Według szacunków podanych w raporcie Rzeczpospolitej, w Polsce sieci MVNO mają obecnie zaledwie 165 tysięcy aktywnych klientów. Szacunków, ponieważ operatorzy wirtualni niechętnie chwalą się różnicą pomiędzy ilością sprzedanych starterów, a osób, które z nich rzeczywiście korzystają. Biorąc jednak pod uwagę, że jeszcze we wrześniu aktywnych kart SIM w sieciach MVNO było ok. 300.000 - to ta różnica może wynosić nawet kilkadziesiąt procent...
Według szacunków podanych w raporcie Rzeczpospolitej, w Polsce sieci MVNO mają obecnie zaledwie 165 tysięcy aktywnych klientów. Szacunków, ponieważ operatorzy wirtualni niechętnie chwalą się różnicą pomiędzy ilością sprzedanych starterów, a osób, które z nich rzeczywiście korzystają. Biorąc jednak pod uwagę, że jeszcze we wrześniu aktywnych kart SIM w sieciach MVNO było ok. 300.000 - to ta różnica może wynosić nawet kilkadziesiąt procent...
Idea MVNO jest bardzo prosta: "realna" sieć udostępnia za stosowną opłatą swoją infrastrukturę wchodzącemu na rynek operatorowi wirtualnemu - ten ostatni kupuje po prostu czas i prawo do obsługi swoich przyszłych abonentów w innych sieciach. Dzięki temu koszt startu jest dla niego niewielki, możliwości tworzenia oferty ogromne, a usługi komórkowe można łatwo dodać jako "bonus" do pokrewnych lub całkiem innych usług. Jest tak np. w przypadku sieci Carrefour Mova: usługa telefonii komórkowej stanowi "bonus" dla klientów sieci marketów i nie jest nawet skierowana bezpośrednio na zarobek, ale bardziej na samo pozyskanie nowych i przywiązanie do siebie już istniejących kupujących.
Nawet jednak mimo tego, że oferta sieci MVNO skierowana jest ze swej natury do wąskiego grona odbiorców, zasadniczo tak niski udział w rynku - na poziomie 0,4% - jest dość zaskakujący. Pozostajemy pod tym względem daleko w tyle za innymi krajami Europy; w Wielkiej Brytanii przykładowo z ofert operatorów wirtualnych korzysta 13% klientów sieci komórkowych. Urząd Komunikacji Elektronicznej zakłada co prawda, że do roku 2010 udział MVNO w rynku osiągnie 10-15%, ale nie czarujmy się, są to bardzo optymistyczne założenia.