując się mało wygodną klawiatura i gładzikiem. Tylko czemu nie kupić laptopa, a zaoszczędzone w ten sposób fundusze wydać choćby na wizytę w podmiejskiej dyskotece?

Microsoft potrafi robić szum wokół swoich projektów - kiedyś wokół magicznego stołu Surface 1.0, teraz przy okazji premiery tabletów z okienkiem na obudowie. Odrzucając jednak cały ten marketingowy bełkot podparty marzeniami o tablecie do wszystkiego, chciałbym stwierdzić, że szanse na sukces tabletów z Windowsem na pokładzie są raczej niewielkie.

Rynek jest już szczelnie wypełniony tabletami do zabawy i komputerami do pracy. Biorąc pod uwagę ich prawdopodobnie wysoką cenę (wersja z Intel iCore), wątpię, aby wzbudziły duże zainteresowanie. Czy mam rację, pokaże czas. Jednak opierając się na powiedzeniu Einsteina, że wszystko powinno być tak proste, jak to tylko możliwe, ale nie prostsze, nie można nie zauważyć, że idea Surface 2.0 jest odrobinę zbyt skomplikowana.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.